"Smacznego, pacanie..." - podsumował pomysł Razora.
Jego jedyną reakcją na kiwnięcie Estelli w kierunku narwańca było nieznaczne podniesienie brwi. "Coś ty wymyśliła?" - zastanawiał się.
Postanowił jednak wziąć w tym udział, dlatego pozornie niedbale obrócił się tak widzieć Razora i móc zareagować w razie jakiegoś jego wygłupu.
Zaciągnął się dymem i wypuścił go, odchylając głowę do tyłu. Stephens zaczęła ostro. Ciekawe co wyjdzie z napuszczenia Razora na Nessona? Nie było mu żal ani jednego, ani drugiego, chociaż do czasu wyjaśnienia sprawy z toksyną wolałby, żeby przeżył profesor. Co, biorąc pod uwagę temperament i nieobliczalność wszczepionego psychola, było dość trudne do zrealizowania. "Zobaczymy..." - zakończył filozoficznie.
Na wszelki wypadek podszedł parę kroków bliżej Razora. Dobrze wymierzony cios kolbą karabinka szturmowego powinien usadzić nawet takiego blaszaka.
Miał też nadzieję, że w czasie, jak oni tu sobie beztrosko gaworzyli, nie zleci im na głowę jakieś szurnięte plemię kanibali, albo coś równie miłego.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |