Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2009, 09:44   #72
Arango
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Wioska rybaków

Praca przy chowaniu zwłok, nie była przyjemna ani łatwa, ale skorzystali z pomysłu Anki i dzięki temu udało zaoszczędzić się im sporo czasu.
Na szczęście (o ile można w tej sytuacji mówić o jakimkolwiek szczęściu) dotarli na miejsce dość szybko, by zwłoki nie zaczęły jeszcze puchnąć i śmierdzieć.

Szczęśliwe odnalezienie dzieci poprawiło nieco humory wszystkim, szczególnie gdy po wielu trudach udało wydobyć się z nich co stało się z Narindą i Timem.
Wszystko wskazywało na to, ze w ogólnym rozgardiaszu, jaki zapanował przed akcja w Stanleyville łódź została wysłana po prostu wcześniej niż to uprzednio planowano.

Podczas ataku, gdy panika ogarnęła mieszkańców wioski i większość uciekała na oślep byle dalej przed napadem rozjuszonych "demonów", siostra Maria ukryła swych podopiecznych i wróciła, by żebrać i schować kolejne dzieci zgubione przez swych rodziców w ogólnym chaosie.

Pochowali ją wraz z dziećmi, które z nią zginęły stawiając na mogile skromny krzyż. Kapitan Clement sporządził wraz z sierżantami stosowny raport.

W wiosce nie było już nic więcej do roboty, zaczęli wracać powoli na "Pegasusa". Francuz zniknął w sterowce przywołany tam przez Wolfa. Po chwili wynurzył się z niej z kilkoma kartkami papieru.

- Przyszła odpowiedz z Dowództwa. Mamy potwierdzenie, że lodź z panią Davy i panem Pythonem szczęśliwie dotarła do Leoville.
Mam też nowe rozkazy dotyczące pana O'Connora. W sztabie wydaja się zaniepokojeni ostatnimi wydarzeniami i ma pan polecenie by zjawić się w stolicy -
widząc zdziwienie Paddyego dorzucił - obejmie pan też dowództwo nad grupa, która już wyruszyła na szybkim holowniku i ma za zadanie...eee... eliminację zagrożenia dla pozostałych wiosek. Maja też na pokładzie pielęgniarkę, która zajmie się dziećmi. Po akcji zamelduje się pan w dowództwie spadochroniarzy u pułkownika Laurenta.

Pochylił sie w stronę sierżanta
-
Potem ma pan być do dyspozycji dowództwa. To chyba oznacza akcję w Stanleyville. SAS, czy komandosi ? rzucił, po czym nie czekając na odpowiedz wyprostował się i kontynuował.

- Zrobiliśmy co mogliśmy, teraz czas na wypełnienie rozkazów. Za kwadrans odpływamy.

Była godzina 00.30.


Podroż rzeką i w nocy dostarcza niezapomnianych przeżyć.
Szeroka, czarna wstęga wody, ujęta ramami o odcień ciemniejszego pasa dżungli. Noc rozświetlona tylko kilkoma punktami gwiazd i wyglądającym od czasu do czasu zza chmur księżycem zdaje się nabierać nowego wymiaru, nastrajać do melancholii i wspomnień.

Minęli miasto Mbadanka, i by tuż po świcie dotrzeć do ujścia rzeki Ludonga.
Clement
wyraźnie zwolnił wypatrując niebezpieczeństw.




Wolf i Jean- Baptista objęli warty przy kaemach, Kapitan pomimo nieprzespanej nocy dalej stal przy sterze, wołając tylko co chwile o kolejne filiżanki kawy przynoszone mu przez Mateusza

Szeroka w miejscu gdzie łączy swe wody z Kongiem, Ludonga dość szybko zwężała się. Nie była to majestatyczna Rzeka, z jaką mieli okazje się dotąd spotkać, lecz dziki, typowo afrykański nurt.

Zwieszające się nad wodą gałęzie drzew, pełne było wywrzaskujących coś do nich małp, busz pełen był świergotu ptaków, odgłosów tak charakterystycznych dla dzikich zakątków tego kontynentu.

- Już niedaleko - obwieścił Clement ze sterówki.
- A raczej powinno być niedaleko według mapy - mruknął po chwili.

Tym razem jednak ze znalezienieniem plantacji "Winorośl" nie było problemu.
Za kolejnym zakrętem ujrzeli szeroką na może 200 metrów, oczyszczona z roślinności przestrzeń z majaczącymi w porannej mgiełce zabudowaniami. Nieopodal kamiennego mola tkwił znajomy kształt "Katangi".

Przechylonej na jedną burtę, osadzonej na mieliźnie, cichej, wymarłej.





- Sacrableu - zaklął Clement.
-
Wyrzucił się na brzeg - dodał zdumiony, a widząc spojrzenia niektórych wyjaśnił.
- Kapitan całą szybkością skierował się w stronę brzegu i osiadł na mieliźnie. Robi się tak, jeśli na przykład statek nabiera wody i grozi mu zatopienie... albo ... - chwile się zastanawiał - nie... nic innego nie przychodzi mi do głowy.

Zlustrował brzeg i zabudowania przez lornetkę.
- Wygląda, że nikogo tu nie ma - był wyraźnie zdenerwowany - Katanga zdaje się być nieuszkodzona, tak samo dom właściciela "Winorośli"
- Nie podoba mi się to co się tu dzieje. Mieliśmy szukać Katangi i tego jej mechanika, a tu co ? Jaki kapitan porzuca swój okręt ? Gdzie zniknęli wszyscy i dlaczego ?

"Pegasus" na wolnych obrotach podchodził do zda się opuszczonego statku.
 
Załączone Grafiki
File Type: jpg mapa 11.JPG (97.4 KB, 5 wyświetleń)
lastinn player

Ostatnio edytowane przez Arango : 15-02-2009 o 17:40.
Arango jest offline