- Aj, Dmitrij, coże ty się srożysz tak? - zapytała Tatarzynka z nagła polubownym tonem. - Coś ty się, nigdy po pyskach nie poprał? Toć pamiętam jak dziś, jak was obydwu z Ostapem precz z hutoru pognałam, boście się co dwa pacierze za łby brali, pamiętam, pamiętam nawet czemu, Dmitrij. O taką głupotę żeście się starli, że mówić tu o tym nie będę, żeby ty się sromał przede Lachami! Myślałby kto, że w obronie mojego honoru zaraz za szablę chycisz. A dziękuję ci bardzo, ale o honor swój sama zadbam! - warknęła głośniej. - I z mości Głodowskim sami poradzimy sobie. Zresztą, ja urazy nie chowam już, i mości Głodowski takoż, nieprawdaż? - spojrzała twardo na koroniarza. - Nu, kołyskę jaką trza dla rannego przysposobić. Mości Łapski, a pozwól no, zmajstrujemy kolibkę i w drogę. |