Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2009, 19:57   #50
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Lekkozbrojna część drużyny była naprawdę sprawna. Uzjel nie był pewien, czy dałby radę wspinać się równie dobrze bez zbroi (zakładając, że jakimś cudem by ją zdjął). W każdym razie chwilę oczekiwania przeznaczył na obserowanie pozostałych członków drużyny. Zrezygnował jednak po chwili, gdy po lewej stronei zobaczył uśmiechniętą od ucha do ucha twarz Flafie a po drugiej stronie Barbaka rozmawiającego z pchłą (zgoniłby to na karb delirium tremens, gdyby nie fakt że od dwóch dni nie miał w ustach nawet kropli alkocholu). Można było więc śmiało powiedzieć, że jego równowaga psychiczna nie była w najlepszej kondycji. Jeśli to było dopiero pierwsze z szeregu miejsc i pogorszenie będzie następowało ze stałą wartością to pod koniec jego psychika spakuje tobołek i wyjedzie na dłuuuugie wakacje

Chwila sielskich rozmyślań nie trwała długo, bo z ciemnej, bagiennej wody wyłonili się goście. Nie wyglądali zbyt przyjemnie, ale zważając na to że pewnie nie pierwszy dzień leżą w tej wodzie nie było to nic dziwnego. Nie przepadał za umarlakami, ale nie dziwił się im zbytnio. W jego rejonach dominującą dziedziną magią (poza ,,magicznym" przywaleniem przeciwnikowi w łeb młotem/toporem/kuflem piwa/innym wystarczająco twardym przedmiotem) była właśnie nekromancja. I choć w jego rodzinie nikt magią się nie parał, a sam Uzjel zwykł trzymać się z dala od wszelakich magików to zdołał nauczyć się tyle, że pocięcie najsilniejszego nawet nieumarłego na kawałki zwykle odbierało mu dalszą chęć do walki

Rycerz chwycił mocniej w dłoniach halabardę, przygotowując się do ataku. Ponownie wokół jego rąk pojawiły się błękitne iskry, jednak tym razem nie wystrzeliły w formie pocisku tylko spłynęły na halabardę. Nie na darmo jego broń była okuta stalą, gdyż już po krótkiej chwili wokół ostrza halabardy pojawiły się drobne wyładowania. Ładunek zgromadzony w halabardzie zwiększał się z każdą chwilą, gdy Blacker ruszył biegiem (który zwinnym elfom przypominał zapewne ociężały trucht, ale w ciężkiej zbroi szybciej biegać się nie dało) w stronę nieumarłego maga. Halabardę wzniósł nad głowę, chcąc zadać cios od góry, wkładając w niego całą swoją siłę
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline