Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2009, 19:57   #45
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Uzjel nie mógł widzieć, co dzieje się z Szamilem ale wyobraźnia podsuwała mu najgorsze obrazy. Jednego mógł być pewien: elf cierpiał. Być może w jego sercu zapłonęłaby iskierka współczucia, gdyby "demoniczny kieliszek" nie był winien wgniecień na jego zbroi.

Ork pomógł mu się choć trochę wygrzebać ze zbroi, przynajmniej na tyle by wgniecienia nie utrudniały mu oddychania. O pełnym wydostaniu się ze zbroi przynajmniej na razie nie mogło być mowy. Czekał go najpewniej wydatek na naprawę zbroi, bo nie uśmiechało mu się wyglądanie jak legendarny paladyn Avalanche. Gdy zastanawiał się co ma zrobić tymczasem ze zbroją wpadł mu do głowy pewien pomysł. Jego usta wkrzywił demoniczny uśmiech, tak emanujący złem że najtwardsze nawet demony zawyłyby ze zgrozy i rzuciły się szukać schronienia. Stalowa maska na twarzy miała swoją zaletę, nie ukazując go pozostałym. Przygryzł wargi by nie wybuchnąć zimnym, demonicznym śmiechem. Gdy odrobinę się uspokoił odwrócił się do Flafie. Nawet ona dreptała w miejscu niespokojnie wyczuwając echo myśli Uzjela. W tej krótkiej chwili był straszniejszy niż większość demonów przez całe życie. Zwrócił się z poleceniem do swojej bestii, a jego słowa brzmiały bardziej jak wyrok śmierci, odczytywany tuż przed egzekucją

- Flafie... Możesz mi pomóc w naprawie zbroi?

Bestia, lekko zdezorientowana ruszyła w stronę Uzjela. Rycerz ponownie ledwo opanował zimny, zły śmiech. Coś w jego myślach poruszyło się niespokojnie, jakby zdenerwowane zachowaniem podopiecznego. Po chwili Uzjel usłyszał głos swojego kontraktowa. Tym razem nie brzmiał on pewnością siebie, ale lękiem

- Zaraz... Uzjelu, co ty wyprawiasz?
- Nic... Po prostu chcę by bestia naprawiła zbroję
- Chwileczkę! Co masz na myśli ,,naprawiła"?
- Nie widziałeś jak leczyła Szamila? To będzie wyglądało mniej więcej tak samo
- Co?!? Zatrzymaj ją! Zbroja zaraz sama się naprawi, wiesz przecież...
- Wiem przecież, że jest żywa? Ależ oczywiście. Dlatego Flafie może ją uleczyć
- Nie zrobisz mi tego!
- Dlaczego nie? To dla dobra, zarówno twojego jak i mojego
- Nie odważysz się! Zatrzymaj ją do cholery!


Flafie zbliżała się coraz bardziej, ważąc dłoni lizaka niczym kat topór przed ścięciem głowy skazańca. Uzjel triumfował w myślach. On także potrafł bywać czasem demoniczny, do tego stopnia że przerażał sam siebie

- Nie mogę chodzić w takiej zbroi. Nie obawiaj się, to nie będzie bolało
- CIEBIE nie będzie! Jeśli myślisz, że pozwolę się dotknąć...
- A jaki masz inny wybór? Zaskrzypisz przyłbicą? Nawet tego nie mozesz zrobić, bo zamiast porządnego hełmu mam tą maskę


Flafie zatrzymała się krok przed Uzjelem, a rycerz przyzwalająco skinął głową. Ręka z lizakiem wzniosła się jak ostrze gilotyny i opadła, opierając go na zbroi. Fragment zbroi wyprostował się do stanu przed próbą węży. Następnie lizak przesunął się, łatając pęknięcie. Głos w głowie Uzjela słabł coraz bardziej, zanikając jak szept konającego. Po chwili powtarzał już tylko ,,nie", coraz ciszej...

Aż w końcu zamilkł. Zbroja Uzjela była naprawiona

Rycerz ponownie zapiął zbroję na sobie i zwrócił się do Kalleha, jak gdyby nigdy nic

- Mógłbym odzyskać swoją halabardę?

Całe szczęście, że nikt z drużyny nie mógł być świadkiem mentalnej potyczki Uzjela z Panem Zbroi

***

Węże umknęły przed gorącem do wody, więc z kontynuowania próby nic nie wyszło. Pozostawało więc szukanie błyskotek, by wykupić sobie prawo pojedynku. Dotarli do miejsca, gdzie na drzewach błyszczały srebrzyście monety. Być może Uzjel podjąłby próbę wdrapania się po którąś, ale wizja wpadnięcia do mrocznej wody w ciężkiej zbroi skutecznie go do tego zniechęciła. Postanowił więc zostawić do zadanie lekkozbrojnej części drużyny, a samemu zostać jako ubezpieczenie na wypadek, gdyby ktoś chlupnął w wodę
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline