Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2009, 12:43   #40
DrHyde
 
DrHyde's Avatar
 
Reputacja: 1 DrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłość
Aidan 'Thorn' Beckett

Najemnik wisiał na gałązce, która nie wytrzymywała pod jego ciężarem i czuł jak wyrywa ją z gruntu. Określenie życia na krawędzi teraz przybierało całkiem dosłownego znaczenia. Nagle padł strzał. Okropny ból rozdarł jego lewą nogę od zewnętrznej strony uda. Krzyknął. Poczuł jak kula przebija się, rozrywając mięso. Dłonie wolno zaczęły osuwać się z trzymanego korzenia. Świat wirował i uciekał przed jego wzrokiem we wszystkie kierunki. Usłyszał głuchy krzyk kogoś z drużyny, lecz nie mógł zidentyfikować nawet osoby, a co dopiero treści. Przez chwilę wszystko stało się takie odległe. Wiedział co to za uczucie. To pierdolona śmierć wyciągał po niego swoje brudne łapska. Nie poddawał się, ale ból i osłabienie było silniejsze. W końcu ręce same odmówiły posłuszeństwa. Serce kuło niczym pod presją tysiąca wbijanych igieł. Krew ciurkiem spływała po nodze. Spadał w dół. W ułamkach sekund miał nadzieję, że nie uderzy o skalisty brzeg. To by był niefart…
Uderzenie o wodę wprawiło go w lekką dezorientację. Edytor bólu dopiero zaczął działać. Aidan w myśli poprzysiągł sobie, że jeśli przeżyje to pierwszą osobą do ostrzału będzie RipperDoc, który wcisnął mu to gówno z opóźnionym zapłonem. Rozejrzał się po powierzchni jeziora. Sprzęt pływał wokół niego, otoczony smugami krwi, które pokryły wodę. Sytuacja była tak chujowa, że gorzej być nie mogło. Snajper pewnie dokończy swoje dzieło. Beckett zanurzył się pod wodę. Nie był mistrzem pływania, ale musiał jakoś wydostać się z tego gówna. Zaczynał tracić przytomność i był ciężko ranny. Jedynym jego szczęściem w aktualnej chwili był nieczysty strzał snajpera.

* * *


Estella Stephens

Hopkins złapał granat i przylgnął do drzewa. W tym czasie Esti zaczęła skanować przeciwległą górę. Przyjrzała się dokładnie i bingo! Zauważyła ruch na głowie Thomasa Jeffersona. Sukinsyn leżał prawie pół mili od nich i czekał na ofiarę. Nagły strzał zmroził krew w żyłach Stephens. Ktoś oberwał. Usłyszała krzyk z bólu. To Thorn. Po chwili usłyszała uderzenie o wodę. Za ciężki na graty najemnika. Musiał sam spaść do wody. Poczuła kłucie w okolicach serca i potężny ból głowy. Jakby ktoś wiercił jej dziurę młotem pneumatycznym.

- Beckett chyba na opuścił. Nie ma sensu tracić granatu. Co robimy? – Hopkins i reszta wyraźnie też cierpieli na podobne objawy.

- Musimy zbiec tą ścieżką w dół. Tam ukryjemy się między gęstszym terenem. Według mapy Nessona właśnie w tamtym rejonie rozbił się helikopter. O ile jeszcze nas interesuje…
- Dorzuciła od siebie O’Neill. Razor klasycznie milczał i jedynie się uśmiechał. Stephens zauważyła, że jej cyborgizacje zaczynają szwankować. Przez głowę przeszła jej myśl, że może wirus wpływa też na to. To nie wróży zbyt dobrze.

* * *

Scott Mc'Doladan

Czekał na rozwój sytuacji, która błyskawicznie posuwała się do przodu. Nie było szansy na zdjęcie snajpera z jego pozycji. Żeby to zrobić musiał by zajść od drugiej strony wzgórza, ale nie miał pewności, czy nie natknie się na patrol wojska korporacyjnego. Nie mógł tak ryzykować dla ludzi, których nawet nie znał. Sekundy decydowały o życiu uwięzionych pod ostrzałem snajpera. Precyzyjny strzał strącił wiszącą ofiarę. W tym momencie Scott dostrzegł strzelca, usytuowanego na głowie prezydenta Jeffersona. Miał do niego na oko niecałe czterysta metrów. Mniej więcej taka sama odległość dzieliła go z ostrzeliwanym tarasem widokowym. Trafiony mężczyzna ciężko uderzył o taflę wody. Przez chwile unosił się na powierzchni, po czym zanurzył się pod wodę.
 
DrHyde jest offline