Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2009, 13:35   #214
Kud*aty
 
Kud*aty's Avatar
 
Reputacja: 1 Kud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłość
Świątynia znajdująca się praktycznie na przeciwko numeru 12 podobała się Kerwynowi. Była zadbana, skromnie ozdobiona a w dodatku wokół niej rosło parę drzew. "Jak ktoś zdołał to utrzymać w takim stanie w tym miejscu?" - myślał Kerwyn. Rozejrzał się jeszcze wokół siebie niczym turysta. Rzucił okiem w odstępy między domami, w których zadomowili się bezdomni i śmierdzący żule chcąc sprawdzić czy może to być potencjalna droga ucieczki. Zwrócił też uwagę co ile minut na Podleśnej pojawia się patrol i jak wygląda dom jego przyszłej ofiary. Sądząc po domu, cel jego zadania nie wyróżniał się niczym wśród tych wszystkich ludzi wokół. Jednak na swą śmierć musiał czymś zasłużyć. "Ale czym?" - po raz pierwszy Kerwyn zadał sobie to pytanie - "Może kogoś zdradził, za dużo wiedział? A może posiada coś cennego? Jeśli tak to czemu nie miałoby to wpaść w moje ręce? - kontynuował w myślach uśmiechając się sam do siebie, lecz uśmiech szybko znikł z jego twarzy. "Jeśli to byłoby coś cennego i "przypadkiem wpadłoby w moje ręce to po raz kolejny spotkałbym się Bergith, lecz to spotkanie nie byłoby tak przyjemne jak ostatnie"

Całe obserwacje i rozważania Sedilay prowadził chodząc od kramu do kramu, udając, że zamierza coś kupić. Gdy już zobaczył wszystko co chciał i mógł przeszedł po miękkiej trawie do drzwi świątyni i otworzył je. "Jeśli Bergith miała być wśród wiernych to na pewno będzie tutaj" - myślał. Rzadko kiedy bywał w świątyniach. Może to dlatego, że był ateistą? Po prostu uważał, że składanie czci jakimś bogom nie ma sensu ponieważ i tak tylko od nas zależy nasza przyszłość, to my ją kształtujemy. Nie bardzo wiedział jak ma się teraz zachować. Stał przed ołtarzem jakiejś bogini rozglądając się za swoją towarzyszką. Nie chcąc wyjść na dziwaka, zamknął drzwi i lekko ukłonił się posągowi bóstwa. Zaczął krążyć po kapliczce niby podziwiając architekturę, lecz tak naprawdę szukał swojej partnerki...
 
__________________
Nie-Kud*aty, ale ciągle z metalu...
Kud*aty jest offline