Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2009, 16:52   #31
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Wojewodzic może i jest szalony. Ale szczerość - za szczerość. Odpłacajcie tak, jak wam dano.

- Czy mój pan wierzy w przeznaczenie? - odezwała się nagle na schodach, nie odwracając twarzy. - Mój pan wierzy, skoro słucha słów ducha, który mieszka w tych podziemiach - odpowiedziała sama sobie. - My też wierzymy. To fundament naszej wiary.Przeznaczenie to Kader. Allahu teala przedwiecznie postanowił to, co stworzy i że będzie to nie za mało ani za dużo, tylko tak jak Sobie zażyczył. Nie jest możliwe istnienie tego, czego nie chciał, ani też nieistnienie tego, czego chciał.Jednakże okazując łaskę, czyniąc dobro ludziom stworzył wszystko w połączeniu z przyczyną. Zażyczył Sobie, by pewne sprawy zostały stworzone z pewnych przyczyn. I ukrył dla wiernych czyny pod przyczynami. Jeśli ktoś zechce, by On coś stworzył, to przylgnie do przyczyny tego czegoś, zyska to. Chcący zapalenia się świeczki skrzesa ogień. Pragnący Dżennet i jego nieskończonych darów będzie żył zgodnie z Islamem. Pragnący śmierci sięgnie po nóż.

Przeciągnęła dłonią po pobliźnionym policzku - To... zrobiłam sobie sama. Dzięki temu jestem, kim jestem. Przyczyna poszła do czynu, bo tak chciał Bóg. Jeśli taka jest Jego wola, nawet nóż do owoców, trzymany pewną ręką, może odmienić położenie męża... lub kobiety. Czy mój jasny pan rozumie? - sprawiała wrażenie, jakby w którymś momencie przestała mówić o własnych bliznach.

My nie słuchamy wróżbiarzy, nie szukamy znaków przyszłości w trzewiach zwierząt. My wierzymy i ufamy. Nie wydzieramy Allahu teala tajemnic. Mówię to, mój panie, bo byłeś szczery, więc odpłacam się tym samym. Rozumiem, że to, co się kryje tam, w dole, dla mego pana jest świętością. Jeśli mój pan kieruje się wróżbami, będę słuchać rozkazów opartych na wróżbie. Jednakże niech mój pan będzie świadom, że choć uszanuję prawa tego domu, prawa Tzimisce, dla mnie sacrum i profanum to nie to samo co dla waszych dostojności.

Kamyk stanęła u podnóża schodów i po raz pierwszy spojrzała wojewodzicowi w oczy. Jej twarz nie wyrażała niczego, a na dnie złotych oczu pełgał mały ognik.

- Cóż jednakże znaczy mały szacunek małej Kamyk? Albo jej małe potępienie? Na tej szachownicy znaczę tyle, co farba, którą ją pomalowano. Moim przeznaczeniem jest służyć. W tym zamku. Znam swoje miejsce, panie. Poznam zasady, a będę ich przestrzegać. Jeśli jasny wojewodzic nie ufa słowom małej Kamyk, niech zaufa słowu jej wielkiego ojca. Mój ojciec dał mnie twojemu. Jestem spłatą długu, dowodem dochowania wierności przysiędze. Mój pan rozumie. Bo mój pan także jest potomkiem wielkiego ojca. Mój pan zna tą łaskę i ten ciężar.
Proszę jednakże, aby dostojny wojewodzic, niezależnie od tego, jaką decyzję podejmie po słowach ducha, zaprzestał tytułowania mojej niegodnej osoby
- po raz pierwszy w jej głosie pojawiło się twarde brzmienie... - To mnie zawstydza. Dostojny pan zna moje imię, a tutaj, z dala od mego domu, przyjęłam miano Kamyk. To dobre imię. Odpowiednie dla mnie. Tytuły są niepotrzebne.
 

Ostatnio edytowane przez Asenat : 17-02-2009 o 17:31.
Asenat jest offline