Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2009, 13:40   #85
Lhianann
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Dominique na wpół leżała w błotnistej niecce otoczonej drzewami. Sielskość nieco psuł kolor nieba- tym razem fiołkowo- srebrzysty, kopuła niebios zadawala się lekko pulsować, gdzieś ,tam wysoko.
Przymknęła oczy mając nadzieje, że ból promieniujący z linii Idvy oplatających jej ciało nieco osłabnie.

-Witaj.

Powoli otworzyła oczy i zogniskowała wzrok na mówiącej do niej osobie.
Mężczyzna.
Ten głos. Chyba już go widziała…

Tak, to ten sam który pojawił się tuz przed jej ostatnim atakiem na Hydre.
Ten który potraktował ją protekcjonalnie jak niedorozwinięte dziecko.
A tego typu zachowań młoda prawniczka nie znosiła najbardziej.
Ów, jeśli dobrze zapamiętała Tyburcjusz, swoją droga , oryginalne imię ciągnął dalej niezrażony jej milczeniem.

-Pamiętasz mnie? Zapewne pamiętasz. Tobie nic nie może umknąć. Nie umknęło także to, że mam kłopoty. Nawet więcej. Jesteś dobra. Nawet jeśli cokolwiek było kiedyś źle, jakby cos nie tak... Mam dar i widzę, że jesteś dobra. Właśnie z tego powodu Ciebie prosić będę o pomoc.

„Mam dar i widzę, ze jesteś dobra”. Kolejny wariat w krainie szaleństwa…

I am only real at places I can not be
Dead liquid vigilant
Implanted into my sleep


-Mój status nie jest najlepszy. Szczerze mówiąc to grodzi mi przemiana mi śmierci, potem coś gorszego. To miasto było bez bólu. Nie mogę prosić nikogo o przyłączenie do Stada, to za dużo. Lecz jestem w stanie skuć się z Tobą łańcuchem słów. Lecz weźcie mnie siłą na Towarzysza lub... Sprawicie, spraw gładkim słowem i chartem ducha aby mnie tylko przez pewien czas uważano za jednego z Was, za członka Stada.

Dominique słuchała jego słów, lecz tak naprawdę patrzyła na jego twarz, oczy, gesty.
To była prawda o człowieku, nie to co mówiły jego usta, lecz to co mówiło jego ciało.
Wyprostowany jak czciła poruszał się niespiesznie, jego gesty i zachowanie miały w sobie coś wystudiowanego, jakby całe jego zachowanie było pozą, teatrem jednego aktora.

Tylko w co ów aktor grał?
Bo jak na osobę, której jak twierdził, życie było w ogromnym niebezpieczeństwie zachowywał się wręcz niezwykle spokojnie i opanowanie.

Ale może to moje przewrażliwienie. Nie oceniaj ksiązki po okładce dziewczyno, nie oceniaj…

Nagle wypowiedział zdanie dla niej zupełnie bez sensu, wyrwane totalnie z kontekstu.
-Jak? Przysięgnę na kości mego ojca.

Ta wypowiedź nie maiła żadnego związku z poprzednimi jego słowami, tak jakby odpowiedział na pytanie zadane przez kogoś kogo nie było, a zachowywał się jakby odpowiadał na jakieś jej pytanie, na słowa jakich nigdy nie wypowiedziała.
Wariat.

Ale nawet ten wariat może się przydać.
Teraz gdy musza odnaleźć Firtyx może przyda im się ktoś kto orientuje się w okolicy na pewno lepiej niż oni sami.
Właśnie, oni sami, nadal nie wiedziała jaki jest stan faktyczny jej Stada. Lorence powiedział, że wszyscy żyją, ale gdzie są?

- Jeśli chcesz się związać z moim stadem najpierw pomóż mi ich odnaleźć. Potraktuje to jako zaliczkę dobrej woli. Potem przedstawiasz swą prośbę zebranym członkom stada Białej Róży, którzy zdecydują co w tej kwestii zrobimy.

I dowiem się, czy to o co on prosi jest tu normalne, kim są ci Towarzysze o których mówi.

Dalsze leżenie w leczniczym błocku raczej jej realizacji planów nie pomoże
Pokryta mazią powoli wyszła na brzeg. Teraz zauważyła, że takich jak to w którym spoczywała błotnistych jeziorek jest całkiem sporo.
Na trawie w pobliżu leżały jej ubrania, co dziwne wyglądały jak świeżo zdjęte z sklepowych wieszaków i półek, nie miały na sobie żadnego śladu walki.
Jej uwagę przykuł szum płynącej wody.
Teren na jakim znajdowały się sadzawki błotne był mocno pofalowany, wyglądał nieco jak pradolina jakiejś, kiedyś tu płynącej potężnej rzeki, jakiej wody wyrzeźbiły otaczający ją teren.
Z każdym krokiem szum rzeki zwiększał się.
Zawinęła ubrania w płaszcz Lorenca i ruszyła z tobołkiem w stronę z jakiej dobiegał ów silniejszy szum.
Miała nadzieje, że skoro Tyburjuszowi tak zależy na porozumieniu, to ruszy za nią.

Po chwili jej oczom ukazał się niezwykły widok.
Rzeczywiście, rzeka która kiedyś tędy płynęła pozostawiła ślad na obecnym kształcie.
Spomiędzy skał obrośniętych bujną zielenią spadał w dół naturalnej sadzawki wodospad.
Pył wodny unoszący się w odbijał promienie słoneczne powietrzu tworząc miniaturowe tęcze.
Widząc było, że miejsce to jest uczęszczane, nad brzeg sadzawki z jakiej wypływała rzeka prowadziło zejście z drewniana balustradą, cześć brzegu została oczyszczona i wysypana miękkim piaskiem .
Całość tworzyła niezwykłe, na wpół dzikie miejsce do odświeżającej kąpieli.



Dominique najpierw ostrożnie wchodziła do wody, gdy jednak przekonała się, że nie jest ona tak zimną jak należałoby się spodziewać zanurzyła się w niej cała, pozwalać by nurt rzeki zmył z jej ciała leczniczy osad.
Czuła ciągle nieprzyjemne pulsowanie w liniach Idvy na swej skórze, lecz jednak nie był już to ten silny, wręcz obezwładniający ból jaki czuła nie tak dawno temu.
Stanęła przy kurtynie wody spadającej z góry i pozwoliła by wraz z silnym naporem wody odpłynęły jej niepewność, lęk.

Teraz musi być silna dla siebie i swego Stada.
Zauważyła, że linie Idvy nieco zbladły miejscami, a tatuaż białej Róży na jej piersi pokrył się jakby maleńkimi kropelkami krwi.
Lorence miał racje, jad Hydry zmienił cos w Idvie ,w mym ciele, w mym Stadzie…

Stała jeszcze chwile w wodospadzie pozwalając by jej długie czarne włosy oblepiały jej skórę jak płaszcz. Idva na skórze jej pleców wyraźnie odcinała się od jasnej skóry, wyglądała jak malunek w ramie czarnych włosów.



Po jakimś czasie wyszła na brzeg, powalając by ciepłe podmuchy wiatru osuszyły jej skórę, ubrała się, związała mokre włosy w niedbały węzeł na karku i ruszyła na poszukiwanie członków swego stada.
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay
Lhianann jest offline