Zieleńsza
Przyjęła z radością informację o wspólnym posiłku. Przy stole z pewnością zdecydują co robić dalej. Może nie wszyscy, tak jak Dieter, będą chcieli opuścić nowych towarzyszy. Wspólny posiłek to dobry czas na rozmowy i planowanie.
Zieleńsza z szeroko otwartymi oczyma przyglądała się wnętrzu zajazdu. Podobało jej się tu dużo bardziej, niż na zewnątrz. Uśmiech nie schodził jej z twarzy, najwidoczniej "Ognisty" zrekompensował jej rozczarowanie miastem. Czekała aż wszyscy towarzysze wejdą do środka i zajmą miejsce. Niewiele myślała o zawartości swojej sakiewki. Do tej pory za wszystkie potrzebne do życia rzeczy płaciła ziołami i leczeniem ludzi. Wydawało jej się, że i tutaj to wystarczy, więc nie przejmowała się tym, że w zasadzie nie ma czym zapłacić za jedzenie.
Kiedy Dieter uderzył się w głowę, znowu stłumiła śmiech. To już drugi raz dzisiejszego dnia coś mu się przytrafia. Spojrzała na chłopaka, czy przypadkiem nie rozciął głowy i gdy przekonała się, że to tylko niegroźne stuknięcie, powiedziała wesoło:
- Nie martw się, do wesela się zagoi! Co najwyżej pozostanie Ci po tym siniak. Jak będzie bardzo boleć, to powiedz, zaraz moje zioła temu zaradzą - i pociągnęła Dietera za rękę prowadząc go do stołu, przy którym sadowią się towarzysze. |