- Waści się wyślepia nie tam, gdzie trzeba - wycedziła wściekle Tatarzynka. - Ręką się nożem ciska, nie cyckiem. Na acana ja nigdy noża nie dobyłam - teraz w jej głosie zabrzmiała zgrzytliwie głęboka uraza - a gdybym musiała, czego nie chcę, nie w waścine wąsiska będę mierzyć.
- Ja słowo dam, chociaż Bóg mi świadkiem, że nie muszę, że póki Anula bezpieczna nie będzie, póty jestem z wami. Jeśli komu to potrzebne do snu spokojnego, bo w uczciwość pobudek nie wierzy - popatrzyła krzywo na mości koroniarza - to naści, a co mi tam, w łaskawym jestem nastroju. A jak waści, panie Bończa, następnym razem pytać będzie, to grzeczniej, bo ci nagle szabli może jednej ubyć. Waści żołnierz, i waści dobrze wie, że bez Dmitrija to się na kuropatewki możemy naszą kompaniją wyprawić, a nie panny odbijać.
- I dość tego pytlowania. Konie odsapnęły, przenieśmy się kawałek dalej. |