Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-02-2009, 22:47   #211
 
Scoiatael's Avatar
 
Reputacja: 1 Scoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetny
[Dzień 1. Godzina: w dalszym ciągu około 15:30]
"Plan? Ciekawe, jak wygląda? Wchodzimy, zabijamy ich, znajdujemy broń, wychodzimy? Zastanawia mnie ta broń... Najwyraźniej nie szuka księgi tylko innego artefaktu... albo łże w żywe oczy... chwila, ten zwierzolud gadał coś o broni... włóczni? Nieee, nawet ci durni berserkerzy Khorne'a nie są na tyle głupi żeby trzymać 2 artefakty w jednej okolicy... czyli jakiś pomniejszy artefakt albo kłamstwo... źle... no ale po nitce do kłębka... byle tylko nie odwracać się plecami do czarodzieja, bo może kłamać" - Owszem, myślę, że możesz mi zaufać... Plan powiadasz? Z góry mówię, że frontalny atak to zły pomysł...Chyba że masz lepszą propozycję... Słucham.
 
__________________
The only way of discovering the limits of the possible is to venture a little way past them into the impossible.

Ostatnio edytowane przez Scoiatael : 21-02-2009 o 12:06.
Scoiatael jest offline  
Stary 11-02-2009, 07:16   #212
 
blaz11's Avatar
 
Reputacja: 1 blaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetny
"Idiota... Co ja jestem? Berseker żeby się rzucać do ataku?" - Otóż mam plan... Wiem co nieco o żyłach geomacyjnych, tak się składa ,że przez ten dom przebiega jedna... -"Pewnie nie przebiega ale on i tak tego nie rozumie" -... mógłbym się dostać do środka pod pretekstem odprawienia rytułału by dom nie uległ zniszczeniu pod napływem magicznej energii. Jeśli nie zechcieli by mnie wpuścić mógłbym dać im dokument który sam napiszę, albo postraszyć ich strażą miejską, albo po prostu rzucić czar i pokazać im ,że to jest naprawdę nie bezpieczne. Otóż poszlibyśmy do tego domu, jeszcze dzisiaj rzuciłbym nie groźny czar w ich okna, jutro wróciłbym już z pismem i wszedłbym do środka. Jako ,że wątpliwe jest abym mógł wynieść te artefakty to po prostu rzucę je do ciebie z okna, rozumiesz?
 
blaz11 jest offline  
Stary 11-02-2009, 13:15   #213
 
Ghosd's Avatar
 
Reputacja: 1 Ghosd nie jest za bardzo znanyGhosd nie jest za bardzo znanyGhosd nie jest za bardzo znanyGhosd nie jest za bardzo znany
- Hmm... powinienem donieść o tym co tu zaszło do świątyni..., jednakże nie jestem z tąd i nie mam takiego obowiązku... mam pomysł. Pan powie mi o co chodzi z tymi sąsiadami z domu numer 12. Chyba, że woli Pan, aby łowcy czarownic przeszukali mieszkanie w poszukiwaniu przedmiotów związanych z kultem Slaneesha.
"To mi ułatwi nieco sprawę i nie przysporzy tylu widzów." Uśmiechnąłem się z lekkim sarkazmem.
-A więc...?
 
Ghosd jest offline  
Stary 11-02-2009, 13:35   #214
 
Kud*aty's Avatar
 
Reputacja: 1 Kud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłość
Świątynia znajdująca się praktycznie na przeciwko numeru 12 podobała się Kerwynowi. Była zadbana, skromnie ozdobiona a w dodatku wokół niej rosło parę drzew. "Jak ktoś zdołał to utrzymać w takim stanie w tym miejscu?" - myślał Kerwyn. Rozejrzał się jeszcze wokół siebie niczym turysta. Rzucił okiem w odstępy między domami, w których zadomowili się bezdomni i śmierdzący żule chcąc sprawdzić czy może to być potencjalna droga ucieczki. Zwrócił też uwagę co ile minut na Podleśnej pojawia się patrol i jak wygląda dom jego przyszłej ofiary. Sądząc po domu, cel jego zadania nie wyróżniał się niczym wśród tych wszystkich ludzi wokół. Jednak na swą śmierć musiał czymś zasłużyć. "Ale czym?" - po raz pierwszy Kerwyn zadał sobie to pytanie - "Może kogoś zdradził, za dużo wiedział? A może posiada coś cennego? Jeśli tak to czemu nie miałoby to wpaść w moje ręce? - kontynuował w myślach uśmiechając się sam do siebie, lecz uśmiech szybko znikł z jego twarzy. "Jeśli to byłoby coś cennego i "przypadkiem wpadłoby w moje ręce to po raz kolejny spotkałbym się Bergith, lecz to spotkanie nie byłoby tak przyjemne jak ostatnie"

Całe obserwacje i rozważania Sedilay prowadził chodząc od kramu do kramu, udając, że zamierza coś kupić. Gdy już zobaczył wszystko co chciał i mógł przeszedł po miękkiej trawie do drzwi świątyni i otworzył je. "Jeśli Bergith miała być wśród wiernych to na pewno będzie tutaj" - myślał. Rzadko kiedy bywał w świątyniach. Może to dlatego, że był ateistą? Po prostu uważał, że składanie czci jakimś bogom nie ma sensu ponieważ i tak tylko od nas zależy nasza przyszłość, to my ją kształtujemy. Nie bardzo wiedział jak ma się teraz zachować. Stał przed ołtarzem jakiejś bogini rozglądając się za swoją towarzyszką. Nie chcąc wyjść na dziwaka, zamknął drzwi i lekko ukłonił się posągowi bóstwa. Zaczął krążyć po kapliczce niby podziwiając architekturę, lecz tak naprawdę szukał swojej partnerki...
 
__________________
Nie-Kud*aty, ale ciągle z metalu...
Kud*aty jest offline  
Stary 11-02-2009, 17:53   #215
 
Scoiatael's Avatar
 
Reputacja: 1 Scoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetny
[Dzień 1. Godzina: 16]
" Wyrzuci je przez okno... a może potem jeszcze sam skoczy? Wyraźnie zbyt niejasno się wyraziłem z tym frontalnym atakiem...Trzeba coś samemu wymyślić... -Cóż, jestem pełen podziwu dla twej inwencji i cennej inicjatywy, ale wydaje mi się, że twój plan zawiera kilka szczegółów, które można poprawić. Po pierwsze, czy jesteś pewien, że artefakty są tam? Po drugie, z kim mamy do czynienia? Kultyści? Niewinni ludzie? Wobec tego zróbmy tak: spróbuję się jakoś ukryć i będę obserwował ten dom. Ty w tym czasie napisz ten dokument żeby mieć powód do wejścia tam. Potem ty obejmiesz wartę a ja spróbuję zdobyć parę mi potrzebnych rzeczy. Potem spróbujemy się tam dostać. Kiedy już będziesz miał dokument po prostu podejdź do ściany domu na Podleśnej, a ja się odezwę. Jeżeli mag wyrazi zgodę, robię tak jak powiedziałem: odchodzę do wylotu uliczki, rozglądając się za kryjówkami, z których mam widok na Podleśną 12. Następnie kryjąc się w cieniach wracam od wylotu uliczki do kryjówki, tak by nie być widocznym z okien domu. Kiedy mag wróci i zmieni mnie na posterunku, idę do gospody i szukam krasnoludów, które wcześniej widziałem. Prawdopodobnie będą już co najmniej podpite. Podchodzę do nich - Witajcie mężne krasnoludy. Widzę, że bawicie się przedniej w doskonałej kompanii, toteż nie będę zajmował wam długo czasu. Widzę, żeście uzbrojone (]"no chyba nie istnieje krasnolud bez broni: topora, miecza lub chociaż młota i marnego sztyletu? ) a przecież na nic wam taka ilość żelastwa w naszym spokojnym i praworządnym mieście? Tylko zwracacie na siebie uwagę... Toteż oferuję, że uwolnię was od jednego z mieczy, w zamian stawiając wam kolejkę, albo i dwie... Hej, karczmarzu - dla tych panów to co pili, i dla mnie to samo! To jak? Interes?" Jeżeli się zgodziły i były na tyle pijany, że jest szansa, że mnie nie pamiętają - idę do karczmarza i dając mu 1 sz mówię: - W razie gdyby nie wiedziały co się z ich mieczem stało to ma je ten koleś z podleśnej 12 niech się tam zgłoszą po odbiór. Przekaż im to, proszę, jak już wytrzeźwieją.
Jeżeli były zbyt mało pijane i chcą uczciwą cenę - to, sorry zła osoba, oferuję im 1 sz i negocjuję tak długo aż się zgodzą ew spiją na tyle żeby zaakceptować.
Potem wracam do maga.
 
__________________
The only way of discovering the limits of the possible is to venture a little way past them into the impossible.

Ostatnio edytowane przez Scoiatael : 21-02-2009 o 12:07. Powód: Zacieranie śladów xD
Scoiatael jest offline  
Stary 11-02-2009, 21:07   #216
 
blaz11's Avatar
 
Reputacja: 1 blaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetny
-Dobra, niech będzie. Także ja jestem tutaj za parę godzin. Powiedziawszy to ruszył ulicą Podleśną gdy był przy jej końcu stanąć i usunąć się w cień (Nie dalej niż 100 Metrów od Podleśnej 12). Gdy upewnił się ,że nikt na niego nie patrzy począł splatać magię [Rzut w Kostnicy: 70] widząc ,że mu się nie uda postanowił zaryzykować i zaczerpnąć czystą magię [Rzut w Kostnicy: 1]
[Do MG wykorzystuje szczęście proszę o uznanie drugiego rzutu] gdy stwierdził ,że te magia go osłabia przestraszył się i zauważył ,że jednak ma odpowiednią ilość mocy.[Rzut w Kostnicy: 9] Udało mu się rzucić czar Błędne ogniki które pojawiły się przed oknami Podleśnej 12, manipulując Ognikami tak by nikt nie widział wyznaczył im korytarz, przez cały dom ,na zewnątrz i z powrotem. Po paru minutach "zabawy" odwraca się i wypatruje znajomego łowcy. Gdy go znajdzie mówi:
- Pierwszy etap wykonany, na pewno zauważyli. Teraz ty pilnuj domu a ja idę pisać dokument spotkamy się tu za parę godzin. Powiedziawszy to idzie do swojego Kolegium Magii, tam w bibliotece szuka jakiejś kartki pergaminu i czegoś do pisania. Zaczyna pisać dokument starając się naśladować charakter pisma swego mistrza i zapisać to tak żeby osoby tylko wyjątkowo inteligentne zrozumiały o co w tym chodzi.[Rzut w Kostnicy: 23] Zapytany co robi mówi ,że piszę referat. Gdy skończy pisać rozgląda się za jakąś pieczęcią [Rzut w Kostnicy: 56], nie zauważył nic co by się mu przydało. Zwija pergamin wkłada go do plecaka i idzie coś zjeść w stołówce (albo czymś innym w kolegium co wydaje posiłki), zabiera też ze sobą trochę prowiantu z niej. Idąc korytarzem rozgląda się za jakimś młodym, młodszym od niego i mniej doświadczonym uczniem...
 
blaz11 jest offline  
Stary 20-02-2009, 13:36   #217
 
lopata's Avatar
 
Reputacja: 1 lopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumny
Scoiatael, Blaz

Wszystko szło dobrze dla jednego i drugiego. Kontakt już jakiś został zaszczepiony, a współpraca do pewnego momentu miała sięwydawać korzystna. W karczmie poszło już nieco gorzej. Krasnoludy pomimo ciężkich już od "zmęczenia" głów twardo postanowiły siętargować. Kiedy jeden już zamierzałsię zgodzić wtrącał się inny krasnolud i podtrzymywał stawkę zachwalając produkt. Nie dało rady przekupić czy upić tych osobników. Za złotą koronę zamierzali sprzedać topór jednoręczny twierdząc, że ten zakup i tak jest korzystny. W międzyczasie Blaz poszedł realizować swój plan. Rzucanie bagiennych ogników było dość niepewne w skutkach. Nie mogłeś być pewien czy ktokolwiek widział je. Swoją robotę jednak wykonałeś i ruszyłeś do własnej kasty by móc sporządzić papier. Korzystając z dorobku biblioteki owego kolegium sporządziłeś dokument pozwalający Ci na wejście do domu, sprawdzenie go oraz na oczyszczenie ze złej magii. Korzystając z nieuwagi jednego z pracowników wykonałeś odlew pieczęci i ruszyłeś do dormitorium. Okazało się, że nie możesz nocować w nim nie będąc w kolegium pełnoprawnym członkiem. Nawet powołując się na sfałszowany dokument nic nie mogłeś zdziałać. Pozostała Ci jedynie karczma.

* * *


Grunzin, Pieter Hood

Pieter pierwszy się rzucił na istotę ucinając jej nogę, która i tak była złamana w stopie. Odrąbany człon odleciał w drugi koniec pomieszczenia, jednak istota stała nadal, chwiejąc się na jednej nodze. Światło rzucane przez kaganek przyniesiony przez Ottona ukazałCi obraz znowu przerażający. Ciało i ubrania zaczynały sięregenerować i odzyskiwać swój pierwotny stan do takiego momentu aż dało się rozpoznać w osobniku kapłana Sigmara. Spojrzał w stronę starca i zaczął wrzeszczeć w niebo głosy.
-POOOOMOCYY! RAAAATUNKUUUU!
Nagle skóra zaczęła palić się a istota powracać do stanu w jakim ją zastaliście pierwotnie, łącznie z nogą na swoim miejscu. Chwilę później noga zaginęła tak jakby była powietrzem a rzut oka pod przeciwną ścianę do wyjścia pokazał nogę tam gdzie ją odrąbałeś. Nagły huk odbijajaćy sięechem po malutkim pomieszczeniu sprawił, że musiałeś złapać się za zbolałe uszy. Poczułeś delikatnie płynącą krew, na tyle słąbo by zaraz zakrzepnąć. Do środka wpadł krasnolud zwalając się na żywego trupa. Słabo trzymające się członki i części ciałą rozprysły się po pomieszczeniu.
-Zbierzcie szybko to wszystko. Trzeba spalić to coś, może się więcej nie odrodzi.- Otto zaczął podnosić zgniłe i nadpalone ramię istoty, chwytając rękę położył ją na poprzednio podniesionym ramieniu i układał dalej jak drewno do palenia.


* * *


Gunter

Pomimo usilnych próśb kobieta nie chciała rozmawiać z Tobą już na żadne tematy. Ruszyłeś za mieszkańcem, który zdradził swoją żonę. Kiedy tylko złapałeś go wchodzącego do karczmy zadałeś mu pytanie. Mężczyzna spojrzał w ziemię szukając jakichkolwiek słów.
-Co ja tam wiem? Raptem kilka dni temu już ich odwiedził kapłan Sigmara. Podobno nigdy z tamtąd nie wyszedł, ale mógł urzyć jakiej magi boskiej lub wyszedł i nikt go nie zauważył.- Wzruszył ramionami smutno i spojrzał w Twoje oczy z błagalnym spojrzeniem.- Nawet gdybym chciał to nic nie wiem. Ten gość jest tajemniczy, nie ma przyjaciół ani znajomych. Nigdzie też nie pracuje. Skąd ma złoto na życie nikt chyba tego nie wie. Może posiada jeszcze spuścizne po przodku zasławionym, ale toż to mało prawdopodobne, bo na tyle lat by to starczyło. Proszę uniżenie Sługi Sigmara by nie rzucał na mnie uroków ani klątw. Powiedziałem wszystko co wiem.

* * *


Kerwyn Sedilay

Okolica nie wydawała się ani niebezpieczną dzielnicą ani w jakiś sposób bogatą. Nieliczne patrole były raczej spowodowane przymusową służbą aniżeli utrzymywaniem porządku. Może było to spowodowane bliskością do świątyni lub jeszcze innymi czynnikami, jednak niewiele Cię to teraz interesowało. Ważny był dom ofiary. Fundamenty postawione z kamieni, reszta ścian z ociosanych bloków skalnych. Osadzone okna w nich nie były myte już od dłuższego czasu i niewiele można było ujrzeć przez nie co znajduje się w środku. Piętro było wykonane z drewna a okien jako takich już nie było a znajdowały się jedynie drewniane okiennice. Przeciskając się przez liczne sragany i stoiska dotarłeś do świątyni i od razu zacząłeś poszukiwania Bergith. Zanim ją znalazłeś zdążyłeś rozejrzeć się po świątyni. Panująca czystość i biel kuła w oczy. W centralnym pomieszczeniu wycentrowana pod ścianą stała Shalyia, wykuta przez jakiegośzdolnego rzemieślnika lub rzemieślników. Kapłani i uczniowie to były w większości kobiety i od razu na myśl przyszły Ci Harpie wiedźmy. Wznowiłeś poszukiwania swojej toważyszki. Stała wśród wiernych przy jednej z zewnętrznych kolumn bacznie obserwując otoczenie w okolicy domu. Kiedy tylko znalazłeś się w bezpiecznej odległości do rozmowy zaczęła wyszeptywać.
-Ostatnio z drugiej strony przedostałam się na dach i dotarłam do pokoju jego najemników.- Nagle przerwała raport by z tłumem dołączyć siędo modlitw.- ŚWIEĆ NAD NASZYMI DUSZAMI, CGROŃ NAS PRZED CHOROBAMI I ZARAZAMI.- PRzerwała modlitwę pomimo, że inni ją kontynuowali i zaczęła ponownie szeptać.- Nie wiem dla kogo pracują Ci najemnicy więc nie chciałam go zabić by nie wywołać niepotrzebnych wojen między klanowych. Podobno jeszcze nikt się nie przyznał, że są tam ich ludzie, jednak mało prawdopodobne by szóstkę najemników było zwykłą zbieraniną włóczęgów chcących dla złota mu pomagać. PANI NASZA MIŁOSIERNA WSPOMÓRZ NAS W WALCE ZE ZŁEM I CHROŃ NAS PRZED PLUGAWYMI BOGAMI.- Znów przerwała raport by dołączyć się do modlących i równie szybko i niespodziewanie urwała dla dalszej rozmowy z Tobą.- Widziałeś już dom, czy masz jakiś plan? Jeśli zamierzalibyśmy dokonać ataku skrytobójczego powinniśmy sprawdzić czy nie strużują w nocy a jeli tak to ilu to robi, co ile się zmieniają i tak dalej. Chyba, że Ty masz inny pomysł to wal. SHALYII, WSPANIAŁA NASZA PANI MODLIMY SIĘ DO CIEBIE O UZDROWIENIE WSZYSTKICH CHORYCH I CIERPIĄCYCH Z POWODU BOGÓW CHAOSU I ICH SŁUG.

* * *


Gdzieś na terenie Imperium

Przewrócił się potykając o wystający fragment skały w grocie. Nie zwrócił teraz na nią uwagi pomimo, że wiedział o jej położeniu. Spieszył się i to tłumaczył sam sobie przyśpieszając coraz bardziej kroku, przyzwyczajając się do bólu w kolanie. Miał cenne informacje dla swojego pana, bardzo cenne. Kiedy wbiegł do środka komnaty, którą objął jego pan jako własne zacisze przypomniał sobie znów coś strasznego, co zapomniał a również dobrze pamiętał przedtem. Nie zapukał.
Zaczął kwiczeć z bólu kiedy zwierzoczłowiek ze szponami orlimi na dłoniach nie zwrócił uwagi kto wszedł i wbił je w podbrzusze posłańca. Zza kotary wyszedł na pozór zwykły człowiek z nagim torsem. Gdyby jednak stanąć z tyłu dostrzegło by się połamane lub ucięte snieżnobiałe skrzydła. Teraz były jedynie karykaturą tego czym były niegdyś. Widząc ostatnie chwile posła nie śpieszył się z pytaniem a jedynie dał rozkaz strażnikowi by wyciągnął już ręce z umierającego sługi. Uwolniona krew popłynęła jeszcze szybciej.
-Cycycycycycy.- Pokiwał głową godząc sięze stratą swojego maga, jednego z lepszych.[/b]- A tyle ray było mówione aby pukać. Zawiodłeś mnie. Przez twoją niekompetencję omal zapomniałbym zadać pytania. Co było...[/b]- Teatralnie zamilkł zaczynając robić kółka po pomieszczeniu.- Co było aż tak ważne, że zapomniałeś zapukać?
-Znalazłem... khem... khem... ją.- Zwierzoczłowiek z wielkim trudem dopełniał swojego obowiązku by przekaząc informację.
-GDZIE?!- Przywódca zatrzymał się wbijając lodowaty wzrok w maga.
-Khem... w stolicy.- Splunął krwią na ziemię i charknął ponownie odkrztuszając płuca z krwi.- Nasi... khem...khem... ludzie...tfu... już ją próbują... khem... khem... zdobyć.
-Znakomicie. Drugi tom.- Sam do siebie zadowolony zamruczał.- Kogo wynajęto?
-Te suki... Panie... Harpie...- Spojrzał na rękę umazaną własną krwią by potem błagalnym wzrokiem prosić o pomoc swego pana.
-Pomóżcie mu!- Machnął ręką od niechcenia w stronę strażników radując się zarówno wiadomościami dzisiejszego wieczoru jak i jękami nieszczęśnika, którego zaczęto szlachtować i wyrywać kawałki ciała w taki sposób by ofiara jak najdłużej żyła.- Wspaniale.
 
__________________
"...a ścieżka, którą podążać będą zaścieli trawy krwią bezbronnych i niewinnych. Szczątki ludzkie wskrzeszać będą do swych armii aż do upadku wszelkiego życia. Nim słońce..."
lopata jest offline  
Stary 20-02-2009, 20:36   #218
 
blaz11's Avatar
 
Reputacja: 1 blaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetny
„ Jak zwykle, nie chcą mnie wpuścić nawet do tego Dormitorium… A uczyłem i pracowałem dla nich tyle lat… Jedno jest dobre, dokument się udał, a teraz do znajomego łowcy.” Odwrócił się tyłem od maga nawet go nie żegnając i ruszył w stronę karczmy „Pod trzema nożami”. Zanim jednak tam doszedł postanowił porozmawiać z łowcą. Podszedł pod Podleśną 12 i rozejrzał się za łowcą. Zauważył go pomimo tłoku przed świątynią ze względu na wieczorne modlitwy, wiedział ,że będzie trzymać się raczej bocznych uliczek. Podszedł do niego i bez jakiegokolwiek przygotowania powiedział:
- Mam dokument z pieczęcią nawet imperator by się nie połapał… – zaśmiał się cicho - … nocować w kolegium magii nie mogę a spanie na ulicy mi się nie uśmiecha. Mam propozycje, ty jako człowiek wielce obyty z przetrwaniem mógłbyś obserwować ten dom przez noc, ja rano zmieniłbym Cię i dał klucz do pokoju karczmianego, byś mógł odpocząć. Widzisz w świątyni Shallyii na pewno nie będę mieli nic przeciwko ,że „pomodlisz” się trochę do niej przy okazjii odpoczywając zamiast stojąc przy domu. Aaa, tak, zauważyłeś coś ciekawego?
Porozglądał się na boki, nikt się nimi nie interesował, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Wysłuchał odpowiedzi łowcy, jeśli się zgodził to nie ma problemu, rusza do karczmy, jeśli jednak nie próbuje go namówić jeszcze raz a jeśli mu się nie uda mówi ,że tak czy siak musi załatwić coś w karczmie i idzie w jej kierunku. Gdy wreszcie doszedł do niej słońce już prawie zaszło całkowicie a w karczmie panował spory, jak na tę karczmę i okolicę ruch. Porozglądał się na boki, ot co trochę krasnoludów i ludzi. Nikt kto by był wcześniej, widocznie po czarze wszyscy wrócili do domów… Uśmiechnął się na tę myśl pod nosem. Podszedł do karczmarza, gdy ten zwrócił na niego uwagę po obsłużeniu jakiegoś nie-ludzia powiedział:
- Witam szanownego pana! Czy zauważył pan dzisiaj coś dziwnewgo w karczmie? Gdyż ludzie donoszą o jakiś „dziwnych” hałasach w jej okolicy, a ja mam za zadania niwelować każde złe wpływy magii … – to słowo powiedział trochę ciszej – …w tej okolicy. Ostatnio na całej ulicy Podleśnej zaczeły dziać się dziwne rzeczy. Dostałem od moich przełożonych zadanie zbadania ich. Wie pan coś o mieszkańcach numeru 12? Tam podobno dzisiaj widziano jakieś światła być może to nic groźnego ale wie pan… Muszę wszystko zbadać, dobra i tak już powiedziałem panu za dużo. Jeśli pan pozwoli rozejrzę się trochę po karczmie, po CAŁEJ karczmie, jeśli pan jest łaskawy przydałby się także pokój na czas śledztwa i jakaś strawa,no chyba ,że woli pan łowców czarownic. - wyjmując dokument pokazuje go karczmarzowi jednak tak by nie mógł nic przeczytać - Mam też swojego pomocnika, któremu także przydałaby się pomoc.
 

Ostatnio edytowane przez blaz11 : 21-02-2009 o 11:23.
blaz11 jest offline  
Stary 20-02-2009, 20:39   #219
 
Scoiatael's Avatar
 
Reputacja: 1 Scoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetny
[Dzień 1. Godzina: 18-19 (mag podrabiał pieczęć godzinę, tyle samo ja się z krasnalami targowałem ]
"No tak... trudniej spić krasnoluda niż kislevitę, a to cholerna sztuka... Lepiej nie będzie...- No cóż, jeżeli panowie uważają, że 1 sz to uczciwa cena za ten topór, to niech i tak będzie - nie można mnie nazwać nieuczciwym. Oto 1 sztuka złota. Pozdrawiam i żegnam. Odbieram topór i wracam do czarodzieja, by naradzić się co dalej - złapać trochę snu czy może zabrać się do przeszukania domu od razu... Wysłuchuję pomysłów maga;
"Wygląda na to, że najpierw ja pilnowałem, potem on pilnował chwilę jak ja byłem w karczmie i znowu wypada moja kolej... Chyba przeżyję tą noc bez snu... Ale przed akcją będę musiał coś zjeść i przespać chociaż parę godzin... - Dobrze magu. Skoro twoja kondycja wymaga byś się teraz wyspał to zrób to. Jednak potem ja będę potrzebował kilku godzin na regenerację. Tak więc wróć gdy już będziesz gotów. Potem ja pójdę, a ty będziesz czuwał. Uderzymy przed świtem, podczas zmian straży miejskiej.
Gdy już mag, rześki i wyspany, wróci, idę do karczmy i tam zamawiam jedzenie, dość by odnowić siły, ale nie zbyt dużo, by nie spowalniało to moich reakcji. Potem kupuję jeszcze jakieś jabłko czy chleb (coś, co można zjeść w marszu) i wodę do bukłaka. Za wszystko płacę tak, by karczmarz nie uznał mnie ani za bogacza ( o co trudno...), ani za biednego - ot, kolejna osoba, którą zapomina się po paru minutach... Potem idę spać do pokoju do którego mag dał mi klucz. Staram się obudzić na kilka godzin przed świtem - dla człowieka nawykłego do spania w puszczy i nocnych łowów, gdy wszyscy śpią nie jest to problemem. Gotowy do akcji wracam do maga. - No to widziałeś coś, co wymagało by od nas modyfikacji planów? Jak zamierzamy to dokładnie rozegrać? - pytam, pogryzając jabłko/chleb i popijając wodą.
[Jest około godziny 3 rano]
 
__________________
The only way of discovering the limits of the possible is to venture a little way past them into the impossible.

Ostatnio edytowane przez Scoiatael : 21-02-2009 o 12:13.
Scoiatael jest offline  
Stary 21-02-2009, 13:11   #220
 
Oktawius's Avatar
 
Reputacja: 1 Oktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłość
Grunzin nawet nie strzelił bo było by to zbyt niebezpieczne. Widział jak Człowiek rzucił się na stwora, odjebał nogę, a następnie całą tą metamorfozę. Nie spanikował krasnolud! O co to to nie! "Nie zregeneruje się jak mu wszystko rozpierdole!" wpadł na genialny pomysł i z toporkiem w ręku rzucił się na to coś , co w efekcie dało rozsypujace sie konczyny tego czegos na wszystkie strony. Otto zareagował na to tak samo jak Grunzin. Szybko zaczął zbierać "członki" a gdy człek się nie ruszał rzucił w jego stronę, wymownie, ręką zombiaka. Krasnolud złapał jeszcze tors i ruszył za Ottonem prawdopodobnie w stronę kuchni gdzie w piecu się spali to coś.

//MG, jak bez żadnego przypału się zacznie ciało tego zombiaka hajcować to mój Kraś automatycznie bierze za fraki Otta, jebnie nim o ścianę i kulturalnie zapyta "Co się kurwa tutaj dzieje?!". No chyba że coś się spierdoli po drodze to odstawimy to na później
 
__________________
Wolę chodzić do studia niż na nie po prostu,
palić piątkę do południa niż mieć ją na kolokwium.

511409
Oktawius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:26.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172