Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2009, 00:18   #32
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Stała w progu swojego pokoju i apatycznie przyglądała się, jak Kurt zakłada skarpetki, a potem zawiązuje buty. Tym razem jednak nic jej nie dziwiło.
Wszystko było na swoim miejscu w świecie Kurta, to u niej... u niej panował bałagan. Utracone wspomnienia kołatały do drzwi jej umysłu, a kiedy otwierała niepewnie owo wejście, płochliwie umykały. Ta zabawa w kota i myszkę z samą sobą trwała już latami, dlatego Sabine nie wierzyła, że przeszłość sama do niej przyjdzie. W pewnym sensie się z tym pogodziła, nauczyła akceptować... do dziś. Do tego ranka, kiedy zobaczyła na podłodze swego pokoju broczącego krwią młodego mężczyznę – kogoś, kto chciał jej pomóc, choć przecież nie musiał.

Gdy Kurt spojrzał na nią znacząco, chcąc się pożegnać, podeszła doń i uchwyciła za rękaw świeżo wypranej koszuli.

- Jeśli możesz... odnajdź moje wspomnienia... proszę. – rzekła tylko tyle, choć w głowie jej szumiało od całego potoku myśli i próśb, bo przecież jak nic na świecie, chciała odnaleźć tę utraconą część własnego jestestwa, chciała być wreszcie kompletna.

Mężczyzna skinął tylko głową i pocieszająco pogłaskał dziewczynę po rozczapierzonych włosach. W pierwszym momencie trochę się oburzyła, ze traktuje ją bardziej jak dziecko niż kobietę, lecz... to było przyjemne. Ktoś się nią chciał zaopiekować.

- Poszukam – odpowiedział, choć nie sprecyzował celu ani źródła swych poszukiwań – I się do ciebie odezwę. Uważaj na siebie. Jeśli nie musisz, nie wychodź sama w nocy... Aj, strasznie to głupio brzmi... ja po prostu... No, rozumiesz. Czas na mnie, pa!
- Czekaj!

– znów szarpnęła materiał koszuli, lecz zaraz potem odskoczyła, przestraszona tym, jak Kurt odbierze jej gwałtowność.
On jednak był jak zwykle opanowany.

- Tak?

- Taka dziwna myśl jeszcze mi krąży po głowie... Tylko że to zbyt śmiałe i w ogóle głupie... takie tam intuicyjne mrzonki i...

- Co to za myśl? – uśmiechnął się lekko, samymi kącikami ust.

- „Chciałabym żebyś pokazał mi swój świat.”

- ...
– chciał coś powiedzieć, lecz słowa wyraźnie utkwiły mu w gardle.

- Ja ostrzegałam, przepraszam cię...

- Nie masz za co. Do widzenia.

- Do widzenia...


... i wyszedł. Tak po prostu zniknął za drzwiami, a świat wokół Sabine dziwnie poszarzał i opustoszał. Gdyby nie Punia, która pocieszająco otarła się o jej nogi, dziewczyna mogłaby w tej chwili uwierzyć, ze jest sama na świecie. Tak pusto się nagle zrobiło...

Stała jeszcze chwilę wpatrując się w połyskujący metal klamki, po czym mechanicznie ruszyła do kuchni, by dolać swojej kotce mleka i wsadzić brudne naczynia do zmywarki. Potem wystukała zwięzły sms do ciotki, że ‘wszystko gra” i zapragnęła... kąpieli.
Nagle poczuła się bardzo zmęczona i zapragnęła zmyć z siebie to uczucie w obszernej wannie z hydromasażem.

Delektując się ciepłem wody i zapachem leśnego olejku, Sabine miała ochotę zostać tak już do końca dnia. Nic nie robić, tylko pozwalać przyjemnej cieczy obmywać swoje ciało... Wtedy rozdzwonił się telefon.

- Kurt? – zapytała niewiadomo kogo.

Wyświetlacz komórki rozwiał jednak jej nadzieje. To jej menadżer – Gerhard dzwonił.

- Witaj Sabine, co słychać?
- A nic w sumie, ciocia wyjechała.
– odpowiedziała odruchowo do aparatu. Treść tej rozmowy była jej zupełnie obojętna, aż do pytania mężczyzny:
- Mam nadzieje, że pamiętasz dziś o seansie u hrabiny von Laden?
- Co?!
– zapytała gwałtownie się odchylając, niemal wypuściwszy przez to telefon do wody – To znaczy pamiętam, ale...
- Ale nie sprawdziłaś, o kogo chodzi? Eh, Sabine, powinnaś trochę poważniej do tego podejść, szczególnie, że mówimy o milionerce, która zaprosiła cię do swej rezydencji, byś spróbowała skontaktować się z duchem jej zaginionego syna.
- Zaginionego?
- Dokładnie. Hrabina chce w ten sposób dowiedzieć się czy może mieć jeszcze nadzieje, że jej syn żyje. Zaginął wszak trzy miesiące temu Norwegii, gdzie samotnie badał jakieś rośliny górskie. Syn pani von Laden był botanikiem i to ponoć wybitnym z tego, co twierdzi jego matka.
- Dobra, dobra. Na którą mam być gotowa?
- Podjadę po ciebie o 16.00. Rezydencja jest położona nieco za miastem, więc droga nam zajmie trochę czasu.
- Ok. Będę gotowa.
- Tylko nie zapomnij, proszę.
- Nie zapomnę, pa!


Sabine odłożyła telefon na brzeg wanny i zanurzyła się aż po nos w wodzie. Tak oto jej zwykłe-niezwykłe życie ściągało ją na ziemię, tudzież na inny padół i zmuszało do odsunięcia od siebie rozważań związanych z tajemniczym „Kurtem W.”
Chwilę jeszcze rozmyślając nad niedolą pracującej nastolatki, aż wreszcie zdecydowała się opuścić rozgrzewającą ciecz.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline