Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2009, 14:14   #40
hollyorc
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Ork stał i podziwiał. Podziwiał piękne okoliczności przyrody, faunę, bogatą florę, podziwiał także (choć mniej uważnie) samą próbę. Dlaczego mniej uważnie? Spodziewał się mniej więcej tego jaki może być finał próby. Nie był do końca tego pewien, ale domyślał się co może się wydarzyć.
Szamil odkąd Barbak pamiętał zawsze zmagał się ze swymi demonami, dodatkowo zawsze był istotą niesłychanie porywczą. Porywczą szczególnie w przypadkach bezpośredniego zagrożenia życia. Jego życia. Barbak przyglądał się jak Łowca i Chłopek Roztropek przechodzili próby. Jego nowi towarzysze zaczynali mu coraz bardziej przypadać do gustu. Dobrze się czuł w ich towarzystwie. I to było coraz to większym problemem. Dlaczego? Nie byli na pikniku. Walczyli o coś, co każdego z nich było w stanie zmusić do mało delikatnych czynów. Prędzej czy później ktoś zamierzy się na kogoś z bronią... prędzej czy później poleje się krew. Dlatego właśnie zbytnie bratanie się z współ towarzyszami podróży nie było wskazane. Czy było to łatwa? Oczywiście że nie. Wszyscy, którzy znali Barbaka choć trochę, zdawać musieli sobie sprawę jak otwartą istotą jest i zawsze był ork. Wielbicielowi dobrej zabawy, dużej ilości alkoholu, zielonych dziewczynek i nader wszystko ciętego humoru, ciężko będzie wbić komuś przysłowiowy sztylet w plecy (co innego wybić zęby)... A może się okazać, że kiedyś będzie musiał.

Jego rozważania zostały brutalnie przerwane przez kolejną parę dzielnych wojów podchodzących do próby. Szamil wraz z Uzjelem zostali właśnie owinięci przez węże. Ork posłał drow'owi pytające spojrzenie oczekując na jakąś ciętą ripostę z jego strony. Wiadomym było, że Ray'gi był Mistrzem Ciętej Riposty. Barbak natomiast uwielbiał na tym polu robić sobie żarty. Nie doczekał się niestety. Czyżby Syn rodu Terayatechi żywił do niego urazę, za jego niewinne dowcipy?

Samael niestety nie wytrzymał próby. Uzjel również, choć można by podejrzewać, że w imię wyższych racji zdecydował się nieść pomoc przyjacielowi, odkładając na bok zadanie jakie przed nimi stało. Bezinteresownie postanowił zrezygnować z duszy jaka była nagrodą za wypełnienie tego zadania? Czy był na tyle nie roztropny, czy przeciwnie? Może działał zamierzenie? Wszakże to on jako pierwszy zgłosił się do próby. Może za takie właśnie działanie czekały na niego dwie dusze na końcu tej ścieżki? Może jednak była to jedynie nad interpretacja zielonego umysłu, działającego na zdecydowanie za wysokich obrotach (na dodatek bez wymaganej ilości spirytusu!!!).

Samael zdawał się być kolejnym przykładem mało odpowiedzialnej osoby. Wiedząc jak porywczą jest osobą, po kiego grzyba pakował się w te węże? Nic to! Nie miało to w tej chwili znaczenia. Synek przypominał przez kilka chwil płonącą zapałkę, po czym krwawiąc chyba ze wszystkich naturalnych otworów ciała zwalił się na ziemie. Wcześniej jeszcze zdążył pogrozić mu bronią co szczególnie poirytowało Barbaka. Samael jednak padł i zdecydowanie wymagał pomocy. Ork skoczył do niego szybko, jednak szybciej przy rozpalonym elfie znalazł się drow. Ciemny elf zdążył mu jeszcze w przelocie rzucić wyczekiwaną ciętą ripostę. Ork ugryzł się w język. Nie był to najlepszy moment na utarczki słowne, bez względu na spodziewaną przyjemność jaką taka utarczka mogła przynieść.

Barbak cofnął się kilka kroków aby zrobić wystarczająco dużo miejsca elfowi.... i jego niespodzianemu sojusznikowi. Kolejna karta tej gry wylądowała na stole. Był to niewątpliwie plus całego tego zamieszania. Bestia drow'a miała zapewne umiejętności lecznicze, mogła pomóc Samael'owi. Pytanie czy powinna?

Zielone myśli zostały potwierdzone przez Jędrzeja (wybryk natury, czyta w myślach?). Chłop z Męczyworów przemawiając do "Ciornego Panocka" wyraził najoględniej mówiąc swoje zdanie na temat Samaela, zaraz potem przemówił Łowca... unosząc się przy tym strasznie.
- Obaj macie racje. Przemówił do nich spokojnie ork. I obaj mylicie się zarazem! Nie godzi się zostawiać kogoś na szlaku. Bez względu na to jakie podejrzenia ma się względem niego! Nie godzi się go zostawiać na pastwę robactwa. Nie godzi się sądzić kogokolwiek bez dania mu możliwości wytłumaczenia się z zarzucanych mu czynów. Zarazem nie godzi się obrzucać kogoś błotem w takiej sytuacji w jakiej się znajdujemy. Czy chcesz mi powiedzieć, Szlachetny Łowco, że jeśli w końcu dotrzemy do miejsca, które to Ty powołałeś do życia, to wspaniałomyślnie zrzekniesz się dodatkowej duszy na rzecz drużyny? Wątpię. Zatem nie obrzucaj nikogo mięsem, jeśli nie wiesz jak sam się zachowasz! A może wiesz? Może to Twoje miejsce? Może w tym właśnie momencie, to właśnie z Tobą powinniśmy się rozprawić? Ork teatralnie, acz niegroźnie zamłynkował toporem. Zwrócił się ponownie do łowcy. Przemyśl to co Ci powiedziałem Synku.
Jędrzej poszedł nawoływać węże, Drow leczył Samaela, Krasnolud gdzieś przepadł. Miejscem gdzie ork się mógł przydać, było gdzie indziej. Podszedł sprawnym krokiem do Uzjela. Jego zbroja została strasznie powyginana. Wyraźnie mu dokuczała. Ork znał się odrobinę na pancerzach oraz na tym jak w takiej konserwie należy się poruszać.
- Mogę pomóc? Zapytał rycerza. Jeśli ten się zgodzi ork siłą swych dłoni pomoże mu doprowadzić zbroję do ładu. Poluźnienie pasków, lub silne dłonie orka mogły trochę zdziałać w przywracaniu pancerza do odpowiedniego stanu.

Gdy kolejny pionek, Flafi, miał już wykonać swój ruch, ork spokojnie zagaił do Uzjela.
- Odwołaj go, proszę. Mi też nie podoba się, to co się dzieje z Szamilem. Ale podle mojej oceny to nie jest najlepsze rozwiązanie. Prędzej czy później Światło znajdzie drogę do jego serca. I uleczy je!
Nie czekając na odpowiedź zwrócił się do wszystkich.
- Zawaliliśmy pierwszą część. Mówi się trudno. Wszyscy wiemy, że to jeszcze nic nie oznacza. Przehandlujmy wisiorek Jędrzeja i stańmy do pojedynku. Uważajmy na siebie i na swoich towarzyszy. Każdy z nas chce zdobyć tę duszę. Tak? No to zabierajmy się do roboty!
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline