Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2009, 11:11   #149
Irrlicht
 
Irrlicht's Avatar
 
Reputacja: 1 Irrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znany
# Siegfried Klauge
Umiejętności, które nabył swojego czasu Siegfried Klauge, procentowały.
Większość strzałów nie była zbyt trudna; powolne, sparaliżowane postępującą zgnilizną cielska padały, gdy tylko kule dosięgły pluskiew na głowach zarażonych. Martwe i obłe ciała dziwacznych stworzeń odsłaniały jeszcze gorzej wyglądające usta i twarze pechowców, którzy mieli szansę doświadczyć procesu „zasiedlania” na samych sobie: Sine i wyglądające na poparzone jakąś dziwną substancją twarze, zastygnięte w wyrazie przerażenia i bólu.
Wystrzelał wszystkich, mimo to niektóre z ciał ruszały się jeszcze konwulsyjnie na brudnej posadzce starego metra. Przypominały makabrycznie tańczące bez głowy koguty.
Tojtowna z niepokojem przyglądała się, jak tamten strzela, ale nie uciekła. Gdy SD-zombie leżeli na ziemi, otworzyła usta, by coś powiedzieć. Wtedy rozległ się huk.
Odruchowo schyliła się, a na głowy obojga posypał się tynk i kawałki spękanego sufitu. Może Klauge chciał coś powiedzieć, ale skinęła głową i ruszyła krótkim truchtem w stronę Muru.
Po paru chwilach, gdy zdążył ją złapać, zaczęła dawać wyjaśnienia swojej obecności w Neoberlinie.
- Wiem, że się dziwisz, że mnie tu widzisz, Siegfried – mówiła z typowym rosyjskim akcentem jeszcze z Moskwy, która teraz nie istniała. - Ale ja też mam robotę w die Mauer, czy tego chcesz, czy nie. Jestem od ludzi Connora.
W parunastu oszczędnych zdaniach streściła mu(wyglądała na to, jakby czuła się zobowiązana mu to powiedzieć), kim jest Thomas Connor i jaki ma interes. Otóż swojego czasu stracił on swoją córkę – Sarę Connor – która swojego czasu zniknęła niedaleko Muru. Co do samej Connor, Thomas wysłał już prywatnego detektywa, chcąc być dyskretnym, niejakiego Franka Malaka. Jako że Thomas od czasu wybuchu wojny pomiędzy Korporacją i Kombinatem wiadomości nie otrzymał, a chciałby się dowiedzieć czegoś o dziwnym bloku E, o którym krążą opowieści, wysłał Tojtownę. Tojtowna już od paru miesięcy krążyła w Neoberlinie, sprzedając siebie albo swoje usługi za pokaźne sumy pieniężne, pracując także dla Gustava Millera i załatwiając sprawki różnych bractw i sekt berlińskich. Miller, przeklęty hazardzista i właściciel „Króla w Żółci”, który nadal prosperował mimo miasta w stanie wojny, także najął ją do infiltracji pewnej rzeczy. Wykonawszy zadanie, wskazał jej, jak dostać się do bloku E bez większych przeszkód, aby znaleźć swojego ojca. Poza znalezieniem informacji o Sarze Connor, prawdopodobieństwo znalezienia swojego ojca było swojego rodzaju smakowitym dodatkiem. Nie wiedziała, jaki jest związek Millera z Murem, jednak dostała dość dokładną mapę obszaru stacji metra i bloku E. Znalazła się tutaj mimo tego, że raczej wolała tkać towarzyskie intrygi i szpiegować tajemnice bogatych po tej stronie piekła. Wiadomość o ojcu przeważyła. Wolała nadstawiać karku i pójść do kompleksu, nawet, jeżeli nie było tam niczego.
(Kwestia sumienia, drogi Czytelniku).
- Więc nie myśl, że po prostu mnie stąd... Wyprosisz – powiedziała, nie mogąc znaleźć lepszego słowa. - W środku być może jest mój ojciec. Och, nie dziw się tak, on miał coś wspólnego z eksperymentami, dobrze? Sama nie wiem, co dokładnie. Zawsze był taki tajemniczy...
- Pytasz się, jaka jest metoda dostania się do bloku D? Nie, nie zjedzie się windą. Korporacja to za twarde skurwysyny, żeby przypuszczać do swoich najtajniejszych komór tylko windą i zabezpieczeniem, które można złamać. To za twarde gnojki... Ale dlatego mam to.
Wyciągnęła z małego plecaka coś, czego Klauge wcześniej nie zauważył. Było to dziwne urządzenie, podobne do broni, jednak logika dyktowała, że tak skomplikowana budowa nie służyła tylko mechanizmowi wypluwania kul. Rzecz druga, Klauge nigdy by nie pomyślał, że Miller jest zamieszany zarówno w portale, jak i może mieć coś... Tego typu.
- To XWP-02. Kreutzweltenapparatur, model drugi. Nie gap się tak, ja też nic z tego nie rozumiem.
Maszyna, czy raczej broń, prezentowała się imponująco: Spora część główna była opierana na brzuchu. Pomimo pozornie kruchej budowy Klaugego naszła myśl, że być może trzeba czegoś więcej niż roztrzaskanie paru trybików w dziwacznym mechanizmie. Ze środka, rdzenia, dochodziło blade, niebieskie światło, które oświetlało w ciemności ręce Tojtownej. Pomiędzy środkową częścią a wylotem biegł spory, czarny przewód z kodem modelu.
- Następnym razem, jak spotkasz Millera... Spytaj się go, skąd miał takie cacka, bo mi nie chciał wyjawić nawet... Nawet, gdyby ceną byłam ja – uśmiechnęła się cwanie. - Zarzucił ściemę, że wygrał w pokera. Skurwiel. Gdyby ktoś postawił takie ustrojstwo, to by go chyba zanożowali.
- W każdym razie wyjaśnił mi dość, jak to działa. Ma dwie opcje: Może przenieść posiadacza albo potrzebuje dziesięciu minut, żeby stworzyć portal. Zasięg: Do pięciu kilometrów albo... Albo do innego świata. Pozycję wpisuje się na klawiaturze albo używa się lokalizatora. Dzięki Bogu mamy lokalizator w bloku E, musimy tylko podejść bliżej. Tak się w każdym razie dowiedziałam. Idziesz, Sieg, albo chcesz tyczeć w tej dziurze do usranej śmierci?
Wydawała się podekscytowana wizją spotkania swojego ojca.


*

Jak się okazało, Tojtowna nie była całkiem nieprzygotowana na misję. Wręcz przeciwnie, ktoś, kogo ciągle nazywała Connorem, dał jej nawet mapę dostania się do bloku E(interesy Connora, Millera i jej samej wydawały się ze sobą dziwnie splatać), tak, że Klauge musiał przyznać, że spotkanie to było mu przydatne.
Po drodze i sama Tojtowna miała parę pytań: Jak się Lauch miał, co robił do tego czasu, dlaczego to robił i dlaczego, do kurwy nędzy, nie chce odpowiedzieć na wszystkie pytania, wreszcie, co go sprowadza do Mauer i dlaczego jest takim idiotą, że dał się wrobić w misję bez mapy.
Szli zrujnowaną stacją jakiś czas, w końcu dochodząc do podziemnej stacji. Po drodze Lauch został zmuszony zabić kolejnych zombie. Tojtowna miała przy sobie broń, jednak postanowiła polegać na swoim towarzyszu.
Podziemne wejście do bloku D, swojego czasu zrujnowane, teraz wyglądało na to, że ostatnio użyto ładunków wybuchowych po to, by ponownie wejść do środka. Lauch wiedział, że nie były to potwory; słyszał nawet w oddali mechaniczny głos jednostki SD, która wydawała się przeszukiwać ten teren(czy ta eksplozja w metrze była robotą SD?). Pewnie nie byli dalej niż 50-100 metrów... Trzask wyłamanego przewodu wysokiego napięcia zwrócił uwagę Laucha; był on dokładnie nad drzwiami, podskakując groteskowo kolejnymi wyładowaniami.
Weszli. W pomieszczeniu nie było nic, poza cieniutką stróżką krwi, która ciągnęła się aż do ściany energetycznej pozostawionej przez żołnierzy Korporacji. Wyglądała jak jarząca się siatka stworzona z czystej energii. Tojtowna dotknęła siatki, zaklęła, kopnęła na poprawkę. Siatka była jak zrobiona z solidnej gumy. Była przezroczysta: Można za nią było zobaczyć tą samą strugę krwi ginącą za rogiem korytarza. Siatka wydobywała się ze specjalnie pozostawionych za nią emiterów.
Na ścianie zawieszony był spawalnik energetyczny(„NIE PODŁĄCZAĆ DO ZEWNĘTRZNYCH ŹRÓDEŁ ENERGII W CZASIE PRACY, BATERIA SPAWALNIKA MOŻE DOPROWADZIĆ DO POWAŻNYCH USZKODZEŃ SIECI”).
Nie było żadnych innych wyjść z pomieszczenia poza tym, za którym prawdopodobnie byli żołnierze Korporacji. Naprzeciwko niego było wyjście zawalone zwałami poskręcanego żelastwa.
- I co teraz zrobimy, Herr Klauge? - syknęła Tojtowna.

# Bunkier Buchty
- Hmm, czy śnię o czymś jeszcze? Tak, czasami. Ale przeważnie ta pani, którą otaczają płomienie. Ona nie jest tak straszna jak taka dziwna pani... Z takim tatuażem na ręce, co przypomina pani Tanję - uśmiechnęła się mimo to. - Nie znałam swojej mamy, a tata nam umarł na jakieś choróbsko w szpitalu - westchnęła. - To długa historia... Spytaj się Helgi - odwróciła się do swoich zajęć.
- Finneas, gubię się. Irrlicht jest tym, co otwiera portale? Znaczy się fizykiem czy X-manem z mocą gmerania w czasoprzestrzeni?
- Iks... Czym? - wąsaty zmarszczył brwi. - Cokolwiek mowiłaś, pewnie sądziłaś źle. Chodziło mi o to, że ten sukinsyn – o ile to naprawdę on – może budować i używać innych maszyn do tworzenia portali. Jeżeli znalazł kogoś tak szalonego, żeby go wspierać, może budować inne maszyny do tworzenia portali i otwierać je. Zresztą, jeśli byłaś w Murze, może widziałaś niektóre cacka Korporacji... Mam na myśli pewne eksperymentalne typy broni, które potrafią tworzyć portale na krótkie odległości, chociaż teoretycznie można by było zbudować także coś, co mieściłoby się w ręce i mogło teleportować do Externusa. Tak więc nie chodzi mi o to, że Irrlicht mógłby mieć jakieś... Zdolności – nastroszył wąsa w grymasie niesmaku. - W każdym razie jeśli jakiś agent znalazłby sposób na tworzenie portali siłą woli, tak jak Selene... Hmm. Kiedy byłem jeszcze w ekipie badawczej die Mauer, mówiono o prawdopodobnych zastosowaniach technologii portalowej w postaci wszczepów w czaszce, jednak były to kompletnie zmyślone powijaki... Wiesz, prawdopodobne. Korporacja mogła wymyślić dużo rzeczy, kiedy mnie nie było w Murze, ale...
Po prostu nie myślmy o tym, że gdzieś we Frankfurcie pałęta się psychopata ze zdolnością tunelowania w głowie, dobrze?

Tanja przeglądnęła informacje, które znalazła w biurze i laboratorium Finneasa. Na niektóre z informacji, zarówno o Externusie, jak i tunelowaniu, już się natknęła, jednak inne czytała po raz pierwszy z powodu wcześniejszego braku czasu. Niewątpliwie pomogło jej wcześniejsze wykształcenie w fizyce i teleportacji korpuskularnej; innym osobom przebicie się przez gąszcz terminologii i symbolów fizycznych zajęłoby o wiele, o wiele więcej.
Co do samej aparatury portalowej i portali – podczas gdy niezamykające się portale pozostawały bezpieczne, tym, co w większej mierze powodowało niebezpieczeństwo, była sama maszyneria i pole Thamma(zwane czasem polem T lub T+). Maszyny stanowiły zagrożenie porażenia energetycznego(tu Buchta wymienił całe piętnaście stron zaleceń, co należy i czego nie należy, obchodząc się z maszynerią), zaś pole T, pomimo tego, że nie stanowiło takiego zagrożenia jak promieniowanie, to jednak każde dłuższe przebywanie w tym polu wystawiało psychikę delikwenta na poważne uszkodzenia. Pole T, jak wynikało z notatek, afektowało nieświadomą część mózgu, cerebellum, sprowadzając – mówiąc oględnie – lęki i koszmary. Dłuższe napromieniowanie nie oznaczało mutacji tkanek, lecz postępującą psychozę.
Dokumentacja Externusa była dość skąpa. Tanja stwierdziła, że być może na samej stacji znajdzie się więcej. Mimo to znalazło się parę dokumentów z bestiariusza, a także dotyczących samej specyfiki świata.
Externus okazał się być nie tyle co „światem”, co „wymiarem”; aparatura ZRZ/T(Zeit-Raum Zerstörer/Tunneler) co prawda używała tunelowania, to jest zaginania czasu i przestrzeni, jednak nie zmieniało to faktu, że Externus zwyczajnie nie znajdował się – co zostało potwierdzone – we wszechświecie, w którym była Ziemia. Dokumenty Finneasa przywoływały tutaj na analogię pryzmat, przez który przechodziła gama kolorów: Zółto zabarwione światło mogło podróżować daleko, nawet w nieskończoność, jednak nie mogło dotknąć światła zabarwionego na czerwono. Tak samo wszechświat „Ziemski” rozszerzał się w nieskończoność, jednak był tylko jednym kolorem pryzmatu...
(Jakiś dowcipniś dopisał na marginesie: „Inaczej mówiąc, choćbyś do usranej śmierci podróżował w tym miejscu, to Externusa nie znajdziesz”).
Wymiar Externusa(niekiedy i tak nazywanego „światem”) został zbadany tylko szczątkowo. Przyznawano to w każdym dokumencie, że zarówno flora, jak i fauna pozostają czymś, co może być zbadane nawet nie w kwestii pokoleń, co ich dziesiątek albo setek. Warunki grawitacyjne były dziwne; zrobiono wykaz skutków, jednak nie było wiadomo, co powoduje takie anomalie grawitacyjne. W istocie, przyspieszenie grawitacyjne na Externusie przyprawiłoby samego Newtona o ból głowy, bowiem wyglądało na to, że jest niemalże znikome i poddane innym prawom. Widać to było szczególnie po „wysepkach” krążących w przestrzeni ponad wielkim, czarnym morzem(niewidzialnym z powodu mgły). Przypominało to prawo, jakby asteroidy krążyły po pasie planetarnym. Krążące wyspy wydawały się mieć jednak własne przyciąganie, które było o jedną dziesiątą mniejsze niż zwykłe ziemskie; zmniejszało się ono, im dalej się od niej było, zatem porządny skok mógł wynieść około dziesięciu metrów na Externusie.
Dalej, są tam ślady cywilizacji, jednak wygląda ona na dawno wymarłą i zapomnianą. Co dziwniejsze, ruiny noszą typowe znamiona dawnej ludzkiej kultury, dlatego uważa się, że Externus jest światem równoległym, jakąś wariacją świata Ziemi(dopisek, Buchta – vide teoria strun i dziesięciu wymiarów), jednak nie udało się odkryć żadnych zapisów historycznych ani niczego, co mogłoby rozjaśnić historię świata.
Psychoplazma natomiast, wyjaśnia Finneas, jest substancją aktywną mentalnie albo też myśloaktywną. Gdy koncentruje się na niej, wizualizuje się jakiś obiekt lub wyobraża się go sobie(efekty bywają lepsze podczas ćwiczeń grupowych), z mazi powstaje żądany obiekt. Cały Externus jest do pewnego stopnia zbudowany z psychoplazmy, choć, oczywiście, niektóre warstwy wydają się twardsze. Dla praktyki nie znaczy to nic, jednak zauważono, że człowiek jest niezwykle podatny w tym świecie na koszmary go dręczące i kompleksy. Nie inaczej, ten, kto przebywa w Externusie, ściąga na siebie swoje własne koszmary, nawet jeśli stara się o nich nie myśleć – cerebellum, część nieświadoma mózgu, wydaje się mieć prym nad kresomózgowiem. Finneas Buchta, szukając sposobu na zmianę konsystencji Externusa zauważył, że najbardziej efektywnym środkiem do zmiany rzeczywistości wydają się być wszelkie środki i praktyki zmieniające świadomość – środki psychoaktywne, mantry, modlitwy, narkotyki, szczera wiara, koncentracja umysłowa, etc. Dlatego też psychoplazmy nie można tyle co zniszczyć – raczej co spowodować, by stała się niegroźna w swojej formie. Buchta sugerował więc – co było pewnego rodzaju paradoksem – że, gdy nie ma się strzelby pod ręką, należy dosłownie paść na kolana i modlić się lub przypomnieć sobie najlepszą chwilę swojego życia. To jednak należało do środków ostatecznych, gdyż kule i granatniki potwierdziły swoją doraźną skuteczność.
Nieco więcej znalazło się w dziale medycznym dotyczącym Wunderkinder. Korporacja, nauczona poprzednio swoimi doświadczeniami z eugeniką, wydawała się niesamowicie pieczołowicie i sumiennie wybierać potencjalne „cudowne dzieci”. Byli to przeważnie ludzie, którzy w wieku do dziesięciu lat zetknęli się z polem Thamma – świadomie, czy też nieświadomie, chociaż w rejestrze widniały także wpisy operacji i testów z polem T+ zaraz po narodzinach. O takich testach, robionych przy standardowych pomiarach dziecka, nie mówiono nikomu. Obejmowały one pięciominutowe promieniowanie pola T na dziecko i mierzenie aktywności mózgu. Jeżeli mózg nie wykazywał żadnej, dziecko oddawano i było ono wypisywane z listy potencjalnych Wunderkinder; Korporacja już nigdy potem nie interesowała się nim. Ze wpisów wynikało, że testy postnatalne pola T mieli Axel, Tanja i Selene, podczas gdy reszta wyglądała na to, że miała bliski kontakt z energią T przed dziesiątym rokiem życia.
Wunderkinder wykazywały – co do jednego – pewną wrażliwość na obecność pola T+. Tłumaczyłoby to, dlaczego niektórzy z nich mieli ból głowy podczas przechodzenia przez portal lub czuli mdłości przy oddychającym mchu. Także potrafiły do pewnego stopnia modyfikować materię psychoplazmy, choć ta umiejętność mogła zostać zwiększona przez specjalne wszczepy znajdujące się w bloku E, w die Mauer. Ogólnie – ludzie, którzy byli kwalifikowani przez Korporację do Wunderkinder mieli pewne umiejętności stawiające je nad innych, czego przykładem była Yseult, która swojego czasu skończyła uniwersytet Berlina, by zostać zakwalifikowana do projektu. Także przez promieniowanie T dzieci były nieco silniejsze od pozostałych: Mocniejsze kości i silniejsze mięśnie, choć te różnice zazwyczaj sięgały zaledwie jednego lub dwóch procent.

*

Otwarcie portalu zajęło jej mniej, niż sądziła; być może to były pewne poprawki, które wprowadził Finneas do maszyny, gdy robiła testy medyczne i czytała dokumenty na temat Externusa. Podczas gdy Cerc otwierał portal, reszta została wyproszona i pojechała windą na górę. Mimo że Tanja chciała przejść do innego wymiaru, nie mogła się nie wzdrygnąć, gdy otwierał się portal; otwieranie portali zawsze niosło ze sobą przeczucie czegoś starego, obrzydliwego i przerażającego. Szczęście, że Buchta zainstalował parę nowych urządzeń i poprawił aparaturę tak, że maszyna nie otwierała tunelu tak gwałtownie.
Gorzej było z tym, kto chciał iść do drugiego świata. Tanja powiedziała, że może wziąć każdego, kto będzie chciał przechodzić, jednak był problem, że niewielu chciało przejść do czegoś, czego przejście wyglądało jak dziura do otchłani.
Malak szukał nadal Sary Connor i, dzięki aparaturze Buchty i pewnym umiejętnościom komputerowym, zdołał zlokalizować miejsce, gdzie mniej więcej byłby jego cel; dlatego też nie mógł przejść do świata, gdzie jej nie było.
Partyzanci zwyczajnie bali się techniki, która zwyczajnie zdawała się być dla nich czarną magią, mimo że starali się tego nie okazywać. Poczuli wyraźną ulgę, gdy powiedziano im, że mogą decydować za siebie. Woleli pozostać na tym świecie. Niebezpiecznym bo niebezpiecznym, ale znanym.
Także Selene bała się wstąpić w portal, wybiegając tym samym życzeniom Helgi Stieffenhauer, która oniemiała ze zgrozy nie puściłaby zarówno małej, jak i siebie. Pomimo tego, że Tanja prawdopodobnie szanowała jej zdanie, nie omieszkała wytłumaczyć tego, że nie chce myśleć, co mogłoby się stać w świecie, gdzie wszystko ma w sobie szczątkowe promieniowanie T+.
W istocie, właściwie tylko Yseult Stein zgłosiła się bez żadnych zastrzeżeń, by przekroczyć portal. Interesowała się tym, co można znaleźć na stacji, a także tym, jakie stworzenia i anomalie medyczne można znaleźć w tak dziwnym środowisku, jak Externus. Poza tym, żądała zemsty i odpowiedzi. Sądziła, że przekroczenie portalu może doprowadzić ją w prostej linii do zabójców jej dziecka; znane środowisko ziemi wydawało jej się więzieniem, z którego nie może pójść donikąd.
Gdy Tanja spytała się Buchty, czy chce iść z nią, długo milczał. Myślał. W końcu odparł:
- Wybacz, Karolino... Czy jak tam naprawdę się nazywasz – wzruszył ramionami w geście bezradności. - Mogę ci dać tyle sprzętu, ile tylko sobie zażyczysz, ale naprawdę... Nie mogę z tobą iść.
Westchnął.
- Nie pytaj się mnie dlaczego nie chcę. Po prostu napatrzyłem się dość Externusa... A wierz mi, bywałem tam niejednokrotnie... Żeby po prostu nie chcieć tam wracać. Zrozum. Jeśli stwierdzisz, że się po prostu boję, pewnie będziesz miała rację.
Miał nadzieję, że zrozumiała. Odszedł; zbolały jakiś wyglądał, starszy niż go spotkała, albo może teraz rzeczywiście prezentował swój prawdziwy wiek. Zajął się swoimi sprawami.
Razem z Yseult wstąpiła w portal. Jak zwykle, nie minęła ją dziwna wizja wywołana polem Thamma.

*

Nazywam się John Saint i umarłem przysypany paroma tonami gruzu. Chciałem chronić coś, co jeszcze za życia miało dla mnie jakieś znaczenie. Czy miało? Nie pamiętam. Nie, pamiętam! Ale moja apatia... Martwa apatia sprawia, że tak naprawdę wspomnienia nie znaczą wiele więcej jak rozgnieciony robak. Ja... Umieram.
Wielu ludzi myśli, że gdy serce i mózg przestają pracować, to wtedy śmierć się wydarza. Co więcej można oczekiwać od żywych, którzy zapomnieli wszystkie swoje poprzednie śmierci?
Jednak jedna śmierć pociąga za sobą drugą, tak jak nagle pociągnięty łańcuch posiada w sobie wiele ogniw, a każde jest śmiercią.
Najpierw jest ta najłatwiejsza, śmierć fizyczna. Och, jak łatwo umierać niedoskonałym ciałem! Mimo to i tak wolałbym nie umierać. Nadal czuję moje ciało tak dobrze, jakbym żył; owszem, ciało i mózg umarły, ale umysł został i nieznośnie czepia się każdego skrawka nerwu, nawet, jeśli jest zimny i toczy go zgnilizna.
Moje ciało jest jak pęknięty wrzód; mam wrażenie, że całe cierpienie, które zbierało w ciągu całego życia, pęka w momencie śmierci i wypływa razem z treścią układu limbicznego. Ciało, wreszcie uwolnione, wymiotuje kolejnymi warstwami mułu i brudu, które uzbierało w ciągu swojego działania. Pokrzywione kości wrzeszczą zapomniane opowieści, rozpękłe organy mruczą symfonią trupich gazów, naciągnięte mięśnie grają razem ze skórzanym bębnem, wybite zęby szeleszczą w posiniałych ustach.
Jednak śmierć ciała to nie koniec śmierci – ja umieram i umieram, a wydaje mi się, że pasmo moich kolejnych śmierci nie ma końca.
Lepki płyn pamięci wycieka ze spękanego czerepu, rój emocji żeruje na gnijących myślach, mowa jest rozdęta i sina, wspomnienia szczerzą się z ciemności jak upiorne maski, sperma inspiracji wysycha w nabrzmiałym worze jąder oświecenia, uśmiechy zabiera wiatr, smutki spływają czarną breją do ziemi.
Umieram, umieram, umieram. Wcześniej mógłbym mówić o tym, że nienawidzę umierać, jednak zgnilizna i entropia zabrały moją nienawiść – w moich żyłach nie zostaje nic poza czarnym, huczącym wiatrem nawiedzającym pustkowia. Coraz mniej mnie nie ma, coraz bardziej moje ciało rozpływa się w nicość. Już umarłem – już prawie stopniałem – już prawie zgniłem – już prawie rozszarpały mnie larwy – chcę coś jeszcze powiedzieć ale... Ja... Daj m-M-M-N-N-N...!
(Narrator dopowiada). Oto stara kurwa Śmierć rozkłada nogi. Wejdziesz w nią? Albo też Twoja Śmierć będzie niczym innym, jak kolejnym aktem mentalnej masturbacji? Rozważ: Uczymy się umierać całe życie, a pod jego koniec idziemy do wielkiego burdelu o nazwie Agonia. Sztuka umierania to sztuka miłości.

*

Gdy tylko na dole ucichło, Buchta zjechał windą na dół i zamknął portal. Wrócił, trzymając pod pachą skrzynkę piwa. Dał Axelowi dwa i wyszczerzył do niego zęby.
- Najpierw nas kochają, a potem każą iść do diabła, co? Znam ten ból. Chyba.
Helga na te słowa zrobiła kwaśną minę; Finneas wziął kolejne dwie puszki i ustawił windę, by zjechać na dół. Helga dała mu znak i zjechała z nim, widocznie chcąc o czymś porozmawiać.
Zostali Malak i partyzanci czyszczący broń. Selene także gdzieś znikła(pewnie bawiła się przy zamkniętych drzwiach, pomyślał Chemik). Podszedł Malak.
- Możesz sprawdzić w tym... - popukał nonszalancko o monitor GOS-u. - Nazwisko Sary Connor?
Była w istocie. Detektyw pokiwał głową.
- Tak jak myślałem. Ona też jest w tym dziwnym projekcie... Hmm. Ty wybierasz się do Warszawy, Axel?
Po wysłuchaniu odpowiedzi hakera, odparł:
- Jeżeli możemy po drodze wybrać się do Świebodzina, byłoby miło. Jeśli nie chcecie, będziemy musieli się rozłączyć. Chociaż wątpię, Axel, żeby to naprawdę było konieczne. Wydaje mi się, że w bunkrze w Świebodzinie możemy znaleźć parę odpowiedzi na pytania, które mogą nas nurtować. Wiesz, te bunkry w Świebodzinie są opuszczone. Zaciekawiłem się, dlaczego. I wiesz, co? Dowiedziałem się.
Wygląda na to, że Kombinat przeprowadzał w Świebodzinie jakieś badania na ludziach. Bunkier został opuszczony, a żadnych materiałów, które tam były, nie wyniesiono. Myślę, że Świebodzin może być kluczem do rozwiązania tej zagadki... Zresztą, popatrz na to:

Detektyw podsunął mu pod nos dziwne zdjęcie, wydrukowane z sieci. Było to zdjęcie niewątpliwie terenów dawnej Polski; chaszcze i otaczający las zacieniały wejście do bunkra. Mapa wskazywała, że był to teren niedaleko Świebodzina, jednak to, co przyciągało uwagę, nie było tym faktem. Był napis na tabliczce koło bunkra:

WŁASNOŚĆ UNIWERSALNEJ UNII

- Jeśli chcesz znaleźć odpowiedzi na swoje pytania – Malak przełknął mimowolnie ślinę – idź ze mną. Słyszałem, że Świebodzinem nie interesuje się ani Korporacja, ani Kombinat.
Przyszedł Buchta raz jeszcze, tym razem bez Helgi.
- Hmm, Stieffenhauer bawi się przy maszynie portalowej... Wyłączonej, oczywiście. Zainteresowała się, jak się buduje coś takiego.
Pociągnął spory łyk z puszki.
- Szukasz map do Warszawy, co? Hmm. Ciężko może być się tam dostać bez portali... Chociaż nie mówię, że to niemożliwe. Kwestia, że bramy firnamentum od czasu wojny są zamknięte. Wpuszczają tylko swoje wojska więc dostanie się tam zwykłą drogą może być uciążliwe. W każdym razie – jeśli chodzi o Frankfurt, służę pomocą. Mam kolejne kryjówki na wschód od miasta, więc moglibyśmy sobie załatwić jakiś transport, jednak gdy wyjedziemy z Frankfurta, moja domena się kończy. Jestem w tym mieście kilka lat i znam je jak własną kieszeń, za to w życiu nie byłem w Polsce. Niespecjalnie mnie tam ciągnęło... Lasy tego pokręconego kraju są niebezpieczne, nie mówiąc już o tym, że w regularnych odstępach czasowych ciągną do Frankfurta nowe posiłki. Były tam kiedyś miasta... Wszystko zarosło po tym, jak w Polsce wybuchła anarchia i Korporacja zaczęła porywać setki ludzi. Ludzie albo przystąpili do Kombinatu, albo sami zginęli.
Axel w istocie znalazł parę dobrych map, mimo że były to głównie stare mapy jeszcze sprzed wojny, to teren nie zmienił się znacznie; zresztą, były one w większej części poprawione przez tych, którzy podróżowali na wschód, to jest głównie szabrowników, wolnych kupców i najemników, a także niekiedy żołnierzy Kombinatu. Co do map, w każdym razie, Axel miał ogólne rozeznanie, gdzie iść, jak iść i co omijać.
Fixxxer przesłał wiadomość dźwiękową:

Nie wiem, gdzie się schowałeś we Franfurcie, człowieku, ale to musi być jakaś naprawdę głęboka nora, żeby żyć i nie dostać kuli w łeb. Rispekt. Albo rispekt dla tych mądrali, co Ci pomagają.
Zabawne, że mówisz o tych cudownych dzieciach, bo ostatnio zacząłem dostawać info o podobnym, co się niby nazywa Triarii. Może o nim słyszałeś. W każdym razie teraz, kiedy Mur znajduje się w stanie pieprzonego chaosu, nie będzie zbyt trudno dostać się do środka Muru i pokasować parę rzeczy. Chętnie popsuję parę zabawek Korporacji.
Hmm. Wunderkinder, powiadasz? Czekaj, coś tutaj jest... Hasła: Uniwersalna Unia, Übermensch... Czy Tobie o to chodzi? Jeśli tak, to Ci to posyłam. Załącznik taki sam, kodowanie takie samo. Nie jest tego dużo, to garść, którą mogłem zebrać tu i teraz. Daj mi trochę więcej czasu.
Marię widziałem przez kamery Korporacji niedaleko Muru w jego północnej części. To była na pewno ona, bo te wybajerowane kamerki tych transhumanicznych gnojków mają opcję identyfikacji twarzy. Jest gdzieś w Murze, ale nie mam pierdolonego pojęcia, co tu robi i po co. Postaram się ją dla Ciebie znaleźć, ale nie daję gwarancji, czy w całym kompleksie natknę się akurat na nią.
Pozdro, Fixxxer


Generalnie, o tym, czego dowiedział się Fixxxer, czytał już Axel wcześniej, poza paroma szczegółami. Uniwersalna Unia występowała tutaj głównie jako nazwa Korporacji, zaś Kombinat był „współpracownikiem szczególnym”. Pomimo tego, nawet Uniwersalna Unia nie wydawała się być końcem dziwnego paktu pomiędzy Korporacją a Kombinatem; wszystko to było robione w imię tych, których określano „Naszymi Dobroczyńcami”. Poza jednak nazwą nie było wiadomo nic. Fixxxer także dołączył krótką listę tak zwanych „ośrodków badawczych”. Były to: Neoberlin, Warszawa, Frankfurt, Świebodzin(nieaktywny), a także Wrocław(nieaktywny) i miejsce zwane po prostu Wyspą. Niektóre z tych ośrodków wyglądały na miejsca badań genetycznych nad Wunderkinder i Triarii. I to wszystko, co na razie mógł dostarczyć Fixxxer.

* * *

# Tanja Hahn - Nicolas Neumann - Sale Lamentu

Neumann bez wątpienia się zdziwił, gdy Misztalska otrzymywała kolejne rany wielkimi pazurami, które zabiłyby niejednego mężczyznę, który był od niej silniejszy. Wyglądała wcale nie lepiej niż to, co ją atakowało: Nabiegłe krwią oczy i wykrzywiona w strasznym grymasie twarz krzyczała kolejne klątwy i niezrozumiałe słowa, a ręka trzymająca nóż zamieniła się w migającą smugę, zadającą kolejne ciosy na oślep. Wyglądała jak ucieleśnienie furii i żądzy krwi. Nie, żeby to robiło większe wrażenie na Matce.
Pomógł jej Nicolas wysyłając granat – co prawda nie wpadł w paszczę pełną kłów, jednak wybuchł niedaleko potwornej głowy, co ogłuszyło go na chwilę i odrzuciło na bok. Wrzasnął. Ludzko tak jakoś. Misztalska odwróciła się na brzuch; potrząsnęła głową, starając się odpędzić szum i latające przed oczyma plamy – odpełzła, wyciągnęła jeden ze swoich noży do rzucania. Wzięła zamach. Na oślep. Trafiła w prawą nogę; mimo to nie przyniosło to odpowiedniego skutku, wręcz przeciwnie, oprzytomniło jakby.
Kobieta zaklęła raz jeszcze. Neumann był nieco oszołomiony nagłym wybuchem dźwięku, a także szumem, który nagle pojawił się w jego uszach – ale widział. Monstrum powoli dochodziło do zmysłów, więc załadował jeszcze jeden granat, wyczuwając, co za chwilę się stanie. Tym razem dopisało mu szczęście: Granat wylądował prosto w środku uzębionej paszczy. Eksplodował, rozrzucając czaszkę na paręnaście metrów. Pomimo to, Neumann zauważył, że cielsko się rusza, nie zdążył jednak załadować granatu ponownie. Ciało powstało raz jeszcze, w groteskowy sposób przypominając koguta biegającego bez głowy. Ze środka dziury, na której jeszcze przed chwilą był kark, dobiegał dziwny gulgot, jęk i coś, jakby odgłos węszenia. Bezgłowy korpus pobiegł prosto na tego, kto go pozbawił głowy; przewrócił Neumanna i... Uciekł, wydając mlaskająco-szepczący głos. Matka uciekła w korytarze Sal.
- Dobra robota. Co prawda umysł tej dziwki nie znajduje się tylko w jej łbie, ale dzięki tobie nie może widzieć ani słyszeć – Misztalska powstała, dalej wyglądając jak pokręcona morderczyni i roniąc krew z rozlicznych ran, mimo to zdobyła się na uśmiech. - Szkoda, że nie usunąłeś jej węchu – splunęła krwią. - A gdzie ten...

*

Dürer, odłupawszy kryształ z jednego z Muru, pobiegł, starając się trzymać palce na kamieniu, do którego był przyrośnięty kryształ. Usłyszał dziwny trzask kości dochodzący od strony maszyny portalowej. „Kto...?” - pomyślał i ujrzał portal.
Z portalu wyszła Tanja Hahn – nie miał pojęcia, dlaczego ktoś miałby podróżować do Sal Lamentu... Ktoś inny niż z zespołu badawczego. Ujrzał dwie kobiety, w tym jedną w kombinezonie OHU. Ale dlaczego... Czyżby Buchta albo Irrlicht zaczęli rozpowiadać o tym, że Externus istnieje? I po co, u diabła, miałby się tu ktoś wybierać?
Pytania, pytania, pytania. Mimo to nie czuł się bezpiecznie w obecności obcych, którzy przechodzili przez portale; wyciągnął pistolet, odbezpieczył i wycelował. Jeśli nie wydostanie dobrego wytłumaczenia... Naprawdę dobrego wytłumaczenia, dlaczego ta dwójka się tu znalazła, zawsze można dla spokoju umysłu i sumienia po prostu pozabijać.
- Wybaczcie... - dopiero teraz zauważył, że jedna z nich przypomina z twarzy potwora, którego miał przed chwilą okazję spotkać. - Ale nie jestem pewien, po co tu, u diabła, przybywacie ani co chcecie zrobić. Jesteśmy na tym samym wózku, więc lepiej mi powiedzcie, po cholerę przybyłyście tutaj, kto was przysłał i co miał w tym za interes. Nie żartuję – przechylił raka Beretty lekko w tył.
Czekał na odpowiedź, mimo że miał prawdopodobnie małe szanse zabicia tej w OHU, więc raczej celował w drugą, która niegłupio ukryła się za pierwszą. Miał nadzieję, że jego umiejętności strzeleckie dają radę, jeśli już miałoby dojść do strzelaniny. Choć raczej nie chciał, by do tego doszło. OHU, jeśli naładowane, a podejrzewał, że tak właśnie było, mogło wytrzymać bardzo poważne uszkodzenia, nie mówiąc o fakcie, że jedna z nich trzymała dziwną broń w rękach, która go niepokoiła.
Przyszła Misztalska. I Neumann.
- No, no... Siostra mojej krwi? Nigdy nie podejrzewałam, że spotkamy się w tym piekle. Chociaż miło spotkać kogokolwiek, z kim można porozmawiać – uśmiechnęła się upiornie spod sklejonych krwią włosów. - Szkoda, że widzisz mnie w takim stanie, chociaż... Pewnie nie widziałaś mnie nigdy w jakimś lepszym. Jak miło, że przybyłaś tylko z przyjaciółką...
Zmarszczyła brwi w nagłym przypływie gniewu, a jej głos stał się niski i wściekły.
- Może powinnam was zabić za to, co mi zgotowaliście tam, w magazynie, dopóki nie masz przy sobie swoich chłoptasiów. Jak to dobrze, że nie tak łatwo mnie zranić.
Rozchmurzyła się a Tanja stwierdziła, że nie było to wymuszone.
- W każdym razie nie chcę cię zabić ani zrobić ci krzywdy. W końcu jesteś jedną z nas – złośliwy uśmieszek wykwitł na twarzy Katji. - Do usług – skłoniła się w końcu z przesadną grzecznością. - Może nam wytłumaczysz, po co zjawiłaś się tutaj? My, a w każdym razie ja, zamierzam uciec do jakiejś przytulnej nory i przeczekać tą zawieruchę. Hie. Externus nie okazał się być za ciepły.
Nie zabijaj jej... Ty... -
zwróciła się w stronę Dürera. - Nie zabijaj ich. To przecież moje dobre znajome.

[MEDIA]http://lmetacube.googlepages.com/testingchamber.png[/MEDIA]
 

Ostatnio edytowane przez Irrlicht : 16-02-2009 o 16:40.
Irrlicht jest offline