Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2009, 12:15   #29
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Zwierzę skrzeczało głosem przywodzącym na myśl krakanie kruków, które obsiadły szubienicę, i opadło bezsilnie pod ścianą.

Przez twarz Kamyk przebiegł aż nadto wyraźny grymas zawodu i niesmaku, pogardy nieomal. Słaby, słaby... Żaden z tych, których znałam, nie ugiął kolan, chyba że mu je podcięto. I żaden nie prosił o wybaczenie za to, kim jest. Gdzie ja jestem? Czy wojewoda prócz zmiany ciała rzeźbi również umysły? Odwróciła z niesmakiem spojrzenie od Wrońca i natrafiła na uważne, czujne oczy młodego Diabła. Jej twarz momentalnie przybrała wyraz pokory i napięcia, z jakim każdy sługa czeka na słowo swego pana. Wojewodzic miał brązowe oczy, ale na ich dnie czaił się bladoniebieski pobłysk. Jak odłamki zwierciadła wyniesione z piekła. Z krzywego uśmieszku wywnioskowała, że opanowała się zbyt późno, i przez chwilę pozwoliła wojewodzicowi czytać w swojej twarzy jak w otwartej księdze. Trudno.

Kamyk szła za wojewodzicem, ostrożnie i miękko układając kroki. Stepan tupał jak wojsko w pochodzie. Trzeszczał jego pas, skrzypiała skóra kaftana, buzdygan głucho i miarowo obijał się o udo. Rycerz. Nigdy nie musiał być cicho. Nie weszło mu to w krew.


Kamyk musiała wyjaśnić kwestię zachowania wojewody, a z dwójki potomków Diabła wolała spytać Stepana. Z nim miała przynajmniej coś wspólnego - też był wojownikiem, w odróżnieniu od Krystyny, która musiała być jedną z kobiet obecnych w sali.

- Mój panie?
Cisza.
- Mój panie? Czy wolno mi mieć pytanie?
Cisza. Ale przynajmniej przystanął. Poblask pochodni rozpalił krwawe błyski w jego oczach, gra światła i cieni wysklepiła i poruszyła blizny.
Kamyk pogładziła pieszczotliwie rękojeść Nur.
- Mój panie, racz mi wybaczyć, nie jestem biegła w etykiecie. Widziałam, jak klęczałeś przed szlachetnym wojewodą i dlatego pozwoliłam sobie myśleć, że mnie zrozumiesz. Ja również szanuję i czczę mego Ojca. Jestem tu z jego rozkazu. Obawiam się jednakże, że dostojny wojewoda nie jest rad z mojej obecności, liczył na któregoś z moich braci, niech Bóg przyjmie ich do Raju. Obawiam się, że szlachetny Petr odrzuci moją służbę i nie będę mogła wypełnić rozkazu mego Ojca. Wybacz mi, jasny panie, jeśli cię uraziłam, umysł mam jako kobieta słaby. Czy mogę liczyć na to, że dostojny pan na Strachovie uczyni mi ten zaszczyt i pozwoli sobie służyć?
 
Asenat jest offline