Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2009, 17:32   #49
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Są różne rodzaje przebudzeń, podstawowe kryterium podziału dzieli je na dobre i złe. Szamil doświadczył wiele tych dobrych i jeszcze więcej tych złych. To zaliczało się do tych drugich. Otworzył jedno oko i popatrzył na klęczącego nad nim... spasionego chochlika który przesadził z niebieskimi tabletkami?!
Spróbował krzyknąć, zamiast tego coś wycharczał, coś nieartykułowanego, coś podobnego charczeli pierwotni ludzie gdy leżeli połamani a nad nimi siedział tygrys szablozębny.
Jednak spasiony chochlik okazał się równie dziwny co skuteczny. Jednak kara nie byłaby tak straszna gdyby nie chowaniec Uzjela. Tym razem nie miał sił nawet krzyczeć, tylko jedno oko rozszerzało się w strachu.
Szamil jako awanturnik poznał (na sobie) wiele metod lecznicznych od tych wyrafinowanych chirurgicznych zabiegów po "chłopaki przytrzymajcie go a ja nastawie mu żebra". Jednak jeszcze nigdy, przenigdy nikt go nie leczył lizakiem!
*cenzura bardzo krwawej sceny z udziałem lizaka i Flafi*
Gdy dziwna istota skończyła swój brutalny ale skuteczny zabieg Szamil musiał to skomentować, musiał!
-Dobrze, że nie robi...
Lizak jeszcze w opakowaniu zatkał mu usta. Elf wyburczał coś co brzmiało jak nieartykułowany dźwięk a w rzeczywistości było:
-...ła tego spleśniałym chlebusiem.
Jednak nie to było najgorsze a ork, Szamil od początku unikał wzroku przyjaciela. Tamten podszedł do niego.
-Zdaję sobie sprawę w jakiej jesteś sytuacji, dlatego powiem szczerze. Nie pozwolę Ci zrobić tego po raz drugi. Dobrze się rozumiemy?
Skinięcie głową i nie na odwal, Szamil przyjął to do wiadomości. Wiedział, że ork go nie skrzywdzi niestety w tej zielonej rasie złamanie ręki przyjaciela dla jego dobra nie jest krzywdzeniem.
Elf bardzo szybko został przetransportowany w liniach na ziemnych "Orki i Pchły". Punkt pierwszy wycieczki obejmował siedlisko utopców i gadów. Te powiedziały krótko jeśli Isendir i Jendrzej chcą przejść do pojedynku reszta musi zginąć. Szamil popatrzył lękliwie nad patyczkiem od lizaka. Mógł go co prawda wyjąć ale wolał póki co nie używać lewej ręki. Na całe szczęście chłop i elf postanowili wykupić prawo do pojedynku a nie ich zabijać.
Doszli w końcu do monet i węża. Poparzony gad dziwnie patrzył się na Barbaka albo Szamila, elf wyszczerzył do niego zęby ale ugryzł się w język przed komentarzem.
Isendir tymczasem zaczął skakać po drzewach.
-Ja wiedziałem, że dużo może wyrosnąć na spleśniałym chlebusiu ale małpiatka?!
W tym samym czasie ork położył go na ziemi a obok jego miecz. Krasnolud i Barbak postanowili pobawić się z miejscowymi, Szamil wstał chwiejnie opierając się o drzewo i zrzucił rękawiczki. Lewa dłoń aż do miejsca które krył popalony rękaw kurtki była pokryta czerwonymi żyłkami. Elf schylił się po miecz i niepewnie ustawił się w pozycji szermierczej. Nie pchał się do walki bo w tym stanie nawet pchła by pokonała ale był gotów się bronić. Usłyszał wyzwanie jakie Barbak rzucił krasnalowi.
-Lepiej być elfią rzycią niż orkiem o wdzięku nosorożca!
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline