-W porządku... - odpowiedziałem wstając z miejsca i kłaniając się Donowi. Ten na odchodne dał mi jeszcze karteczke z adresem. - Mam nadzieję że nie zrobi jutro niczego głupiego. - mruknąłem wychodząc.
Za drzwiami stał mój kumpel Alex, wyższy rangą, ale zwykły zabijaka.
-Alex, weź zadzwoń mi do Carro i powiedź mu że podjadę do niego jutro o czwartej i zawiozę do tego cholernego baru i żeby mi się stamtąd nie ruszał bezemnie ok?
-Carro? Dobra... Don kazał Ci go ochraniać?
-Taak. Bo tego jeszcze nie było co nie? - podrapałem się po głowie razem z Alexem schodząc po schodach. - W każdym razie powiedział że to już ostatnia próba. Ciekawe...
-Oj Mike nie przesadzaj. Dobrze wiesz że nie da się był pełnoprawnie w Rodzinie bez testu.
-Bo ja nie miałem jeszcze żadnego testu. - przyspieszyłem zostawiając Alexa samego.
Wyszedłem z willi, wsiadłem do swojej bmki 700 i pojechałem w miejsce wskazanego na kartce. Zaparkowałem po drugiej stronie ulicy i zamknąłem auto. Przeszedłem przez ulicę i wszedłem do baru.
Była to niezbyt duża knajpa, brzydka i siedziało w niej kilku niezbyt zachęcających typów rozmawiających z całkiem ładną blondynką. Usiadłem i zatrzymałem wzrok na blondynce.
Chwilę jeszcze rozmawiała z pijaczkami, a potem podeszła wprost do mnie uśmiechając się.
-Co podać? - spytała patrząc na mnie z z notesem i długopisem w ręce.
-Najlepiej siebie na tacy - odpowiedziałem uśmiechając się do niej ładnie. Zaśmiała się przygładzając fartuszek. - Wystarczy woda. - dodałem po chwili.
Dziewczyna odeszła, a ja zacząłem się rozglądać. Było tu tylko kilka stolików, ze 5-6. Z głównej izby na zewnątrz prowadziły dwie pary drzwi: wejściowe i tylne za ladą gdzie obsługiwała druga ładna blondyneczka. Dwie inne pary drzwi prowadziły zapewne do toalet i do piwnicy albo magazynu. Było dużo okien i dwa wentylatory. Były też schody. Niedaleko lady. Na górze mieszkali pewnie właściciele.
Po chwili zjawiła się ponownie urocza blond kelnerka ze szklanką wody.
-Proszę. - powiedziała stawiając na stoliku wodę.
-Dziękuję. - odpowiedziałem i gdy chciała odejść złapałem ją za rękę. - przepraszam czy tamte drzwi za ladą prowadzą na zaplecze? - zapytałem wciąż trzymając jej rękę i uśmiechając się.
-Nie, prowadzą na ulicę. - powiedziała patrząc ciekawie w moje oczy.
-Dziękuję. - puściłem jej rękę i wypiłem wodę.
__________________ Wyłącz się!
Ctrl+W |