Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2009, 15:14   #14
Markus
 
Markus's Avatar
 
Reputacja: 1 Markus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znany
Hyalieon
“Południowe Lasy - Graiholm”


Aeterveris była bardzo sentymentalną osobą, choć głośno pewnie nigdy nie przyznałaby się do tej cechy swojego charakteru. Teraz nieco rozmarzonym spojrzeniem patrzyła na powitanie tej dwójki. Uśmiech na twarzy wojowniczki, mocny uścisk Tawroka i ta opiekuńczość z jaką trzymał siostrę... Nimfa czuła olbrzymią radość na widok tych oznak olbrzymiego uczucia łączącego rodzeństwo. Pewnie dlatego milczała i stała z boku, dając im czas, by choć odrobinę nacieszyli się sobą. Mieli do tego prawo... do każdej sekundy spokoju i zapomnienia.

Przez umysł nimfy przeszybowało wspomnienie czasów, gdy z oddali obserwowała ludzką osadę. Spokojne, ale pracowite życie, proste zabawy, przyziemne, a jednak ważne problemy. Pomyślała wtedy, że samotnie ludzie nie są w stanie pojąć, czym jest prawdziwe szczęście. Może dlatego właśnie zawsze potrzebują kogoś kto stanie u ich boku, schwyta szczęśliwą chwilę, tak jak się chwyta motyla, a później wypuści ją i szeptem powie: „To była chwila prawdziwego szczęścia”.

- Coś nie w porządku? Wydajesz się taka zamyślona?

Pytanie Gaalhila wyrwało Aeterveris z rozmyślań. Nimfa spojrzała na towarzysz wciąż odrobinę nieobecnym spojrzeniem, poczym uśmiechnęła się łagodnie.

- Nie, nic się nie stało. Po prostu pozwoliłam ponieść się marzeniom – roztargnione spojrzenie nimfy powędrowało ku niebu. Gdy Gaalhil już miał się odsunąć, by nie rozpraszać myśli towarzyszki, Aeterveris nieoczekiwanie odezwała się ponownie - Powiedz mi Gaalhilu... jak to jest być człowiekiem?
- To trudne pytanie.
- rzekł Gaalhil- A jak to jest być nimfą? Wiesz... ja nawet nie czuję się człowiekiem. Zawsze byłem nieco inny... to przez moje zdolności. Ludzie, zwykli ludzie takich nie mają. Nie potrafili mnie zrozumieć nawet moi bliscy. Owszem kochali, ale... rozumiesz?
- Od bardzo dawna próbuje zrozumieć ludzi, Gaalhilu, ale wydaje mi się, że choćbym próbowała przez całe wieki, nigdy mi się to nie uda. Zawsze myślałam, że miłość przychodzi do nas poprzez zrozumienie. Trzeba tylko rozumieć, zawsze starać się rozumieć. Mój ukochany jest człowiekiem, którego dotknęło niezrozumienie, a czasem nawet ślepa nienawiść, tylko dlatego, że jest inny niż pozostali. Jednak... Ja kocham go za tą odmienność. Może to przez to, że ja sama też jestem inna od moich sióstr, może dlatego, że dostrzegłam w nim coś, co widzę także w sobie.
Aeterveris spojrzała głęboko w oczy młodego mężczyzny, zupełnie jakby chciała dostrzec w nich coś specjalnego. A może po prostu szukała zrozumienia?

- Dobra, dość tych całych powitań – głos Tawrok, przyzwyczajony do wydawania rozkazów, momentalnie uciął wszelkie rozmowy – Chodźcie ze mną nieznajomi, musimy porozmawiać.

Aeterveris tylko na chwilę odwróciła spojrzenie od Gaalhila, by po chwili ponownie na niego spojrzeć i z wesołym uśmiechem lekko skinąć głową w kierunku Belsamethianina.

- Chyba będziemy musieli dokończyć naszą rozmowę później, w końcu nie możemy pozwolić naszemu gospodarzowi zwlekać. Mam wrażenie, że nie lubi, gdy ktoś ignoruje jego prośby.

Na koniec nimfa puściła oko towarzyszowi, poczym żwawym krokiem ruszyła za Tawrokiem. Dogoniła go dość szybko i od razu zaczęła rozmowę.

- Tawroku, miło mi cię poznać, szczególnie po tym drobnym pokazie przy bramie Graiholm i kilku słowach, jakimi opisała cię Calvea. Ja jestem Aeterveris, podróżniczka i bardka, na dodatek ciekawa tych bitew i powstań o jakich wspominałeś. Jednak obawiam się, że teraz mamy ważniejsze rzeczy do omówienia, niż barwne historie. Czy ta dwunastka to wszyscy twoi ludzie?

Tawrok, nawet jeżeli był zaskoczony słowotokiem nowopoznanej nimfy, to i tak nic nie dał po sobie poznać. Odpowiedział swoim donośnym, choć tym razem całkiem spokojnym głosem:

- Ależ skąd, mam jeszcze dwudziestu, w tym paru magów... Tylu ile udało się mi wyprowadzić, plus piętnastkę niewalczących.
- Nieźle, naprawdę nieźle. A mieszkańcy Graiholm? Straż, dorośli mężczyźni i cała reszta? Co z nimi?
- Dobre pytanie, przybyliśmy tu o brzasku i zastaliśmy miasto opustoszałe.
– odparł Tawrok.
- Ech, ale w takim razie, gdzie wszyscy mieszkańcy? Przecież nie mogli od tak zniknąć... No dobrze, ale nad tym zastanowimy się później. Jakie są twoje dalsze plany?
- Moje plany?... Nie wiem. Przeżyć i uniknąć Tagosai? Na razie uciekamy na północ. A elfy depczą nam po piętach. Kopalnie straciły kontakt z Graiholm i Hyalieonem kilka tygodni temu. W przypadku Graiholm, wiemy już czemu. A co z Hyalieonem? Kto wie.
- Czyli mamy do czynienia z inwazją?
– upewniała się Aeterveris.
- To nie jest rozbójniczy najazd, tego jestem pewien. Jest zbyt wielu i ściągają własne tabory. To inwazja... ale na kogo? Nie wiem. A jaka jest sytuacja, tam skąd wy przybywacie?
- Trudno powiedzieć. Przez długi czas musiałam uciekać przed bandą rozwścieczonych gnolli, a teraz wygląda na to, że będę brać nogi za pas, by nie dopadła mnie armia wściekłych elfów. W między czasie zdołałam uzyskać obietnicę powolnej śmierci z ręki szalonego, przerośniętego węża z ambicją zostania bogiem... Sam rozumiesz, że byłam trochę zapracowana. Robienie wrogów ze wszystkich napotkanych osób to ciężka praca, choć najwyraźniej mam do tego talent. Jeżeli chcesz uzyskać jakieś informacje o świecie zewnętrznym, to porozmawiaj z moim towarzyszem, on może wiedzieć więcej.


Odpowiedź nimfy może nie była treściwa, ale w końcu Aeterveris zdołała wylać choć odrobinę swoich żalów. Jak zwykle, dopiero po wypowiedzeniu słów, pomyślała, że to mógł nie być najlepszy moment na użalanie się nad sobą. Lekko speszona swoim zachowaniem nimfa szybko zaczerpnęła oddechu i kontynuowała, nie dając Tawrokowi czasu na skomentowanie jej słów.

- Wraz z moim towarzyszem mieliśmy zamiar ruszyć z Graiholm do Phalenpopsis. Może moglibyśmy się do czegoś przydać i w czasie wędrówki ostrzec jakieś okoliczne wioski o inwazji? Oczywiście o ile jakieś inne osady istnieją w tych okolicach.
- Jest kilkanaście farm i wiosek, które zazwyczaj dostarczały nadwyżki zbiorów do Graiholm... Ale te, na które się natykaliśmy, były puste. Nie tak jak to miasto. Na polach były widocznie niszczejące zbiory, a dobytek i żywy inwentarz został zabrany wiele tygodni temu. Chłopi zwykli wyruszać do miast, gdy zagraża im głód...Wątpię abyście napotkali choć jedną żywą duszę we wioskach.
– odparł Tawrok.

Ostatnie słowa wyraźnie przygnębiły Aeterveris. Przed czym mogli uciekać mieszkańcy? Przez moment nimfa zastanawiała się, czy to może byś sprawka Nehmeratixesa i jego armii, ale skąd miała to wiedzieć? Nie pozostało więc nic innego, jak podążać za Tawrokiem i spokojnie wysłuchać, co on ma do powiedzenia.
 

Ostatnio edytowane przez Markus : 17-02-2009 o 15:52. Powód: Brakujące zdanie.
Markus jest offline