Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2009, 21:24   #33
Suryiel
 
Reputacja: 1 Suryiel nie jest za bardzo znanySuryiel nie jest za bardzo znanySuryiel nie jest za bardzo znany
Zegar na ścianie tykał dokuczliwie. W ciągu dnia ledwo słyszała ten dźwięk, jednak teraz, gdy wszyscy i wszystko dookoła pogrążone było w ciemności i śnie, uciążliwe tykanie doprowadzało ją do szalu. Już jej się przypomniało, czemu zawsze wolała spać w sypialni. Sara odwróciła się na drugi bok i spojrzała na niewzruszoną twarz swego prawie- męża, spał jak suseł i podejrzewać, że nawet gdyby na parkingu właśnie wylądowało ufo, raczej by go nie obudziło. Westchnęła cicho, psina również spała, zakopana po uszy w ich kapciach. Wyglądało na to, że tylko ona, jak zawsze, ma problemy ze spaniem.

Wyślizgnęła się zwinnie spod cienkiego przykrycia, przez wydarzenia wczorajszego dnia, dobrze znane jej mieszkanie skąpane w mroku przyprawiało ją o jeszcze większe dreszcze. Może jednak Wilhelm miał racje, nic takiego się nie dzieje. Tylko ona znów ma jakieś dziwne skojarzenia czy przywidzenia, jak zwykle ponosiła ja wyobraźnia. Po cichu otworzyła drzwi do łazienki i włączyła światło, zielonkawe kafelki wcale nie były takie straszne. Odkręciła kurek z zimną wodą i przemyła gorącą twarz, bez okularów poruszała się po łazience nieco po omacku i na pamięć, wszystko było rozmazane, chociaż rozpoznawała jakieś większe przedmioty. Sięgnęła do lustra i otworzyła szafkę, gdzieś tutaj widziała ostatnio ziołowe tabletki pomagające zasnąć... Kolejno unosiła pudełeczka pod nos aż wreszcie natrafiła na właściwe. Wysypała dwie małe kapsułki na dłoń i połknęła szybko, w smaku może i nie były najprzyjemniejsze, jednak jako tako skutkowały. Popiła jeszcze wodą z kranu i odłożyła opakowanie z powrotem do szafki, już ją zamykała gdy w lustrzanym odbiciu mignął jej kształt, dziwna twarz z wpatrzonymi w jej plecy oczyma. Dziewczyna krzyknęła, szybko oglądając się za siebie jednak nikogo tam nie było.

To nic... Pewnie cień, nie mam okularów, zdawało mi się...

Pomyślała prędko i pospiesznie wyszła z łazienki, wracając do łóżka. Will nawet się nie obudził, nie drgnął, leżał tak jak go zostawiła parę minut temu, nic nie słyszał. Popatrzyła w sufit, jak długo jeszcze będzie w stanie powtarzać sobie, że wszystko co się dookoła niej dzieje to przywidzenia? I czy naprawdę są to „jedynie” przyzwyczajenia. Naciągnęła na siebie kołdrę, odgradzając się od świata poza nią i odwróciła się w drugą stronę. Tabletki powoli zaczynały działać...

* * *

Otworzyła leniwie prawe oko, do pokoju podstępnie wkradło się poranne słońce budząc zarówno ją jak i Wilhelma. Przeciągnęła się leniwie czując jak lekko zakręciło się jej w głowie od nagłej zmiany pozycji. Zamyśliła się na moment, czy w nocy była w łazience, czy tylko jej się to śniło? Wstała powoli i wsunęła stopy w lekkie klapki. Za bardzo się chyba wszystkim przejmowała, musi trochę wyluzować, wyhamować, zwolnić... Inaczej jeszcze przed ślubem będzie wyglądała jak swoja własna, dochodząca już 50, matka.

- Zostaw, ja zrobię śniadanie.- powiedziała łagodnie, gdy Will już otwierał lodówkę. Pocałowała go delikatnie w policzek i wyjęła platonkę z jajkami, trochę wędliny, twaróg i pomidory z których miała przygotować wspólne śniadanie. Robienie posiłków nigdy specjalnie jej nie odpowiadało, jednak odkąd miała dla kogo, codzienny obowiązek stał się dużo bardziej lubiany, nie mówiąc już, że Sara posiadała umiejętność robienia czegoś z niczego. Choćby w lodówce znajdowały się jedynie śledzie, mleko i dwie papryki, ona potrafiła zrobić z tego obiad którym spokojnie najadały się dwie osoby. Włączyła kuchenkę i szybko skroiła wędlinę na patelnię, w między czasie rozbijając parę jajek. Usmażenie jajecznicy zajęło jej nie więcej niż pięć minut, podobnie pokrojenie pomidorów i szczypiorku, które zgrabnie wrzuciła do miski z białym twarogiem.

- Will? Co robisz, zaraz śniadanie będzie na stole...- stanęła przy drzwiach do sypialni i spojrzała na swego narzeczonego. Jego twarz była... dziwna, na moment jakby dostrzegła na niej lęk, zaraz później znów jego mina była kamienna, niewzruszona. Kochała go tak bardzo, jednak momentami jego przyzwyczajenie do odgrywania 'twardego gliny' irytowało ją jak nic na świecie.- Wszystko ok?- zapytała jeszcze i już miała wejść do sypialni...
- Tak! Wszystko ok.- odparł pospiesznie mężczyzna, podchodząc do niej prędko.- Co na śniadanie?
- Um... Jajecznica...?- powiedziała zdziwiona, obejrzała się jeszcze za siebie, ale narzeczony już ciągnął ją w stronę kuchenki.
- Ładnie pachnie... Z wędliną? Jesteś kochana...- dodał, wyjmując z szafy dwa talerze i dwie szklanki do których nalał soku pomarańczowego.
- Przez te parę lat już zdążyłam zapamiętać co lubisz.- uśmiechnęła się, pomagając mu przenieść wszystko na stół. Zjedli spokojnie, przynajmniej ona na parę dłuższych chwil zapomniała o wszystkich dziwactwach dnia poprzedniego, chociaż lepszym określeniem byłoby „starała się zapomnieć, myśląc o wszystkim innym”. Opowiadała nawet o folderze, który zaprojektowała dla galerii, nawet pokazała Wilhelmowi projekt, starając się wypełnić każdą sekundę rozmową byle tylko nie siedzieć bezczynnie i nie pleść w głowie dziwacznych domysłów.
 
Suryiel jest offline