"Wreszcie coś na co mogę się przydać, zawsze tylko jakieś drobne robótki w pobliskich sklepach. A teraz wreszcie będę miał szanse pokazać Vito na co mnie stać, i utrzeć nosa Tattagila." -Słuchaj John, ja prowadzę. Bierzemy jakiś "sprzęt" czy dostaniemy go na miejscu? Powiedziałem to akurat kiedy wyszliśmy na ulicę, był ranek a słoneczko świeciło. Na ulicy panował ruch jak każdego ranka, ludzie spieszyli się do pracy a inni robili tylko sztuczny tłok z braku lepszego zajęcia. Przeszukałem kieszenie, na szczęście były. Szybko wyciągnąłem jednego papierosa i go zapaliłem. Wygrzebałem z kieszeni mojego szarego garnituru kluczyki do samochodu "służbowego" Mercedesa W120. Właśnie zamierzałem się do niego zapakować, czekając tylko na Johna.