Spojrzał Dimitrij na Tatarkę. W chwile chciał jej rzec gdzie męska, a gdzie baby rzecz i co myśli na ten temat. Ale... Ostap nie był kiep i jeśli baba jaka okręciła sobie jego w koło, tedy znak to był iż nie poślednią musiała być osobą. I takoż jak spoglądał na Nuszyk, uśmiechnął się pod wąsem. Modra to była dziewoja, tedy i ona wiedziała co powiedzieć chciał.
Podchodząc bliżej położył rękę na ramieniu Nuszyk i uśmiechnął się przytakując na jej słowa. - Wżdy to prawda. Sprawmy co z onym by ruszać być można. Wszak ony zapaści jakowej dostanie nie mogąc już na koniu usiedzieć.- wskazał na mości Bończę, który wciąż się niecierpliwił. - Mosci Bończa zasiądź że i lepiej żagwi nanieś. Bedom nam potrzebne długie dwie. Ty zaś przynieś listowia. - wskazał na Jakyma. -Reszta niechaj poszuka jakowych rzemieni czy sznurów. My zaś raną się ojmiemy i obaczymy ile w nim życia ostało.
__________________ To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce.
Ostatnio edytowane przez Junior : 16-02-2009 o 13:45.
|