Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2009, 19:23   #4
Rusty
 
Rusty's Avatar
 
Reputacja: 1 Rusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemu
Przykre miejsce, on sam na pewno nie chciałby w takim zginąć. Jednego był pewien, nawet gdyby dostał propozycję zamieszkania w tej całej krypcie, nie skorzystałby. Co prawda mógłby dorastać w miejscu innym niż to całe zoo, które otaczało go od chwili narodzin. Tylko czy warto w zamian za to stać się takim wrzodem na dupie, za jakich miał tych frajerów z Bractwa Stali? Oni na pewno też wypełzli z podobnej konserwy.
Skarcił się w myślach. Na rozmyślanie i podziwianie widoków znajdzie trochę czasu wracając po swoich śladach.

W tej chwili najchętniej stanąłby za sobą i bez chwili zastanowienia wpakował w plecy cały magazynek. Oto nieustraszony poszukiwacz przygód z technologiczną milicją na karku pcha się w objęcia innych, uzbrojonych po zęby popaprańców. Ciekawość to jednak siła, z którą trudno konkurować.

Omijał krew, ciała i porozrzucane wszędzie łuski. Widział co potrafi zrobić pocisk z broni ciężkiej, nawet ze stalową płytą o niemałej grubości. Nie miał jednak pojęcia, czym zrobiono te dziury, które zauważył w kilku miejscach. Nie potrzebował takiej wiedzy, liczyło się tylko to, że na sam widok jego serce biło znacznie szybciej.

Na własne życzenie wszedł w to gówno tylko po to, żeby kogoś uratować. Jednak kiedy dostrzegł kobietę, której w przeciwieństwie do gości tej prowizorycznej kostnicy w wejściu można pomóc, nie był zbyt pocieszony. Widział ćpuna na głodzie, widział oczy tych, którym przykładał broń do głowy. Wiedział, że w tej chwili liczy się przede wszystkim spokój, spokój i zdanie sobie sprawy z tego, że spodziewać można się wszystkiego.

- Nie jestem dobry w te klocki. – Starał się mówić cicho i spokojnie. Wiedział jednak, że nie jest ani zbyt urodziwy, ani zbyt dobry w te klocki. Postanowił być więc raczej zdecydowany niż przyjemny. – Nie jestem jednym z nich, inaczej sam bym się nie chował. Chcę ci pomóc, ale nic z tego nie wyjdzie jeśli nie będziesz absolutnie cicho. Jedno słowo i oboje możemy zginąć. – Zdobył się na coś co przypominało uśmiech, na więcej już nie było go stać.

Wystrzał i głosy nie dały mu więcej czasu, w tej chwili musiał po prostu działać. Ukrył się i postanowił czekać. Gdzieś w głębi duszy wierzył, że pieski z Bractwa na coś się jednak przydadzą.
 

Ostatnio edytowane przez Rusty : 16-02-2009 o 21:01.
Rusty jest offline