Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2009, 16:56   #43
Faurin
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
Cicho. Głucho. Strasznie. Tak właśnie było w miejscu gdzie akurat Isendir stał. Z oddali było słychać delikatne syczenie ognia. Ten potężny żywioł wysuwał swe czerwono-złociste łapska po coraz dalsze drzewa. Rozchodził się systematycznie. Bardzo dziwnie.
Isendir ruszył kilka kroków do przodu. Przed nim była wyspa.
"No tak. Trzeba się tam dostać. Tylko jak przejść by nie musieć brodzić w tym rozlewisku?"
Myślał tak jakąś chwilę lecz rozwiązania nie znalazł. Pozostało tylko jedno. Wejść w to bagnisko. Podniósł nogę do góry. Trzymał ją tak zawieszoną w powietrzu przez ułamek sekundy. Nie wiedział czemu ale... noga została w dziwny sposób przyciągnięta do mułu. Czy to nie jakiś podstęp? Albo poprostu opadł już z sił po tym "wężowym" zadaniu. Nie miał co czekać. Ruszył znowu do przodu. Przyspieszył kroku lecz było to nie zauważalne. Szedł, zanurzony do kolan, w bagnie. W końcu dotarł. Otrzepał się trochę z mułu który pozostał na jego spodniach i podniósł głowę.
Głos. I to zwrócony do niego.
- Elfff wraca, elfff przyjaciel.
Byli to ludzie bagien oraz te żmijowate stwory dzierżące broń w swych łuskowatych łapskach. Przywitali też Jędrzeja.
"Coś mili są dla nas dwóch. Ale czemu?! Może... TAK! Napewno chodzi o to że my daliśmy sobie radę z tymi bydlaczymi wężami."
– Czssszego szukasz, elfie, przyjacielu?
"I co tu powiedzieć? Prawdę? Tak. Mam nadzieję że nas nie zgubi."
Opowiedział w jakiej sprawie przybył. Odpowiedź była natychmiastowa.
- Węże boją się ognia, na pewno zanurkowały, głęboko, elfie, przyjacielu, nie wrócsssą szszszybko!
"No jasne! Co my teraz zrobimy?!"
Człek z bagien jednak jakby czytał w jego myślach.
-Jeśli chcesz ssstanąć do pojedynku, elfie, przyjacielu, musiszszsz być sssam. Ssssam z człowiekiem, przyjacielem. Musssicie pozbyć się tych, których Kirenna i bagna nie chcsssą tutaj! Musssicie ich zabiććććs!
Mówiąc ostatnie zdanie wskazał na resztę drużyny.
"Że niby co?!?!?! Nie ma mowy! Nie zrobię tego! Chcę zdobyć tą szablęale nie takim kosztem!"
I znowu wąż jakby czytał w jego myślach. Skinął tylko głową i rzekł że jest jeszcze jedno wyjście. Mają zdobyć siedem takich monet co ma Barbak. I... muszą ich szukać na drzewach. Isendir zaczął się rozglądać po drzewach. Wzrok jego biegał w różne strony.
"No dalej! Kochaneczki gdzie jesteście?"
Nagle dostrzegł ledwo zauważalny błysk. To... To na pewno to! Ruszył do drzewa szybkim krokiem. Było wysokie, a i moneta znajdowała się nie najniżej. Elf zakasał rękawy. W końcu jako łowca nie raz musiał wspinać sie na drzewa. Może nie tak wielkie i pokrzywione ale jednak. Zmierzył wzrokiem jeszcze raz wysokość jaka dzieliła go od monety.
"Nie ma co czekać."
Wskoczył na drzewo. Złapał się najniższej gałęzi. I tak do góry. Szło gładko. Za łatwo. Isendir położył nogę na gałąź na której dopiero co był uwieszony obiema dłońmi. Pękła ona z trzaskiem. Spadł na sam dół. Lądowanie było miękkie jednakowoż po drodze uderzył się kilka razy głową o wystające gałęzie. Złapał się za głowę. Bolała strasznie. Nie poddawał się! Wstał i wskoczył na drzewo. Wchodził, mimo bólu, dużo szybciej niż poprzednio. Wiedział gdzie stawiać nogę. W końcu dotarł. Moneta leżała swobodnie oparta o konar. Jakby siedziała sobie wygodnie na krześle. Niesłychane. Isendir wziął ją w ręce i popatrzał na nią. Była ciekawa. Wsadził ją do ust. By nie zgubić jej z drodze powrotnej.
Spojrzał w dół. Nie widział żadnego z przyjaciół z tąd. Dziwne. Zabrał się za schodzenie na dół.
 
__________________
Nobody know who I realy am...
Faurin jest offline