Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2009, 00:34   #34
Miriander
 
Miriander's Avatar
 
Reputacja: 1 Miriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie coś
Adrian około pół godziny spędził po prostu przeszklonymi źrenicami obserwując rozjarzone silnym światłem promieni przebijających się przez okienko PVC plastikowe (zielone) obicie poręczy schodów.
Następnie, bardzo rzeczowo zabrał się za upychanie do kieszeni, lewej, prawej: komórki, zarysowanej z boku wyświetlacza, kluczy, portfela, z dokumentami, kartą kredytową, legitymacją studencką, następnie do komórki wypadałoby wziąśc słuchawki, jeszcze może długopis, oczywiście sprawdził, czy pisze, no, była jeszcze malutka, pocięta karteczka w kratkę, kulka od łożyska, kiedyś mu podarowana i właściwie poszła do kieszeni po nic, a, chusteczki higieniczne i...
Wstrzymując rękę, trochę za szybko odszedł od biurka i z jakimś dziwnym niepokojem rysującym się na twarzy, takiej dziwniej i smutnej, ale czujnej, myślącej, przeoranej doświadczeniem i uduchowionej. Był zbyt posępny jak na ten dzień, wydawał się też, jak zauważył wcześniej jego przyjaciel, chory, tak jakby miał problemy z chodzeniem, gdyż trzymał się mocno poręczy schodząc, zważając na każdy stopień, jakby to właśnie jeden z nich miał się okazac zdradliwym.

Światło tego dnia pięknie mieniło się na zabudowie Essen, strojąc kamienice w nowe barwy i sprawiając, że wielkie okna wieżowców przybierały barwę nieba. Ludzie też chętnie wychodzili na ulice, co prawda, Hesse nie zdawał sobie sprawy z pory tygodnia, ale musiało byc blisko weekendu, albo zaraz po nim, gdyż wiele par przesiadywało pod cieniem wielkich parasoli na zewnątrz restauracji i pubów, w cienistych altankach jak i na ławkach ustawionych po bokach jednej z alei, chyba Hellenenstrasse. Taka też była droga studenta, który z rękami w kieszeniach kierował się nią, przecinając Gewerbepark i wchodząc na Bauminghausstrasse w końcu naprowadzając swoje kroki na stację Altenessen-Stud. Chłód metra był przyjemny o tej porze, mimo gwaru ludzkiego wystającego przy automatach biletowych, budkach z hot-dogami i lodami panowała tu pewna atmosfera, która musiała teraz uderzyc co wrażliwszego obserwatora, na pewno wygładzając zmarszczone czoło i ułagadzając rysy twarzy śpieszącego za życiem młodego yuppie.

Brak tutaj myśli, jednak jednostka, by uniknąc zespołu Cotarda odruchowo chce czuc bliskośc innych, nawet, jeśli funkcjonuje w niej już mechanizm wyparcia. To po prostu ukryta żądza drążąca każdym z ludzi, opisana przez Masłowa - żądza bezpieczeństwa i przynależności. Adrianowi po prostu zaczęło jej brakowac. I dopóki serce się nie uspokoi, dopóki nie będzie mógł wysiąśc z metra. Zadzwonic do matki. Stac gorączkowo w szpitalu, czekac, wrzeszczec...nie, nie zdobędzie się na to.

"(...) Tak, a kto myśli i kto z myślenia czyni sprawę najważniejszą, ten wprawdzie może w tej dziedzinie zajśc daleko, ale taki człowiek zamienił ziemię na wodę i musi kiedyś utonąc"
 
Miriander jest offline