Amaryllis Vivien Seracruz
Ból.
Ból i narastająca wściekłość, fala za falą zalewająca umysł.
Ktoś do NIEJ strzela, ktoś próbuje JĄ zranić!
Dłonie zaciskające się na futrze Richiego i ta jedna, jedyna myśl nie pozostawiająca miejsca na strach - ZABIĆ!
JAK ŚMIELI JĄ ZRANIĆ! JAK ŚMIELI DO NIEJ STRZELAĆ!
ZABIĆ, ZABIĆ ICH WSZYSTKICH!
Chyba tylko szok - bo z pewnością nie zdrowy - uchronił maginię przed podążaniem w stronę przeciwników, a gdy zdezorientowanie minęło pozwalając jej zorientować się, że chcąc dopaść wroga musi kierować się w odwrotnym kierunku, coś - ktoś? - chwycił ją pociągając ze sobą głębiej w las. - Tam, jeszcze kawałek, wytrzymaj. Ravna? Ale czemu... Idą przecież w złą stronę... Nim zdążyła jednak zaprotestować ziemia uciekła jej spod stóp i ranna dziewczyna stoczyła się do wykrotu - och, oczywiście, że musiało to boleć, jednak ból nie miał znaczenia, nigdy nie miał, przyzwyczaiła się do niego. - Wszystko w porządku? Nie połamałaś się?
Magini z trudem powstrzymała się, że trudno określić sytuacje, w której ktoś próbuje ją zabić jako "w porządku".
Gdy chwilę później ich oczy się spotkały... Cóż, gdyby wzrok mógł zabijać, na pewno Ama miałaby na sumieniu dziś przynajmniej jedną osobę - w tych oczach plunęła bowiem niczym nie skrywana żądza mordu, wściekłość i nienawiść drapieżnika, którego odciągnięto od łupu...
Zresztą, może to i dobrze, że patrzyła jej w oczy, dłoń bowiem Amy w tym samym czasie drąc paznokciami śnieg zaczęła podnosić się gotowa by wbić się i rozszarpać na strzępy to coś, co zabrało ja od jej wrogów, tylko i wyłącznie to, że Ravna podczołgała się na skraj wykrotu powstrzymało nadchodzący atak. - Postaram się otworzyć przejście dla nas wszystkich, pilnuj mnie, dobrze? Amy przez chwilę patrzyła na działania Ravny w milczeniu, z miną wyrażająca niezbyt pochlebna opinię.
Prychając cicho przytuliła do siebie mocniej Richiego i podczołgała się w stronę skraju wykrotu, zmierzając w kierunku przeciwników, tam przycupnęła nucąc pod nosem - choć brzmiało to raczej jak warczenie wściekłej bestii - jakąś melodię...
__________________ Co? Zwiesz dekadentami nas i takoż nasza nację?
Przyjacielu, ciężko myślisz, w innych czasach miałbyś rację.
Czyżbyś sądził, żeśmy tylko tępo w siebie zapatrzeni?
Nie wiesz, lecz to się nazywa ironia i doświadczenie. |