Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2009, 14:16   #43
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Feliks skrzywił się lekko i podniósł dziewczę podają ją niczym śmierdząca kukiełkę Majolin. Wystraszył się trochę, a widmo sierżanta jeszcze bardziej zaniepokoiło Wróbla. przyglądał się mu, chciał jeszcze wypalić swoja gadkę jak jeszcze mu pokaże za zamknięcie go w dybach lecz śmierdzący oddech wydobył się z ust szermierza zwiastując słowa. Lecz rozpłyniecie się zjawy pokrzyżowało mu plany. Nie był jeszcze na tyle pijany aby gadać do powietrza albo do białych myszy.

-Co to?

Spojrzał głupawą miną na leżący na ziemi przedmiot. Przekrzywił głowę na bok, zatoczył się z z hukiem padł jak kłoda na ziemię dotykając czubkiem nosa rzeczy. Powąchał, przewrócił oczami i podrapał się po głowie. Niezbornymi ruchami powstał z ziemi, zakołysał się na boki ze cztery razy.

-eeee, na prawo most, eeee, na lewo most, ja ja płynę!

W tej chwili chyba sam nie wiedział co to miało znaczyć. Podniósł przedmiot z ziemi i potrząsnął nim koło ucha, następnie obejrzał ze wszystkich stron. Kilka dobrych chwil zastanawiał się co zrobić. Wreszcie beztrosko rzucił przedmiot Dantlanowi zupełnie nie przejmując się jego znaczeniem.

-Masz Ty tu te ten tego te coś... eee, fu, nie gra, to nie po... po... pozytywka!

Pijaczyna był bardzo nie rad, że to nie jest pozytywka. Tupnął poniszczonym butem w ziemię i poprawił rękawice. Właśnie sierżant przypomniał mu o ranach na nadgarstkach po pobycie w dybach. Potarł nadgarstki, nawet trochę opłukał je alkoholem z manierki. Nie poskąpił sobie z niej łyku chociaż sądząc po minie, po obfitym użytkowaniu alkohol stał się coraz słabszy.
Szermierz westchnął, podrapał się po zawszonej głowie i... ziewnął. Błąkał się w tym świecie teraz bez celu. Do tego osobnicy z którymi się błąkał zupełnie mu nie odpowiadali. Mieli go za głupka a sam szermierz uważał się za bystrego, porządnego i finezyjnego wojownika. Jak to własne wyobrażenia mogą się mylić z rzeczywistością. Schował pistolet za pas.

-Ej no, momy, tfuj! Mamy tą pozytywkę, tak? To wracajmy do tego gnoma jak najprędzej zamiast spotykać dawnych znajomków. Eeee... To niebezpieczne. To co jom, to jom ja ale Wy to czort was lał i lać będzie...

Nabrał w płuca powietrza i rozpoczął swój monolog wymachując obficie rękami.

-Ja lew północy i sokół południa, ja niedźwiedź wschodu i eeee... drzewo zachodu! Ja Mistrz Miecza, pogromca plugastw i strażyyyy miejskiej, ja władca ostrza i uczeń Wielkiego Mistrza Dwóch Mieczy, ja, ja, ja... Ja sobie poradzę, nie to co Wy! Wiedzę więźże wrrrcaaj, wracajmy!

Ta wątpliwa przemowa zmęczyła samochwałę Feliksa, nie tyle ciało co wątpliwy umysł. Rozejrzał się wszędzie w boki, przystanął i zaczął się odgrażać czemuś w powierz. Jak widać chyba jednak był po dostatecznym spożyciu aby grozić niewidocznym. Nawet zacisnął pieści i nie zwracając zbytniej uwagi na resztę zaczął wymierzać pięści ciosy w jakiegoś niewidocznemu przeciwnikowi, unikać ciosów i brać niewidoczne krzesła aby przyłożyć komuś po głowie.

-Trening...

Wrobel objaśnił swe anormalne zachowanie i wreszcie się zamknął, uspokoił ozekując co kto mu powie o rzekomej “pozytywce”.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest teraz online