Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2009, 21:47   #313
Makuleke
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
Mimo początkowej radości z kolejnego zwycięskiego starcia, po kilku dniach Telio znów dał się przygnieść monotonii moczarów. Podróżowali tak jak wcześniej – w milczeniu i hobbit zastanawiał się, uda im się znaleźć to, czego szukali w tych nieprzyjaznych okolicach. Przypomniał sobie także ich radosny wyjazd z Bree.

„Że nie mogły te upiory lepszej pory wybrać na swoje czarcie intrygi. Żeby tak latem przyszło nam wyjeżdżać zamiast się teraz na jesieni po jakich mokradłach plątać.” - myślał, wspominając, jak piękna pogoda panowała, kiedy odjeżdżali spod „Rozbrykanego Kucyka”. Żeby jakoś odegnać zły nastrój, próbował przełamywać ciężkie milczenie, jakie zapadło w kompanii. Głównym kompanem do rozmowy był dla Telia oczywiście Olo.

- Powiem ci, Olo, że to bajoro zaczyna mi już działać na nerwy – powiedział przy najbliższym postoju.
- Nie żeby mnie strach obleciał, bo to raczej te wszystkie potwory powinny się nas bać – dodał pospiesznie, przypomniawszy sobie, jak dopiero co chwycił za miecz słysząc obok siebie jakiegoś ptaka. - Ale nie wiem, po co taplamy się w tym błocie, skoro mamy ponoć nieść pomoc ludziom z Bree. Narfin z Hearthe i Szramą lepszą coś mi się wydaje pomoc szykują.

Telio nagle urwał, zerkając ukradkiem na Galdora. „Nie no, co jak co, ale mistrz Galdor musi jednak wiedzieć, co mamy robić.” I w tym momencie Telio wpadł na genialny pomysł. „Że też wcześniej nie przyszło mi to do głowy!”

- Ale też w końcu Galdor z Aegilionem musieli mieć jakiś plan – powiedział. - Tyle tylko, że my tu się trudzimy, a ktoś za jakiś czas powie: „Drużyna Galdora przeprawiała się dzielnie przez mokradła, prowadzona przez wspaniałego elfa...” A gdzie tu, pytam się, miejsce dla nas? Nie umniejszając nic naszemu mistrzowi, bez którego nawet stajania byśmy nie uszli – ciągnął dalej, świadom, że uszom Noldora nic nie ujdzie. - Ale to my, na spółkę z Sokolnikiem uratowaliśmy Balthima, który z kolei nie tak dawno ocalił cały nasz dobytek. I ma przepaść wieść o tych wszystkich wyczynach?

- Właśnie – podjął entuzjastycznie Olegard. - Co z bitwą na moście, co z potworami z bagien? Dobrze powiedziane, Teliamoku. Ale taki już widać los bohaterów – nie dbać o sławę, tylko bronić słabszych i potrzebujących. Któż zdoła zliczyć tych, co bez słowa skargi przemierzyli Śródziemie wszerz i wzdłuż, stając do walki ze złem? A zapłatą dla nich tylko czerstwy podróżny chleb i suszone mięso przy wątłym ognisku... - głos Ola nabierał coraz bardziej podniosłej barwy i dostojnego rytmu.

- Właśnie, właśnie o to mi chodzi – przerwał mu Telio. - Sam może nie znam zbyt wielu legend, a tym bardziej nie wiem nic o ich układaniu, ale tak sobie pomyślałem, że może warto by naszą przygodę jakoś upamiętnić, nie sądzisz?

Olegard wyglądał na wprost zachwyconego tym pomysłem. Czy wcześniej myślał o tym – być może, ale w każdym razie nie mówił o tym otwarcie. Teraz jednak ochoczo podchwycił myśl Telia.

- Jak najbardziej, aż dziwne, że wcześniej sam o tym nie pomyślałem. To znaczy czyniłem już jakieś przymiarki, ale nie byłem pewien, czy nie byłoby to zbytnie samochwalstwo... Ale skoro już o tym wspomniałeś, to muszę przyznać, że może z tego powstać poemat życia. Będziesz mi musiał jednak dokładniej opisać, co działo się wcześniej, zanim nasze drogi się spotkały...


***

Na widok pierwszych śladów cywilizacji – pomijając oczywiście Numenorejskie ruiny, nie uchodzące wszak w pojęciu hobbitów za cywilizację – nastrój Telia mocno się poprawił.

- Wreszcie jakieś porządne schronienie – odetchnął. - Na całe szczęście pieniędzy dotąd nie wydawałem, więc teraz nie ma co żałować na solidną kolację z kąpielą. I na piwo rzecz jasna! Dopiero teraz czuję, jak zaschło mi przez te wszystkie dni w gardle! Olegardzie, Balthimie, co wy na to? - zawołał radośnie.

Bliższe oględziny gospody kazały jednak Brandybuckowi nieco poskromić kulinarne zapędy. Widząc, jak zaniepokojony Manfennas szepcze coś do Galdora, Telio od razu przesunął się z przedniej, konsumpcyjnej, do tylnej, bezpieczniejszej linii.

- Pachnie tutaj cebulą, ale z pewnością nie tak pachnie cebula podsmażana właśnie dla gości na masełku – powiedział półgłosem do Ola. - Raczej stara i zepsuta, na którą nawet teraz nie miałbym ochoty.
 

Ostatnio edytowane przez Makuleke : 15-02-2009 o 21:55.
Makuleke jest offline