Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2009, 20:55   #7
Roslin
 
Roslin's Avatar
 
Reputacja: 1 Roslin jest godny podziwuRoslin jest godny podziwuRoslin jest godny podziwuRoslin jest godny podziwuRoslin jest godny podziwuRoslin jest godny podziwuRoslin jest godny podziwuRoslin jest godny podziwuRoslin jest godny podziwuRoslin jest godny podziwuRoslin jest godny podziwu
Gulio lekko poruszył sie przy słowach oznajmiających niechybna śmierć człowieka. Odruchowo sięgnął po papierośnicę i otworzył ja w geście częstującym tutaj zebranych. Jeden papieros znalazł sie w jego ustach, zapalił go markowa zapalniczka i nerwowo sie zaciągnął chowając oba przedmioty do wewnętrznej kieszeni garnituru - Signore Cero, Będzie jak mówisz, jednak chciałbym zapytać czy ma być "wypadek", - lekkie załamanie głosu- czy egzekucja? –Głęboki wdech dymu papierosowego i zaraz potem uwolnienie gdzieś w przestworza.
-spojrzał spokojnym wzrokiem na Roberta- Tak, moglibyśmy obejrzeć tą knajpę jednak nie wiem czy to będzie dobry pomysł ponieważ za łatwo nas skojarza. A przecież nie chcemy robić sobie problemu... –sprawdził godzinę na zegarku, delektując się kolejnym dymem – Myślę ze uda mi się zdobyć plany tej knajpy bo mam odpowiednie ku temu znajomości, jednak co dalej zobaczymy. Na razie przejedzmy się do mojej kancelarii. Tam omówimy szczegóły, by nie marnować czasu capo.
- Może rzeczywiście masz rację, powiedz mi tylko gdzie jest twoja kancelaria to do niej pojedziemy, chyba że masz gdzieś tutaj samochód? - spytał Fuggitivo. - Jeżdżę taksówkami, wiec mogę sie zabrać z Toba, to jest midleclass street 45 - Rzuca papieros przed samochodem i zdecydowanie przydeptuje go butem jakby chcąc przypieczętować sprawę - Wiesz co ? A może wpierw podjedziemy po te plany? - weź podjedz pod archiwum sadowe. -W Porządku, wsiadaj. - rzekł Roberto po czym wsiadł do samochodu - Będziemy tam lada moment.
Gulio rzucił znaczące spojrzenie na capo, który został juz sam sie powoli zbierał do swoich spraw, ich oczy spotkały, Gulio szybko odwrócił głowę i wsiadł do samochodu.
Minęłą chwila nim samochód zapalił, zirytowany Di Lauro walnął lekko w kierownicę by wyładować swoją frustrację. Po kilku minutach silnik w końcu zaskoczył i ruszyli do sądowego archiwum.
<na parkingu przed gmachem sądu>
Plan jest taki ty tu czekasz, a ja pójdę do sadu wyciągnąć papiery knajpy to pewnie potrwa z pół godziny. –Gulio odszedł w kierunku gmachu-
<w sadzie>
Dzień dobry panie Smith (najbardziej zapracowany urzędnik jakiego znalazłem), ja w sprawie Johna Kowalsky. Będę musiał wziąć wypis z jego dokumentów w archiwum. Urzędnik odparł - Jestem zajęty proszę znaleźć kogoś innego. – No, ale ja już mam przygotowane praktycznie wszystko tylko wypisać pewne dane z rejestru.., to zajmie tylko chwilkę, a chodzi mi tylko o pozwolenie numer 123-346-764 - Facet za biurkiem z ociągiem podał księgę wejścia i wyjścia z archiwum. – Gulio złożył w niej podpis, i zaznaczył dokumenty z których miał zamiar korzystać, w najbliższym czasie. Miał solidne alibi na interes jaki faktycznie prowadził. Ukradł teczkę z planami budowlanymi knajpy, i zwyczajnie wyszedł dziękując zapracowanemu urzędnikowi. Nie otwierał teczki zwyczajnie wrócił do samochodu i rzucił ja w kąt. Nawet bojąc się ja otworzyć, zlał się potem, ale był szczęśliwy ze może mieć cos co pomoże w dokładnym zaplanowaniu akcji. Kierowca skończył kanapkę i pojechał w kierunku kancelarii
Zwyczajne pomieszczenie na jednoosobowe biuro prawnicze. Szafki z kodeksem biurko , fotel, i krzesła dla petentów, na stoliku pod oknem karafka z woda mineralna.
 
Roslin jest offline