Rozmowa przerodziła się w luźny flirt, a następnie w pełen podniecenia stosunek. W końcu oboje usiedli i nalali sobie jeszcze po szklance whiskey.
- Lepiej się ubierzmy - rzuciła Sarah uśmiechając się.
Ledwo jednak zdążyła to powiedzieć i rozległo się pukanie do drzwi... Ufff, całe szczęście nie Consigliere - pomyślał Mike z ulgą - gdyby to był on, na pewno nie pukałby do swojego gabinetu.
- Chwileczkę - rozległ się głos Sary.
Szybko się uwinęli i razem ubrali. Wtedy Sarah otworzyła drzwi, a w nich stał nieco już znudzony Alessandro Di Copo, jeden z ludzi Capo Straccich. Wyszukał on wzrokiem Michaela i rzucił:
-Chodź, jest robota.
Mike pożegnał się z dziewczyną i wyszedł za Alessandro, który wyprowadził go na zewnątrz, na parking. Przy bramie stał szeroki stolik, Alessandro i Mike podeszli do niego.
- Bierz to co ci pasuje i jedziemy sprzątać. - rzucił bez uczuciowo Di Copo.
Mike zaczynał rozumieć...Na stoliku leżały kolejno od prawej: colt 45, rewolwer python, sprytnie przerobiony Tompson, ze skróconą lufą i składaną kolbą, z bębenkowym magazynkiem (tak przerobionego Tommy guna jeszcze nie widział), i obrzyn. Mike długo się nie namyślając wybrał ulubiony rodzaj broni - pistolet Colt 45. Następnie wraz z Alessandro wsiedli do auta i ruszyli do parku w New Jersey.
- Dobra, młody. Don powiedział mi wprost - jeśli zrobisz to - jesteś w rodzinie.
Mike zaczął być coraz bardziej zainteresowany zadaniem.
- Tam na ławce, naprzeciwko fontanny. Tak, ten facet w białym garniturze z różami. Czeka na pewną kobietę. Ma się nie doczekać. Rozumiesz?
Michael pokiwał głową.
- Nie! Nie rozumiesz - szybko zrugał go Alessandro - To nie on ma być martwy...ja nawet nie gaszę auta, rób co należy i wracaj natychmiast!
Przyszły członek rodziny wyszedł zmieszany z auta, broń stała się dla niego nagle bardzo ciężką za połami marynarki. Wolałby wiedzieć czym kobieta zasłużyła na śmierć, ale chyba nie było w tym momencie dyskusji. Usiadł na sąsiedniej ławce, zaraz koło faceta. Jest! Idzie jakaś kobieta ubrana w biały, elegancki kostium, z kremowym kapeluszem z ozdobnym piórem. To na pewno ona...
Kobieta przywitała się z mężczyzną i usiadła obok niego. Michael siedział na przeciwko nich, targały nim emocje. Z jednej strony wiedział, że musi to zrobić, z drugiej jednak... Zabicie kobiety, dodatkowo nie wiadomo czy niewinnej, nieświadomej interesów męża/kochanka było dla niego trudnym doświadczeniem. W ciągu kilku sekund przychodziły mu świetne plany na wykonanie zlecenia, w następnej chwili jednak były wypierane przez lepsze, albo spalane na panewce... Wpadał z jednej skrajności w drugą.
- Zabić zbira? Okey. Zabić kobietę. Możliwe, że niewinną... ? Nie potrafił odpowiedzieć sobie na to pytanie. W końcu wstał i tak szybko jak wstał usiadł. Nie zwrócił tym uwagi kochanków na siebie, co go nawet zadowoliło. Spojrzał nagle na samochód, w którym spokojnie siedział Alessandro. Di Copo Nie dał mu żadnego znaku działania, zachęty, wsparcia czy nawet oznak współczucia. Nagle Mike spiął mięśnie, wyjął colta i schował go do kieszeni spodni. Miał już ustalony plan działania. Nagle jednak kobieta wstała, pocałowała mężczyznę w polik i ruszyła do wyjścia z parku. Szła brukowaną dróżką w stronę wyjścia, przy którym zaparkował Alessio. Michael nagle bez namysłu wstał i pełen spontaniczności ruszył za kobietą. Rzucił spojrzenie na mężczyznę, który zaczął coś podejrzewać - no bo dlaczego ten facet wstał tak szybko za moją kobietą ? Mike jednak nie przejął się nim. Kobieta na chwilkę zwolniła i zaczęła gmerać w małej, prostokątnej torebce pasującej do kostiumu, Michael zdążył w tym czasie ją dogonić trzymając już pistolet wychylający się powoli z kieszeni. Kobieta nagle zatrzymała się, a Mike nie zważając na ilość obecnych przytknął do jej pleców colta. Przestraszona kobieta zdążyła tylko usłyszeć " Przepraszam " od swojego zamachowcy. Ułamek sekundy po słowie padł strzał. Kula pod kątem mniej więcej 15 stopni przeszyła organy wewnętrzne i zatrzymała się w płucach. Kobieta powoli osunęła się martwa na ziemię. W tym czasie Mike dosłownie wbiegał już do samochodu.
- Kurwa, gaz do dechy! - I odjechali z miejsca zdarzenia.
Całe zajście trwało tak krótko, że Michael był już daleko nim przechodnie zdążyli zlecieć się do ciała i wezwać karetkę i policję. Mężczyzna dobiegł pierwszy do ciała kobiety i wziąwszy ją na ręce próbował szukać pomocy, a następnie położył ją na ławce i objął jej dłoń. Po chwili wpatrywania się w ranę zaczął mówić do niej mając nadzieje, że jeszcze żyje.
__________________ Wolność gospodarcza: 63 Tradycjonalizm:-37 Wolności obywatelskie:54 Najbliższa Ci ideologia to: Libertarianizm
Ostatnio edytowane przez Crassus : 17-02-2009 o 18:59.
|