Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2009, 19:37   #21
Matyjasz
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Przez wiele dni Sawin wędrował przez pustynie. W tym czasie objawił mu się bóg. Chors spojrzał na niego łaskawym okiem i uczynił swym sługą...
Chors siedział na drewnianym stołku nie wiedząc od czego zacząć.
-Sprawy są poważniejsze niż z początku myślałem.
Przez niemiłosiernie ciągnącą się chwilę panowała cisza.
-Najpierw, dla wiedzy naszych nowych towarzyszy. Nazywam się Chors. Jeżeli coś przypuszczałeś magu to tak jestem nim.
Choć na młodym magu nie zrobiło to żadnego wrażenia oczy jego nauczyciela rozszerzyły się w zdumieniu, on sam zaczął powtarzać szeptem jedno słowo. „Niemożliwe.”
-Tak magu, nie wszyscy z nas odeszli. Ja jestem jedynym który został. Pozbawiony mocy, skorupa dawnego JA.
-Kim ty jesteś, że wywarłeś takie wrażenie na moim mistrzu?
-Spokojnie młodzieńcze, ty nie możesz wiedzieć kim on jest. Niektóre księgi nie są przeznaczone dla osób tak młodych. Chors to pradawne bóstwo. Bóg buntownik. Sprzeciwiał się reszcie bogów. To właśnie on przekazał nam ich sekret nauczając naszych poprzedników magii. Cokolwiek powie ja mu będę wierzyć.
Bóg uśmiechnął się zadowolony. Wciąż go pamiętali, choć nie czcili. O nie, magowie zawsze byli mało religijni. Starając nie pokazać swych przemyśleń kontynuował.
-Nasz przeciwnik jest niezwykle potężny. Choć mamy szczęście, że Sawin mu uciekł.
-Nie uciekłem!- Protest rycerza nie skłonił mówcy do przerwania.
-Krew tego paladyna ma w sobie niezwykłą moc. Gdyby demon go pochwycił byłaby to tragedia. Mając tak skromne siły nie mamy szans go pokonać. W dawnych dniach gdy bogowie odchodzili z tego świata zostawili wam ludziom pewien przedmiot. Konkretnie miecz o wielkiej mocy. Obecnie ten przedmiot leży w skarbcu jednego z waszych władców.
Okazując typowy dla jego profesji brak szacunku arcymag przerwał w środku zdania.
-Jeżeli dalej tam jest tym lepiej dla nas. Wciąż obowiązują stare traktaty dające nam kontrolę nad wszelkimi przejawami magii. W tym magicznych przedmiotów. Powołując się na ten dokument powinniśmy zabrać przedmiot.
-Świetnie magiku! Słyszałeś mojego mistrza? Nakkama? Zakon dysponuje teraz pięcioma tysiącami zbrojnych! W tym całą armią która nie jest powołana pod broń. Nim feudalne armie miejscowych władców odpowiedzą na wezwanie królowie będą martwi! Jak chcesz przebić się do demona i go zabić? Mamy wybić całą armię? Dwóch magów, bóg bez swych mocy, szaleniec i ja? Czy ty do końca zwariowałeś?
Młody czarodziej gwałtownie wstał przy okazji przewracając krzesło na którym siedział. Mówił podniesionym głosem wskazując na Sawina.
-Milcz! Zważ do kogo mówisz! To twoja wina! Twoja! Gdybyś postanowił walczyć i nie opuścić tych którzy z tobą byli mogłoby się to potoczyć inaczej! Całym problemem jest twoje tchórzostwo!
-Olidrinie uspokój się. Usiądź.
-Nie mistrzu to jego wina!
-Zamknij się cholerny magu nikt nie będzie mi zarzucał tchórzostwa! Płazem miecza nauczę cie szacunku!
Błyskawicznym ruchem Sawin sięgnął do miejsca gdzie zawsze znajdowała się rękojeść jego ostrza. Miecza nie było. Instynkt kazał mu walczyć dalej. Zza drugiej strony stołu skoczył na swojego wroga. Ten choć zaskoczony zdążył wykonać swój ruch. Szybki gest i krótki zlepek gardłowych słów wypowiedzianych w gniewie. Głuchy dźwięk czegoś ciężkiego uderzającego o drewno. Jęk bólu i Sawin wstał z pod ściany o którą cisnęło go zaklęcie.
-Dość! - Niemal równocześnie wypowiedzieli Chors i Baltazar. Ten pierwszy kontynuował.- Dlatego będziemy potrzebowali wsparcia lokalnych władców. Sawinie, znasz runiczne imię bestii? Znając je zyskaliśmy przewagę.- Na te słowa mag pokiwał głową, imię demona to była potężna informacja..
-Nie.- Ciężko dysząc i gniewem w głosie odparł.
-Wiem jak możemy je uzyskać. Mój uczeń Olidrian widział jeszcze kogoś w krysztale. Elfke. Ona mogła je usłyszeć. Dzięki mocy kryształu będziemy mogli dosięgnąć jej umysłu i złamać zaklęcia ciążące nad nią. Następnie znając jej lokalizacje będziemy wstanie przenieść ja tutaj. Olidrinie zabrałeś kryształ widzący?
-Tak mistrzu, w twoim plecaku.- Silił się nadać głosowi normalny ton, jednak gniew wciąż był w nim silny.
-To niebezpieczne działanie. Oraz skomplikowane. Jednak z wiedzą Chorsa ma szansę nam się udać. Wy wszyscy będziecie musieli nam pomóc. Każdy ma w sobie magiczną moc. Będziemy przekazywać ją do przewodniczącego rytuału, który ją ukierunkuje
Baltazar wraz z swym uczniem zajęli się rysowaniem różnych okultystycznych symboli. Chors przyglądał się im z podziwem, tego ich nie uczył. Ludzie byli dobrym wyborem. W trakcie kreślenia znaków mistrz odezwał się.
-Uczniu. Ty ją raz widziałeś, teraz tobie będzie najłatwiej ją zlokalizować dasz radę nas poprowadzić?
Zaskoczony Olidrian nie wiedząc jeszcze co odpowiedzieć kreślił dalej. Bóg przyglądał się pracy i od czasu do czasu poprawiał błędy w zaklęciu. Choć ludzie byli pomysłowi nie byli wstanie wymyślić tego co bogowie, i wciąż popełniali błędy.
 
Matyjasz jest offline