Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2009, 21:01   #33
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
- Czekaj moment, Stephens! - Aidan krzyknął do Estelli, dając znak O'Neill, by została na miejscu i nie wychylała głowy.
- Jeden trup na razie wystarczy... - dodał już spokojniej, patrząc na zadowolonego z siebie Razora.

"Dlaczego nie oberwał ten palant?" - zastanawiał się. "Chociaż w jego przypadku kula mogłaby przelecieć czachę na wylot, nie czyniąc żadnej szkody. Albo zginęłaby gdzieś po drodze, szukając mózgu..." - uśmiechnął się i odwrócił wzrok od tego beznadziejnego kolesia.

- Wszyscy gleba, mam pomysł, jak zabrać fanty, nie tracąc kolejnego człowieka - powiedział do reszty, sam natomiast przedostał się w pobliże Estelli, przez większą część tych kilku metrów czołgając się.

Kiedy już był obok, powiedział do niej cicho, by inni nie dosłyszeli.
- Nie miej mi za złe, ale nasza pani doktor może się jeszcze przydać - skinął w kierunku Liz.
- Nie wiem, czy zwróciłaś uwagę, że ten psychol dopieprza się tylko do ciebie? Jakby bezbronna pani O'Neill nie była w jego typie. Tyle, że on nawet nic złośliwego nie rzucił w jej kierunku, a ona też nie komentuje tego debila... - zamilkł na chwilę.

- O'Neill nie jest medykiem, to pewne - nagle postanowił zaryzykować. - I coś mi śmierdzi, że kochany Razor jest tu po to, by pilnować by nic jej się nie stało. Czy pracują dla Militechu? Wątpię. Pewnie dla konkurencji Biotechu, o ile gadka o laboratorium była prawdziwa. Zastanawiam się tylko, dla kogo pracuje Hopkins - potarł zarost na podbródku. - Może to zwykły frajer, który dla obiecanej przez Nessona kasy zdecydował się wydymać Militech i zgarnąć dla siebie bonusik.

- Całe to zamieszanie niezbyt dobrze wróży temu Fisherowi, czy jak mu tam... Wydaje się, że reszta ma trochę inne priorytety - dodał.

- Dobra, teraz wróćmy do naszej małej umowy... tej o tyłkach... - uśmiechnął się. - Przy okazji może reszta też skorzysta.
- Mam jeden granat dymny. Wystarczy, by zasłonić nieco wizję temu snajperowi. Problem w tym, że pewnie ma termowizję i dym nie wystarczy... - obrócił się i spojrzał na Hopkinsa.

- I w tym pomoże nam pan wojskowy - powiedział do reszty i wyszczerzył się.
- Kilka eksplozji gdzieś pomiędzy nami a snajperem - wskazał na granatnik - powinno załatwić sprawę podczerwieni, a dym zasłoni mu normalną wizję. Dlatego temat odzyskania rzeczy profesorka i jego samego uważam za rozwiązany.

- Większy problem, to te kilkadziesiąt metrów do lasu. Jeśli się dobrze sprężymy, to powinno się udać. Proponuję, by w trakcie, gdy Hopkins i ja zajmiemy uwagę naszego snajpera, reszta w tym czasie gna między tamte drzewa. Jak już będziecie na miejscu, w trójkę osłonicie nas ogniem. Jeżeli tamten nie jest idiotą, nie będzie ryzykował przypadkowego postrzału.

- Jakieś uwagi? A może sprzeciwy? - zapytał lustrując pozostałych. - Lepiej teraz, niż w połowie drogi - zażartował.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline