Liz spojrzała na Esti z wyraźnym lekceważącym akcentem. W zasadzie zasugerowała wzrokiem, że nie ma zamiaru słuchać jej samobójczych rozkazów.
- Sama leć głupia suko… - skwitowała w kierunku Esti.
Nagle w to wszystko wtrącił się Beckett. Esti słuchała uważnie co mówił. A wysnuwał dosyć interesujące teorie i przedstawił nieco bardziej racjonalny plan niż koleżanka. - Chciałam powiedzieć coś odnośnie słów Aidana. To prawda nie jestem nawet dyplomowaną pielęgniarką. Co prawda potrafię to i owo w dziedzinie medycyny, ale nie jest to super talent. Co do Razora… Powiedzmy, że dostał większą kasę i robi dla nowego pracodawcy o czym Hopkins i Nesson nie wiedzieli. W zasadzie podporucznik zapewne też ma coś do dodania, ale póki co musimy wydostać się z tego gówna. – Beckett teraz zauważył, że jeszcze paliła spokojnie papierosa. Zagasiła go pod butem. – Zgadzam się z opinią Aidana. Razor również. - Ja też uważam, że to trafny pomysł. Wiem, że może nie uważacie mnie za osobę godną zaufania i macie kilka uwag, ale od początku chce uratować dupę Fishera. Dlaczego? Liz trafnie stwierdziła. Najpierw się stąd wydostaniemy. Potem zwierzenia. Co myślisz Stpehens? - Podporucznik spojrzał na pytająco na Esti. |