Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2009, 16:16   #20
Terrapodian
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Nim jednak zdołał choćby zacząć swą historię, oczy Chorsa rozszerzyły się w niemym przestrachu. Spojrzał w stronę posterunku granicznego. Wydawało się, że coś ujrzał, lecz ani Sawin, ani magowie, nie dojrzeli spomiędzy drzew źródła zaniepokojenia bóstwa. Jednak na twarzy oślepionego chłopaka, również rysował się strach.
- Ale to gdy znajdziemy odpowiednią kryjówkę, teraz ruszajmy! - krzyknął Chors.

Wskazał dłonią kierunek ucieczki. Biegli wzdłuż rzeki, a potem skręcili w las drogą, którą paladyn kojarzył nieco z czasów swojej służby. O ile się nie mylił, prowadziła do pobliskiej wioski, utrzymującej się z handlu drewnem. Chłopiec, z którym biegł pod ramię Sawin, dziwnie się zachowywał.

- Żmija! Żmija! Ocean! - zaczął krzyczeć. - Chamy z tego zakonu! Żmija! Basurbanibal!

Chors biegnący kawałek przed nimi, odwrócił się raptownie nie przerywając biegu.
- Coś ty powiedział?! - wydusił z siebie.
Chłopak jednak milczał. Wyraźnie się uspokoił.

Po chwili minęli kilkoro drwali, którzy wskazywali kolejne drzewa do ścinki. Pojawienie się pięciu biegnących przybyszy, wystraszyło ich, lecz nie podjęli żadnych kroków.

Po dwóch minutach znaleźli się na polu wyrębu, który został zaadaptowany do zbudowania paru zabudowań. Wioska składała się jeszcze z kilkunastu skromnych chatek, które kłębiły się na lekkim obniżeniu terenu. Chors zwolnił, gdy znaleźli się na wiejskim placu. Kazał im zaczekać, a sam podszedł do domku na uboczu. Zapukał i zaraz otworzył mu wąsaty jegomość. Zamienili kilka słów, przy których gospodarz zerkał co chwilę na towarzyszy. Zniknął szybko w głąb domu i wyłonił ponownie z wędką oraz siatką w ręku, a potem ruszył raźno w przeciwnym kierunku. Bóg przywołał ich gestem do środka.

Znaleźli się w skromnej izbie. Chors wskazał im prostokątny, drewniany i niechlujnie zrobiony stół, a sam stanął w pobliżu z niepokojem wpatrując w krajobraz za otwartym oknem.
- Możesz nam wytłumaczyć co zamierzasz? - zapytał paladyn zirytowany zachowaniem bóstwa, który miał im wyjaśnić parę spraw.
Chors jednak milczał.

***

Jinogu pokiwał głową.
- Oto, czym warta jest wasza służba - rzekł ze złością, a potem zapytał; - Co do paladyna mam pewne podejrzenia, a kim jest drugi więzień?
- Nie znamy go dobrze - odpowiedział Bradyk. - Złapaliśmy go za zabójstwo dwóch naszych żołnierzy. Kręcił się w pobliżu obozu... Torturowaliśmy go, aby wyciągnąć informacje i wtedy chyba oszalał. Znamy jedynie jego imię i nazwisko, Teodor Ruggenwitz...
Demon, w przypływie gniewu, złapał za szyję żołnierza, lecz po chwili puścił. Pokręcił głową z dezaprobatą. Wszystko zaczęło się komplikować.
 
Terrapodian jest offline