Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2009, 23:36   #83
kabasz
 
kabasz's Avatar
 
Reputacja: 1 kabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetny
Horacy nie mógł powstrzymać łez, łez śmiechu.

- Z twojego, jakże długiego monologu, można wywnioskować, że sama Idva zabrała Charlsa na dach budynku i go zrzuciła. Tak ?

Uśmiech nie znikał z twarzy Horacego. A to był dopiero początek jego wypowiedzi.

- Thagort nie odbiera nikomu jego rozumu, wolnej woli. Jeśli włożysz rękę do ogniska oparzysz się. Nie jest to nic dziwnego.

Horacy przetarł łzy spływające po jego policzku. Nabrał powietrza do płuc, najwyraźniej próbując się uspokoić.

- Hydra była wrogiem Idvy, zniszczyła jedno z moich ulubionych miejsc w Thagorcie, zamieniła wszystko w śmierć. Naszym obowiązkiem jako przewodniego stada była opieka nad Idvą, opieka nad stadami, które zamieszkują Thagort. My jesteśmy jej najbliżsi a zawiedliśmy ją, jedyną matkę jaką znamy. Uratowaliście wy – nowe stado wezwane przez nią, cały Thagort. To chciałeś usłyszeć ? Uratowaliście Idvę wy, nie my, nie stada którym dała życie pozbawione, bólu i śmierci. Dzięki za przypomnienie.

Najdziwniejsze jest to, że uśmiech, szczery uśmiech nie zniknął z twarzy Horacego. Nadal rysy twarzy miał przyjazne. Mimo tego że słowa jakie wypowiadał dalekie były od przyjemnych. I wtedy stało się coś, czego Horacy nie przewidział. Julian przeprosił i zaczął zwierzać się mężczyźnie z tego co on czuł, z niepewności jaka nim targała. Horacy czując rozbawienia szczerze żałował miotającego się Juliana. Chłopak był zagubiony jak kiedyś on sam. Powoli na twarzy nagiego mężczyzny malowała się troska i zrozumienie.

- Jak to jest czuć niepewność, strach, niepokój ? Czy twoje serce bije wtedy szybciej ?

Horacy podszedł brodząc po wodzie do nagiego Juliana, objął go w pasie. Przybliżył swą mokrą twarz do jego twarzy. Cichuteńko szepcąc do ucha chłopaka. Jednocześnie drugą dłonią gładząc policzek chłopaka.

- Co teraz czujesz ?

Opuszkami palców Horacy powoli powędrował po policzku Juliana drażniąc skórę twarzy, szyi , torsu chłopaka wprost na klatkę piersiową. Dłoń mężczyzny zatrzymała się na sercu chłopaka. Wampir czuł nierówny, szybki rytm bicia serca młodzieńca.

- Czy to jest niepewność ?

Usta mężczyzny przybliżyły się do ust młodzieńca, wargi musnęły delikatnie chłodnych spękanych warg niewinnego dziecka. Czuły dotyk wampira sprawiał coraz większą rozkosz Julianowi. Rozkosz, której chłopak nie potrafił do końca zrozumieć.

Właśnie wtedy zaburczało w brzuchu Julinowi. Donośnie burknięcie przerwało moment ,w którym Horacy pragnął dowiedzieć się więcej na temat niepewności.

- Może coś zjemy ? Przebierz się będzie ci zbyt chłodno.

Horacy odwrócił się od Juliana, powoli wychodził z wartkiego nurtu rzeki. Julian nie mógł dostrzec niewielkiego uśmiechu na twarzy wampira. Uśmiechu, który mógł wiele znaczyć.
 
__________________
The world doesn't need anything from you, but you need to give the world something. That's way you are alive.

Ostatnio edytowane przez kabasz : 14-02-2009 o 23:44.
kabasz jest offline