Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2009, 19:53   #11
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Nawet wśród ateistów niewiele się chyba znajdzie osób, które wątpią w śmierć Chrystusa. Co innego ze zmartwychwstaniem, jednakże sama śmierć kogoś, kto miał na imię Jezus i chodził 2000 lat temu po palestyńskiej ziemi nie budzi jakichś sprzeczności, czy oporów. Dla mnie, katolika rytu rzymskiego, sprawa jest oczywista, jednakże chciałbym krótko opowiedzieć o ludziach, których "przekonania" dotyczące Jezusa zahaczają nie tyle o religię, co o ... nie wiem, jak to nazwać. Przy czym słowo "przekonania" napisałem w cudzysłowiu nie bez kozery. Głównym źródłem do napisania tego tekstu była wspaniała książka ś. p. Jolanty Tubielewicz Japonia zmienna czy niezmienna. Otóż, autorka, zajmując się w książce m. in. problemem podania opowiadającego o wizytach Chrystusa w Japonii, wspomina spotkanie z mieszkańcami wsi Shingo-mura. Pozwolę sobie zacytować fragment.

"Zajechaliśmy na skromny parking w półkolistym wgłębieniu zbocza góry. Na skraju stał biały słup z napisem "grób Chrystusa". Po drugiej stronie szosy były jakieś budynki, a dalej rozciągały się pola pocięte na równiutkie prostokąty. Z jednego budynku wyszedł starszawy człowiek w słomianym kapeluszu, wsiadł na rower i odjechał. Wyglądał dokładnie tak, jak każdy inny starszawy japoński chłop. Nagano-san wskazał go dyskretnie i powiedział z niepewnym uśmiechem: "To jest właśnie pan Sawaguchi, potomek Chrystusa. Jego ojciec, który umarł wiele lat temu, miał niebieskie oczy, wysoki nos i jasne włosy".

Zapytany bez ogródek, czy wierzy w to, że Chrystus mieszkał w Herai, Nagano-san zawahał się i bąknął, że sam nie wie. Opowiada całą historię, bo to ciekawe i przyciąga turystów do Shingo.

Jak więc widać, przynajmniej część osób powiązany w jakiś sposób ze sprawą ma do niej podejście nie religijne, lecz komercyjne. No, a przy tym, wysoki wzrost, jasne włosy i niebieskie oczy raczej nie świadczyłyby o żydowskim pochodzeniu.

Lecz skąd się wzięła ta legenda? Trudno dociec, niemniej, została ona rozpowszechniona przez coś, co autorka nazywa literaturą Takenouchi, nazwaną tak od kapłańskiego rodu, ponoć starszego od panującej dynastii cesarskiej i dwóch poprzednich, które według ww. tekstów istniały przed milionami lat. Ot, na przykład dowiadujemy się, że taki cesarz Takeygayafukiaezu, rozpoczął panowanie 1.637.890 lat po swoim ojcu. Całkiem niezła liczba, chociaż, jeżeli akurat chodzi o ilość dynastii w historii Japonii, to przypadkiem liczba 3 może być nawet poprawna, jednakże jeżeli chodzi o te olbrzymie przestrzenie czasu, jeżeli ktoś chce wierzyć literaturze Takenouchi na słowo, jego wola. Jednakże główną i najbardziej znaną propagatorką tej legendy oraz, przy okazji, paru innych, była pani Yamane Kiku, która w swoich książkach objawiała "prawdy ukryte przed światem". Dowodzi ona ponad wszelką wątpliwość, że nauczana w szkołach historia to stek bzdur, natomiast literatura Takenouchi pokazuje rzeczywiste dzieje świata. Popatrzmy na kilka ciekawszych "pewników" opisanych przez jej książki. Przykładowo: Sekai-no seishi, czyli Prawdziwa historia świata, wydana w 1964 roku to książeczka licząca sobie w wersji japońskiej 251 stron i podzielona na IV części:
a) pierwsza: Siedem pokoleń bogów,
b) druga: Boscy cesarze - przodkowie od pierwszego do dwudziestego piątego pokolenia,
c) trzecia: Dynastia cesarza Fukiaezu od pierwszego do siedemdziesiątego trzeciego pokolenia,
d) czwarta: Od cesarza Jimmu do Obecnie Panującego (co, patrząc na datę wydania, oznacza cesarza Showa, czyli Hirohito).
Dodajmy do tego aneks na temat obrzędu chodzenia przez ogień Kosoko-taijingu i wstęp nawołujący do powszechnego pokoju, który powinien być osiągnięty poprzez studiowanie literatury Takenouchi. Wszyscy są bowiem braćmi i siostrami, natomiast, przy okazji, Japonia to matka wszystkiego.

Z tej pozycji właśnie wywodzą się owe milionowe liczby mówiące o panowaniu poszczególnych cesarzy. Niezwykle zajmujące są także inne teorie np. o Mojżeszu i Romulusie, którzy mieli przybyć do Japonii za panowania 69-ego cesarza z dynastii Fukiezu Kamutaruwaketoyosuki. Żyli sobie spokojnie w Japonii 12 lat, po czym Romulus wypada z gry, znikając z kart książki, natomiast o Mojżeszu dowiadujemy się całkiem sporo. Otóż w czasie owej wizyty zakręcił się on wokół cesarskiej córki imieniem Roma, którą poślubił i miał z nią siódemkę potomków. Umarł po przeżyciu 571 lat, natomiast jego małżonka po 461 latach. Oboje pochowano na górze Hodotsusan, obecnie prefektura Ishikawa. Jednakże jego największym wyczynem było wyrycie w kamieniu 10-iu Przykazań, które ofiarował cesarzowi, ten zaś przekazał je świątyni Kosoko-taijingu, którą kieruje rodzina Takenouchi. Dodatkowo pani Yamane zdradza czytelnikom wielką tajemnicę związaną z tym kamieniem. Otóż, ponoć poszukuje go tajne stowarzyszenie masońskie Żydów, które uważa, że posiadanie kamienia jest kluczem władania nad światem. Przypuszczają oni, że znajduje się ów kamień w jakichś rękach żydowskich, tymczasem jest to całkowita nieprawda, gdyż przechowują go kapłani Takenouchi. Autorka "Prawdziwej historii świata" dodaje, iż "nie ulega chyba wątpliwości, że odkrycie tej tajemnicy stanie się wielkim problemem dla całego świata." Trudno się spierać z tak wyrażona opinią, nieprawdaż?

Inna rzecz, ze nie tylko Mojżesz działał w Japonii. Także Gautama Sakjamuni, Lao-tsy, Konfucjusz, Mencjusz, Mahomet. Niezwykle interesujący jest fragment, także zresztą związany z Mojżeszem, o ludziach w pięciu kolorach. Zostało bowiem wyjaśnione, że kamień wyryty przez Mojżesza stał się źródłem praw dla ludzi w pięciu barwach: białej, żółtej, niebieskiej, czarnej oraz czerwonej. Tutaj pisarka przeprowadza nowy podział ludzkości, zaliczając np. do ludzi:
a) niebieskich: mieszkańców Johannesburga, spośród których wywodzą się ludy Transwal, Natal oraz Kirimane (cokolwiek to oznacza), także lud z Hanoi, z którego pochodzą mieszkańcy Tonkinu i Kambodży,
b) czerwonych, których jest całkiem dużo w Afryce, w Ameryce Południowej, Australii etc. Pani Yamane wymienia tutaj np. ludy Suez-Akaba, Freetown, Konakra oraz Morze Egipskie,
c) białych, których jest niewielu. W każdym razie obejmują oni grupę Azja, Syjam, Bangkok oraz Malakka,
d) żółtych, do których należą np. Meksyk oraz Filadelfia,
e) czarnych, czyli Hindusi oraz ludy indoturańskie, przy czy ci ostatni są przy okazji nie tylko czarni, ale także, częściowo, czerwoni.
Nieco trudno się połapać w tym wszystkim. Dodajmy do tego, ze istnieją jeszcze ludy niekolorowe np. Nicea, Mediolan, czy Szczecin, także nacje Sfinksów oraz Piramid (Piramidów?). Owe pięć kolorów ludzkości wzięło się natomiast stąd, że cesarz Tsukurinushiyorozuo żyjący setki tysięcy bilionów lat temu miał dzieci właśnie pięciu kolorów.

Autorka przedstawia zresztą na poparcie swoich tez konkretne "dowody". Najbardziej uderzyła mnie np. boliwijska figurka drewniana. Figurka ponoć zawiera na postumencie wyryte znaki prastarego pisma japońskiego amekoshine, natomiast zostawił ją w Boliwii jeden ze starożytnych cesarzy podczas objazdu świata ileś tam milionów lat temu. Jest też portret Czyngis-chana z klasztoru Kulun. Posiada on tam na piersiach ornament, który autorka utożsamia z herbem Minamoto. Według niej, mongolski władca to nie kto inny, tylko sam Minamoto-no Yoshitsune, brat pierwszego shoguna i japoński odpowiednik Zawiszy Czarnego. Mniej więcej dalej w ten sam deseń.

Książka Sekai-no seishi wspomina zaledwie teorii o śmierci Chrystusa. Prawdziwy popis znajomości tej tematyki pani Yamane dała w swojej innej książce Kirisuto-wa Nihon-de shinde iru, czyli Chrystus umarł w Japonii. Zresztą, nie tylko książka została poświęcona temu faktowi. Ponoć nad rzeką Mabushi istnieje chram shintoistyczny upamiętniający zstąpienie Jezusa na ziemię japońską, natomiast jego grób położony jest we wsi Shingo, która powstała z połączenia dwóch osad: Herai i Nozawa. Jakże więc przedstawia się życiorys Chrystusa według literatury Takenouchi? Ano mniej więcej tak:

Cytat:
Chrystus urodził się Judei i, poza kilkoma laty spędzonymi w Egipcie, mieszkał tam całą młodość. Kiedy nieco podrósł udał się do Japonii, gdzie zstąpił na ląd w porcie Hashidate. Uczył się oraz poddawał ascetycznym praktykom pod kierunkiem tutejszych mędrców, a także studiował język i zapoznawał z kulturą w prowincji Etchu. Kiedy miał 33 lata powrócił do Judei niosąc przekaz o wspaniałej japońskiej cywilizacji. Właśnie te nauki, stojące w sprzeczności z całą ówczesna wiedzą oraz religią, miały zaprowadzić go na krzyż. Tyle, że nastąpiła jakaś wymiana więźniów. W jej rezultacie Jezusowi udało się uniknąć śmierci, natomiast na krzyżu zawisł jego młodszy brat Isukiri. Chrystus zaś, chroniąc się przed śmiercią, uszedł z Palestyny. Wraz z grupą uczniów przez Syberie udał się pieszo na Alaskę, która to podróż trwała cztery lata. Przy czym niezbyt wiadomo, jak przedostał się przez Cieśninę Beringa. Stamtąd na statku popłynął do Japonii, przy czym ten rejs trwał 26 dni. Przybił na wyspy w Hachinohe, po czym osiedlił się w Herai. Tam dożył lat 118-u, znany pod przybranym imieniem Toraitaro Daitengu. Był mężem japońskiej kobiety Miyuko, która urodziła mu 3 córki. Pochowany został na górze Heraidake (Heraiyama). Po czterech latach zaś jego prochy przeniesiono 16 kilometrów na wschód, do miejsca, które jest dzisiaj oznaczone białym słupem
Według literatury Takenouchi istnieje szereg dowodów na fakt zamieszkania Chrystusa w Japonii. Przykładowo, herb Sawaguchi, stanowiących ponoć rodzinę potomków Chrystusa, to gwiazda. Wprawdzie 5-ioramienna, zaś gwiazda Dawida, jak wiadomo, posiada 6 ramion, jednak na pytanie prof. Tubielewicz o tą sprawę, oprowadzający ją przewodnik niepewnie odparł: oba herby są gwiazdami, a ilość ramion ma drugorzędne znaczenie. Podobnie ma się sprawa z innymi dowodami, wśród których są prezentowane w miejscowym shiryokanie lalki. Przy czym obydwie ubrane w stroje, które literatura Takenouchi uznaje za niezwykle podobne do tych noszonych w Izraelu. Także niektóre miejscowe zwyczaje miał Jezus przeszczepiać z Palestyny.

Szczegółowe życie Chrystusa jest opisane w jego testamencie, który odkryła pani Yamane. Jej wnioski "potwierdziła" ekipa specjalistów, archeologów, którzy pod światłym kierownictwem miejscowego sołtysa Sasaki Denjiro odnaleźli w tym miejscu ludzkie szczątki. Należy przy tym dodać, że obok jest buddyjskie miejsce pochówku, nie mniej uznano, że fragmenty kości bez wątpienia należą do właśnie do Jezusa. Owo badanie archeologiczne miało miejsce w roku 1936 i od tego też czasu powstał zwyczaj obchodzenia 10 czerwca Kirisuto-matsuri, czyli Święta Chrystusa, stanowiącego dziwną kompilację obrzędów różnych religii połączonych z tańcami bon-odori wokół miejsca pochówku. Trudno stwierdzić, czy zwyczaj ów jest dalej kultywowany. Polska profesor pisząc bowiem książkę Japonia zmienna czy niezmienna kierowała się swoimi wspomnieniami z lat 70-tych i 80-tych. Prawdopodobnie jednak tak, gdyż także w internecie można znaleźć informację o wiosce Shingo-mura oraz wspomnianym micie.

Japonia jest niezwykłym krajem pod wieloma względami, jednak pod tym, wydała mi się, całkiem normalnym, kiedy przypomniałem sobie niezłą grupkę europejskich oraz amerykańskich mitomanów piszących od nowa historię świata. Dlaczegoby pod tym względem Japonia miała być inna? Literatura Takenouchi jest pewnie tylko jednym z przykładów.
 
Kelly jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem