Wiedziała, że nie będzie łatwo. Strzała, którą odbił potwór nieźle poharatała jej ramie, chociaż mogło być gorzej. Na szczęście reszcie towarzyszy udało się zabić stwora, o ile można to było nazwać śmiercią. Kula kolorowej mgły, skumulowana po śmierci bestii, wisiała w powietrzu. - To chyba na tyle – powiedziała, wpatrując się w swoje zranione ramie. Wtem stwór, którego tak zawzięcie chcieli zaciągnąć do wieży przybliżył się do kolorowej kuli i zaczął ją wchłaniać. Jego niematerialne ciało zaczęło przybierać różne barwy, aż w końcu przystało na wściekle czerwonej barwie. Zaczął się przemieniać i zbierał fioletową mgłę wokół siebie. Majo ogarnęło zdziwienie i obawy, że i ten stwór ich zaatakuje.
Chciała wyciągnąć przed siebie łuk, ale obolałe ramie jej na to nie pozwoliło. Nagle stwór zawył, a energia wyciekła z niego pod postacią rozszerzającego się czerwonego kręgu i objęła dziewczynę i innych lecząc ich rany i przywracając energię oddaną na walkę.
Ból zniknął, a ramie dziewczyny wróciło do pierwotnego nienaruszonego stanu. Poruszała nim kilka razy jakby dla pewności, że jest w pełni sprawne. Nie zdążyła jednak nacieszyć, gdy usłyszała głos dochodzący zza jej pleców. - Mamo?... Widzieliście… widzieliście moją mamę? – pisnęła mała, zapłakana dziewczynka z misiem w rękach. Majo instynktownie zrobiła krok do przodu żeby uspokoić mała i zapewnić jej opiekę tyle że nie zdążyła. Ubiegł ją Feliks i Honogurai.
*Kto by się spodziewał, że są aż tak opiekuńczy* Honogurai podszedł do niej i przykucnął.
-Niestety nie, ale poszukamy jej. Najpierw jednak musimy zaprowadzić cię do wieży. Tam jest bezpiecznie i będziemy mogli porozmawiać. Ale obiecuję cię, że tu wrócimy i zaczniemy jej szukać.
*Lepiej żeby nie obiecywał jej takich rzeczy.* - pomyślała -* Nie wiadomo czy w ogóle damy rade wrócić do wieży* -Wy weźmiecie małą i ruszycie w prawo. Ja natomiast odciągnę ich uwagę. Jestem szybki i posługuję się magią, przez co idealnie nadaję się do tego zadania. Niedługo was dogonię. - W prawo ? – spojrzała się na niego. – Nie obraź się, ale czy ten plan nie jest zbyt niedopracowany?– brzmiała nieco pewniej niż wcześniej w wieży, ale słychać było że nie odnajduje się w tej sytuacji. -Spokojnieeeee... Wujek Wróbel zaopiekuje się tobą póki poi póki... eee... nie wrócą rodzice. – usłyszała. W tym czasie Honogurai odszedł kawałek od nich i zaczął swoje czary.
*Śmiesznie to brzmi w jego wykonaniu* - uśmiechnęła się, ale po chwili pobladła widząc jak Feliks bierze dziecko na ręce. Przez głowę przeleciało wspomnienie jak pijaczyna nurkował w rynsztoku. - Może daj ją mnie … - powiedziała do niego wyciągając dłonie i otworzyła usta w przerażeniu, bo Feliks właśnie napoił dziewczynkę ze swojej manierki.
*Nie może być* -Lepiej aby nie oglądała tego co się tu dzieje.
Faceci raczej się nie przejęli, a Keith zwrócił się do stwora nad wyraz zafascynowany tym co się stało z nim gdy wchłonął energię. - To było wspaniałe. Jak to zrobiłeś? Jesteś kimś w rodzaju maga? Umiałbyś to zrobić jeszcze raz? Z innym złym stworem? - Tak jakoś mi wyszło... Zadziałałem instynktownie... A czy jeszcze raz by mi się udało?... Nie jestem pewien, ale wydaje mi się że tak.- odpowiedział stwór. Majolin czuła że ten duch w jakiś sposób opiera się złemu wpływowi mgły i magii.
*Ciekawe czy to zależy od tego kim był jak jeszcze żył? Oby dało się mu przywrócić dawną postać.* - wyraźnie posmutniała. Już od dłuższego czasu zamartwiała się o to co się stało z ludźmi z dworku i Lensem. Jeżeli został w mieście w czasie gdy to wszystko się wydarzyło, na pewno też został przemieniony. Jeśli nie zdoła go poznać i zabije go i zostanie po nim tylko kolorowa mgła? Jeśli …* - Za moment zbiegną się tu stwory z całej okolicy, bo trudno sądzić, by taki pokaz magicznych sztuczek nie przyciągnął ich uwagi. Znikajmy stąd. Może przy okazji uda nam się zaprosić do wieży kogoś jeszcze. – głos Keitha wyrwał ją z rozmyślań. - Jesteś pewien?! – krzyknęła, łapiąc za łuk, ale nie stawiając ani jednego kroku na przód za nimi. Wiedziała, że Keith ma racje co do stworów, ale plan biegania po całym mieście i to z małą dziewczynką nie był zbyt odpowiedzialny. |