Kiedy George przekazał wieści o Shizuce coś w Mercedes zadrżało. Poszłaby jej szukać nawet jeśli Tyler wyraźnie by jej o to nie poprosił. Jakkolwiek jego słowa wzmogły w niej jakiś irracjonalny niepokój. Przeświadczenie, że coś poszło nie tak. Jak zza grubej szyby docierała do niej reszta dyskusji, której tematem przewodnim był bez wątpienia Alexander.
Zlustrowała Donovana wzrokiem korzystając z nadwrażliwości. Jego aura nie pozostawiała wątpliwości. Dopuścił się diablerii i część Kainitów już okazywała swoje wzburzenie. Popełnił zbrodnie, pozostawała teraz kwestia kary. Georga rozumiała, chciał oszczędzić życie swego syna. Lasalle był za to nieugięty i stanowczy, i wyglądało na to, że nie ma zamiaru w tej sprawie popuścić.
- Dajcie spokój – syknęła wreszcie Ortega zerkając spod ściągniętych brwi, najpierw na Brujaha, później Toreadora – Jestem pewna, że to był wypadek. Jeszcze przed momentem sama chciałam rzucić ci się do gardła, nie pamiętasz Antonie? Kto wie, gdybyś był trochę wolniejszy, trochę mniej wyszkolony... I co, w stosunku do mnie również zażądalibyście krwawych łowów? Kiedy odzywa się w nas Bestia niewiele mamy sami do powiedzenia, wiem to doskonale. Donovan popełnił błąd ale nie powinniśmy od razu go osądzać. A już na pewno nie tutaj.
Otworzyła drzwi do samochodu obrzucając ich ostatnim spojrzeniem i wysilając się na blady uśmiech.
- Wybaczcie panowie, muszę odnaleźć moją córkę. Matczyne złe przeczucia...
Pośpiesznie zapakowała się do vana, tego samego, którym tutaj przyjechali. Wiedziała, że jeśli ktoś ją teraz zatrzyma, w najgorszym razie policja, znajdzie się w nie lada opałach. Od stóp po czubek głowy pokrywała ją szkarłatna krwawa maź, a na dodatek poruszała się kradzionym samochodem. Na siedzeniu pasażera spoczywały ostentacyjnie dwa samurajskie miecze, na których widać było ślady niedawnego użytku.
- Niedługo się spotkamy – rzuciła jeszcze pozostałym odpalając silnik. – I nie pozabijajcie się jak mnie nie będzie, dobrze? Później przyjadę z Shizu do Elizjum i wolałabym aby Donovan był nadal w jednym kawałku.
Ruszyła z piskiem opon w stronę hotelu, w którym Shizuka miała się spotkać z jej żołnierzykiem. Nie myślała do końca racjonalnie. Wejdzie tam po prostu? Zlana krwią, z mieczami w dłoniach? Nie miała czasu na dokładne planowanie i analizowanie swoich opcji. Nie lubiła działać bez przygotowania, ale teraz nie miała po prostu wyjścia. Chciała jak najszybciej dostać się do hotelu i upewnić się, że jej córce nic nie grozi. Jeszcze raz wykręciła po drodze jej numer komórki, później Connora. Bez skutku.
A co jeśli nie zastanę jej w hotelu? – rozmyślała gorączkowo dociskając gaz. – Nieważne. Wtedy przetrząsnę to miasto kawałek po kawałku aż wreszcie ją znajdę. |