Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2009, 21:50   #13
Makuleke
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
„A jednak raca” - pomyślał z satysfakcją Martin, kiedy zobaczył w oddali grupę żołnierzy. Cywilizacja triumfowała nad niszczycielskim gniewem natury. Teraz mogli poczuć się bezpiecznie, a wszelkie wątpliwości i podejrzenia odpływały, wypierane przez radość ze spotkania pomocnych ludzi na środku lodowego pustkowia.
Jednak zachowanie żołnierzy szybko przepędziło wszelkie nazbyt optymistyczne wyobrażenia o bezinteresownej pomocy ze strony bliźnich. Kiedy jeden z mundurowych przeszukiwał jego kieszenie w poszukiwaniu broni, Martin starał się zachować spokój. Jak się okazało, był chyba jedynym nieuzbrojonym osobnikiem w grupie.

„W sumie nie ma co się im dziwić... w tych czasach nie wiadomo, co może zrobić drugi człowiek, a niejedna grupa pewnie skusiłaby się na sprawny samochód, ciepłe ciuchy i naładowaną broń. To pewnie dla nich zwyczajna procedura...”

Podróż nie zajęła im dużo czasu, ale Martin przez całą drogę nie odezwał się ani słowem, zbyt zmęczony i zdezorientowany lawiną wydarzeń, jaka go dzisiaj spotkała. Poza tym, właściwie nie znał tych ludzi i nie wiedział, o czym miałby z nimi rozmawiać. Kiedy dojechali na miejsce wysiadł z samochodu i spokojnie ruszył za prowadzącym ich żołnierzem. Kiedy przyszła jego kolej, wszedł go „gabinetu” lekarza.
Na pytania zadawane beznamiętnym, służbowym tonem, odpowiadał równie zwięźle. Nie, nie przyjmuje żadnych leków, z tego co wie, nie jest też chory na żadną chorobę poza drobnym katarem. Szybko i konkretnie, tak jak życzył sobie doktor, wypełnił ankietę. Martin Jønesberg, 24 lata, Duńczyk, brak informacji o rodzinie, rodzice najprawdopodobniej nie żyją, w razie zgonu zgadza się na pobranie organów. Krótkie badanie dobiegło końca.
Cierpliwie czekał w poczekalni, ponownie nie podejmując z nikim rozmowy, zbywając ewentualne pytania wzruszeniem ramion. W końcu nadeszła jego kolej. Znowu przedstawił się i podał wszystkie wymagane informacje – ukończył cztery lata na elektronice, nie podejmował dotąd żadnej pracy. Z podanej mu następnie listy nie zaznaczył żadnego przedmiotu. Kiedy zabrali ich żołnierze nie miał przy sobie żadnej broni, więc po chwili oddał kartkę, nic na niej nie zapisując.

- Teraz niech pan mi powie, czy czułby się na siłach przysłużyć się społeczności tej bazy poprzez wykonywanie jakiegoś zawodu?

Dopiero to pytanie sprawiło, że dłużej się zastanowił. Właściwie nie miał pojęcia, czy mógłby przydać się na cokolwiek wojsku, ale, choć było to mało prawdopodobne, mieli tu jakieś źródło prądu i mogli potrzebować kogoś od elektroniki. Nigdy nie pomyślałby, że przyjdzie mu służyć w wojsku.

- Cóż, nie wiem, czy to się na coś przyda, ale jeśli macie jakieś urządzenia elektroniczne, to jestem do waszej dyspozycji. Jeśli chodzi o inne zadania, to nie oczekujcie wiele. Kiedyś lubiłem chodzić po górach i jeździć na nartach, ale to już wszystko.

Z lekkim niepokojem oczekiwał na decyzję dowódców. Gdzieś w głębi czuł, że służba w armii może jednak nieco go przerosnąć, ale wiedział też, że dzięki temu jakaś kolejna grupa może zostać ocalona.
 
Makuleke jest offline