Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2009, 16:25   #15
AC.
 
AC.'s Avatar
 
Reputacja: 1 AC. nie jest za bardzo znanyAC. nie jest za bardzo znany
Potwornie oszpecona twarz nieznajomego drgnęła w dziwnym grymasie i odezwał się wesołym głosem:

- A któż to? A któż to zawitał do mej sali tronowej?
- Sawin. - powiedział przestraszony i zdziwiony paladyn. Bał się tej nieoczekiwanej radości okaleczonego człowieka
- Ach. Ja zawsze odróżniam szlachcica od chama, a tyś jest cham człowieku. Nie mylę się? - chłopak zachichotował pod tym co pozostało po jego nosie. Gdzieś w ścianie obaj usłyszeli ogłosy szczurów
- Ja jestem... paladynem. - Sawin po chwili żałował, że powiedział prawdę, ale co się stało to się stało
- Ach. No to miałem rację. Chamstwo, cały ten Żelazny Zakon to zbiór chamów pod przywództwem psychopaty. Idioty z halucynacjami.
- Przestań tak mówić! - Sawin złapał za ramiona chłopaka i chciał go uderzyć, ale w ostatniej chwili się powstrzymał - Po prostu nie obrażaj Zartosa ani Żelaznej Wiary...
- Dobre sobie. Żelaznej Wiary. Wszyscy wiedzą, że to kłamstwo. Bogowie odeszli dawno temu, a ten śmieszny posążek z żelaza nie jest boski. Nie pozwalają go zbadać, bo się boją, że... - Sawin odepchnął kalekę tak że ten się przewrócił, ale leżący jedynie zachichotował i dodał - Kolejna salwa tortur? I tam wam nic nie powiem. Chamy. Ha-Ha-Chamy!


-------------------------------------------------------------------------


Ładna pogoda, lekki wiaterek porusza liśćmi wgłębi rozjaśnionego boru i dziwne krzyki i zgrzyty dobiegającej z od dawna opuszczonej chatki. Zło wprowadziło się do niej kilka miesięcy wcześniej. Reprezentacją plugastwa stał się czarownik średniej klasy, aczkolwiek dość dobrze znany w niektórych kręgach Farfił Nieczysty i dwójka rycerzy ciemności zwanych czasem zakonnikami zła (choć nie tworzyli zakonu) Viviana Keleir i Sobiesław z Czarnego Boru. Oczywiście wiadomość o ich przybyciu szybko dotarła do wszystkich mieszkańców lasów, w następnej kolejności do najbliższego miasta, a przez niewielką aglomerację również do Demonicznego Księcia Jigonu, który to pakt zawarł ze skorumpowanym królem Łożynem III. Jednak, żeby zrozumieć wydarzenia w opuszczonej chacie trzeba przybliżyć sytuację geopolityczną tych terenów.

Las, w którym przed czterdziestoma laty drwal Cerw postawił swoją chatę, znajdował się we włościach Wielkiego Pana Arystokraty Osiemnastego Pokolenia Sobiesława Drunickiego. Tenże arystokrata przez wzgląd na swoją wielką tragedię związaną z niemożnością rozmnażania się stał się celem odwiedzin wielkiej ilości różnego typu czeladzi i innych Wielkich Panów, a nawet samego Króla Łożyna III. Jeszcze do niedawna Król Łożyn III co drugi piątek wraz ze świtą zajeżdżał do Pałacu Drunickiego zwożąc wielkie ilości jadła, wina, piwa i gości, a każdy z gości przymilał się do Sobiesława chcąc uszczknąć coś z majątku. Wielki Pan jednak został przekonany dopiero przez Żelazną Wiarę, której uczniowie tłumnie zjechali się na jego tereny. Oczywiście, gdy Król Łożyn III dowiedział się o testamencie i darowiznach na rzecz zakonu szybko przerwał swoje wizyty wysyłając jedynie grupę szpiegów. Jako wielki zwolennik Jigonu Król pragnął jedynie zniszczenia Żelaznej Wiary, gdyż szarość choć przydatna to jednak tak masowo nie wytwarzała krwi potrzebnej Księciu Demonów.

Samozwańczy Książe Demonów Jigonu (zresztą znienawidzony kompletnie przez siedmiu pozostałych demonów nie licząc dziewięciu diabłów i całych rzesz pomniejszych czarcich pomiotów) od kiedy odeszli Bogowie stara się przenieść swoje interesy wyłącznie na jeden rejon ziemi. Nawet jednak dla takiej istoty to było bardzo trudne zadanie, które udało się zrealizować dopiero po stu dwunastu latach.

Jednak wracając do opuszczonej chatki. Trójka wyznawców demonów, którą zainteresował się Jinogu przez ponad dwa miesiące codziennie składała jedną ofiarę ludzką i jedną zwierzęcą na ołtarzu krwi, który wznieśli w chatce. W końcu, gdy miejsce stało się wyjątkowo splugawione i naładowane złymi mocami Farfił i Viviana ruszyli na łowy. Dość szybko schwytali elfkę iluzjonistkę i wojownika półorka, którzy dość łatwo dali się zauroczyć. Viviana następnie oddaliła się do miasta, gdy Farfił z dwójką zdominowanych osób odnalazła ostatni element układanki zła. Tym elementem był młody paladyn Sawin. Był to prezent Mistrza Żelaznego Zakonu Nakkama dla Księcia Demonów Jigonu.

Potrzebne były dwie ostatnie ofiary, aby Jinogu mógł przejść na ziemię. Farfił jednak nie spodziewał się, że on będzie jedną z nich. Po śmierci czarownika półork zdołał się wyswobodzić z magicznych pętów, ale było już za późno. Wojownik zginął ratując Sawina, który i tak miał przeżyć.

Paladyn Sawin. Przeciętniak słabo uzdolniony magicznie, niezbyt dobry wojownik bez nadzwyczajnych zdolności był niezwykle ważną postacią. Jedną z nich był jego daleki krewniak Jinogu. Sawin był ostatnim przedstawicielem rodu, który od dawna już nie był arystokratyczny, który jednak przed dwoma mileniami był największy. Demony Jinogu, Hertokai i Wielewagna - wszyscy należeli do tego klanu choć jedynie Jinogu zajmował się swoimi śmiertelnymi krewnymi. Sawin miał być kolejnym demonem, spadkobiercą mocy Jinogu, gdy ten dokona swojego żywota jako śmiertelnik. Bogów już nie było, drugi raz zresztą nie mogli go ukarać, to by było dość niesprawiedliwe.


-------------------------------------------------------------------------


- Nastał nowy świt. - powiedział do siebie Sobiesław z Czarnego Boru obserwując jak Sawin ucieka przed odrodzonym Jinogu. Uśmiechnął się i wyszedł z ukrycia widząc jak elfka wraz z nagim trzydziestolatkiem średniego wzrostu wychodzą z chaty.
- Witaj Sobiesławie z Czarnego Boru. Rzeczywiście nastał nowy świt. - nagi człowiek z krótkimi ciemnymi włosami wystawił rękę i wyjął czarny miecz z pochwy Sobiesława i ściął mu głowę. Elfka wciąż zdominowana plugawymi czarami stała i patrzyła w zielony las, gdy odrodzony Jinogu założył ubranie bezgłowego trupa.
- Nowy świt! - krzyknął i roześmiał się równie radośnie choć zupełnie inaczej niż siedemnastolatek, który w tym czasie jeszcze miał oczy, a który później powtórzy swoją radość przed Sawinem.
- Nowy świt! - krzyknął ktoś inny. Mężczyzna o kredowobiałej skórze, czarnych jak węgiel oczach i czarnym ubraniu. Jinogu zdziwił się na ten widok, obserwował ten teren od bardzo dawna i pierwszy raz widział kogoś takiego. - Zdziwiony? - przybysz roześmiał się i zniknął.
- Bardzo bezczelny, prawda? - Jinogu już opanował się,
- Bezczelny. - niemrawo zgodziła się elfka.


------------------------------------------------------------------------


Ha-Ha-Chamy! - usłyszał stojąc na korytarzu przy zwłokach jednego ze strażników jegomość o kredowobiałej skórze, czarnych jak węgiel oczach i czarnym ubraniu. Pomimo dość potężnej magii, którą dysponował ciężko było mu dotrzeć do Sawina w tym najbardziej strzeżonym miejscu. W końcu kluczem otworzył drzwi i powiedział:
- Witajcie. Nazywam się Chors. Jestem tu aby wam pomóc. - powiedział Chors, jedyny Bóg, który został gdy inni odeszli.
 

Ostatnio edytowane przez AC. : 11-02-2009 o 16:35.
AC. jest offline