Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2009, 14:20   #22
AC.
 
AC.'s Avatar
 
Reputacja: 1 AC. nie jest za bardzo znanyAC. nie jest za bardzo znany
Jinogu usiadł za biurkiem zawalonym różnymi śmieciami od przedmiotów jedzeniowych po "niezwykle, ważne dokumenty". Położył rękę po prawej stronie stołu i wszystko zsunął w lewo tworząc dość duży bałagan. W końcu podniósł wzrok i zobaczył elfkę, Nakkama i jakiś dwóch zakonników:
- Coście za jedni... albo nieważne, wy dwaj po prostu idźcie do lochów i wszystkich więźniów przenieście do jednej celi... - "trzeba będzie odzyskać pełnię mocy" - pomyślał były demon, gdy dwaj zakonnicy posłusznie wyszli, następnie Jinogu chwilę patrzył na biurko zanim znów podniósł wzrok
- Nakkam... gdzie jest hrabia Sobiesław? - ta zasrana gruba świnia dodał w myślach, ale teraz gdy zwolnił wszystkich prócz elfki z kompletnego posłuszeństwa wolał nie naginać ich pamięci... większość i tak by mu służyła, ale lepiej żeby myśleli, że Jinogu zawsze był ich Wielkim Mistrzem
- Panie, jest w swoim namiocie. Przyprowadzić go?
- Tak. - Jinogu poczekał aż Nakkam wyjdzie i dopiero zwrócił się do elfki, teraz gdy już miał całą armię, której nawet nie musi kontrolować to ona była kompletnie zbędna
- Ile masz lat?
- 101. - odpowiedziała zgodnie z prawdą iluzjonistka
- A jak się nazywasz?
- Ellitre.
- Właściwie to cię nie znam. Jest cokolwiek do czego byś mi się przydała?
- Tak. Mogę ci służyć.
- Conajwyżej seksualnie, ale teraz nie mam ochoty. Wyjdź i idź... gdziekolwiek, idź na spacer po obozie i wróć za godzinę. Jeśli ktokolwiek coś od ciebie będzie chciał najpierw mów, że jesteś od Wielkiego Mistrza Jinogu, a jak nie ustąpią to masz tu zatruty sztylet i zabij tylu ile się da zanim ciebie zabiją.
- Tak. - zabrała sztylet i wyszła, Jinogu pokiwał głową, w sumie dawno nie uprawiał seksu, ale i tak zawsze wolał przedstawicieli własnej rasy: ludzkie kobiety, ewentualnie ta dziwka, kuzyneczka i demon Wielewagna. W sumie nawet żałował, że to nie była jego córka, w końcu zgwałcił kiedyś jej matkę. Dziwne czasy. Spojrzał w lustro i zobaczył siebie w wieku czterdziestu lat. Minęły dwa tysiące lat, a on wyglądał tak jak w dniu, w którym bogowie... wspomnienia odeszły, gdy przyszedł Nakkam z Sobiesławem. Gruba morda była radosna jak zawsze, dobrze by było go zabić, ale jeszcze nie...
- W lochach zmieniono regulamin?
- Zmieniają Wielki Mistrzu - odpowiedział Nakkam, ale jeszcze trochę nienaturalnie. Jednak niech tak zostanie, w końcu Mistrzowie musieli mieć trochę większą iluzję w głowach.
- To dobrze, wyślij jeszcze kilku ludzi w pościg za piątką uciekinierów. - powiedział Jinogu spokojnym głosem, którego używał niemal bezprzerwy. Nakkam ukłonił się i wyszedł, a Jinogu pomyślał, że musi wymyśleć jakieś rozrywki, kasyno czy coś żeby mieć dokąd wysyłać chwilowo niepotrzebne sługi. No i był jeszcze Sobiesław. Co z nim zrobić? Wszystko idealnie wygląda, gdy ma się przed sobą mapy taktyczne i strategiczne i statystyki jednak gdy przychodzi co do czego to człowiek może się zgubić. Nawet człowiek, który był więźniem bogów, a potem dość potężnym demonem gdy ci zostawili otchłan. Grubas zaczął przeskakiwać z jednego baleronu na drugi, szkoda że nie miał kopytek
- Sobiesławie! - hrabia stanął na baczność i już nie ruszał dziwnie nogami - Nastała wiekopomna chwila! Doszły nas wieści, że król Łożyn III jak i jego rodzina spiskuje z Demonami! - hrabia spojrzał z mieszaniną złości i zdziwienia - Musisz teraz udać się do miasta, gdyż ty jako jeden z najstarszych szlachciców jednego z najstarszych rodów arystokratycznych w tych rejonach możesz być kandydatem na nowego króla! A zatem udaj się do miasta, już arystokracja tworzy plan przejęcia królestwa, dołącz do nich i zabierz ze sobą trzystu zakonników. - hrabia z dość głupkowatym uśmiechem wyszedł z namiotu kłaniając się po drodze trzy razy. Za trzecim razem potknął się i tylko dzikim szczęściem nie przewrócił. W końcu, gdy Sobiesław Dranicki wyszedł Jinogu znów kiwnął głową. Nakkam, Sobiesław, elfka, nawet tych dwóch przygłupich strażników, których wysłał do lochów... wszystko to już było. I był też Łożyn III... i była też grupa fanatyków... tak jakby nie było tych 2000 lat. Inne nazwy ten sam schemat. Może to jest prawdziwa kara bogów?
- Wróciłem, gdy wy odeszliście. To jest różnica! Cesarstwo nadal istnieje choć jego kształt jest zupełnie inny, a najstarsze rody mają ledwo dwadzieścia pięć pokoleń. Wszystko się zmieniło, a jednak wszystko jest podobne. Poprzednim razem, gdyby nie wasza interwencja byłbym cesarzem! Chodziło mi tylko o to, żeby być cesarzem! Teraz chce władać całym światem! - w pewnym momencie przestał i powstał z krzesła - Widzę was, widzę. Przede mną się nie ukryjecie.
- Czemu? - powiedział zwielokrotniony głos tłumu, jak gdyby echo z najgłębszej otchłani
- Gówno was to obchodzi. - powiedział Jinogu równocześnie rzucając potężny czar zakłócający wszelką magiczną komunikację. Demony, które go obserwowały straciły taką możliwość na wiele miesięcy, ale Jinogu nieświadomie przerwał też kontakt pomiędzy Ellitre, a Olidrianem.
 
AC. jest offline