Wątek: Viva Allracja!
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2009, 20:59   #67
Makuleke
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
Samotne zmaganie się z przeciwnościami losu nie było dla Maahra czymś nowym. Owszem, przez większość życia było to właściwie jego obowiązkiem. Patrolowanie w pojedynkę bagna i ochrona małej społeczności przed zagrożeniem z zewnątrz nie raz i nie dwa musiał bronić życia – swojego i swoich braci. Jednak drobna różnica pomiędzy długimi nocami na moczarach a sytuacją, w której znajdował się obecnie polegała nie tylko na tym, że nie znajdował się w swoim naturalnym środowisku. Nie, nie chodziło o środowisko.

„I co ja mam teraz zrobić?” - zapytał sam siebie, faktycznie nie bardzo wiedząc, co ma począć z wyciągniętym z kanałów ciałem. - „Jeśli zaraz czegoś nie wymyślę, to te zapuszkowane gnaty pewnie mnie rozsieczą. Ale co mam im powiedzieć, skoro jedyne sensowne wyjaśnienie to właśnie morderstwo?”

Tak, to właśnie była dla siva największa trudność. Starał się po prostu radzić sobie z tym, co było dla niego przeszkodą, ale w tym mieście bez przerwy czuł na sobie ciężar niezliczonych zależności. Dostrzegał wszędobylskich nieumarłych, którzy mieli ponoć strzec sprawiedliwości w mieście. „Prawa – nie sprawiedliwości” - poprawił się w myślach. - „Prawa, którego nie znam, a którego muszę przestrzegać, bo inaczej zajmą się mną takie bezwolne golemy.”

Sekundy jednak mijały, a Maahr ciągle nie znajdował dla siebie żadnego usprawiedliwienia. Dopiero kiedy narastające w powietrzu napięcie osiągało krytyczny poziom, w rozgorączkowanym umyśle siva błysnęła myśl o Gildii, dla której obecnie pracował.

„No tak, jak mogłem o tym zapomnieć!”

- Z zabiciem tej kobiety nie mam nic wspólnego... panie eee... strażniku? - jego głos bardziej wyrażał pytanie niż coś stwierdzać, ale po chwili Maahr nabrał pewności, widząc, że strażnik do tej pory nie przeszył go mieczem.

- Pracuję dla Gildii Architektów, jestem eee... udrażniaczem kanałów. Ciało tej kobiety znalazłem przypadkiem, kiedy usuwałem jeden z większych zatorów...

Urwał. Spojrzenie pustych oczodołów zdawało się przewiercać przez jego czaszkę, wprost do mózgu. Mimo upalnego dnia, siva nagle ogarnął śmiertelny chłód. To tak, jakby stał przed samą śmiercią, wyrokującą o jego całym życiu. Jednak skoro zaczął, musiał opowiedzieć wszystko do końca. I w miarę zwięźle, bo szkielet nie sprawiał wrażenia, jakby chciał zabrać go przed oblicze jakiegoś innego sędziego.

- No więc, znalazłem to ciało i kiedy chciałem je przesunąć, żeby nie blokowało więcej przepływu eee... ono... ona nagle ożyła – spojrzał lękliwie na strażników. „Ciekawe, czy istnieje między nimi jakaś solidarność rasowa?” - I wtedy ona zaczęła krzyczeć coś o swoich wpływach i tak dalej... A potem wyciągnęła z pleców nóż i zrobiła taką minę, jakby zupełnie straciła... no jakby straciła rozum, chociaż wyglądała na w pełni samowolną, nie tak jak tamte inne zombie w kanałach... I była przy tym taka no... zdenerwowana, jakby miała za chwilę wybuchnąć i przestraszyłem się, że ona może mnie zaatakować... I zacząłem jej tłumaczyć, że nie chciałem nic jej zrobić i że to nie przeze mnie trafiła do kanału, a wtedy ona no... jakby zemdlała, znaczy no... jakby z powrotem była całkiem nieżywa... - siv wiedział, że jego tłumaczenie jest dość pokrętne, ale nie mógł nic na to poradzić, taka sytuacja przytrafiła mu się po raz pierwszy w życiu. Postarał się opanować w końcu roztrzęsione myśli. "Spokój, nerwy zawsze przynoszą kłopoty... Spokój... Lekki powiew wiatru, nagrzane powietrze, wszystko dookoła jest spokojne..." Wziął głęboki wdech i dokończył bardziej opanowanym głosem. - Pomyślałem więc, że muszę coś z nią zrobić, ale nie wiedziałem, co, więc wyciągnąłem ją na powierzchnię, żeby znaleźć kogoś, kto mógłby mi pomóc. Planowałem udać się do Gildii, ale skoro spotkałem od razu strażników prawa, to chyba mogę oddać ją w wasze ręce, prawda?

"Mam nadzieję, że zabiorą ode mnie tą wariatkę, bo mam już tego serdecznie dosyć."
 

Ostatnio edytowane przez Makuleke : 14-02-2009 o 21:02.
Makuleke jest offline