Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2009, 23:39   #8
Terrapodian
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Emil Schulz miał niestety coraz większe odczucie, że bierze udział w dziwnym karnawale. A przynajmniej przestawało mu się podobać w tym dziwnym miejscu. Oprócz niego i nieznanej kobiety, która trzymała się na uboczy, wszyscy usiłowali dorzucić własne kilka groszy. Było to niezwykle irytujące i strasznie typowe. Ludzie zawsze tak reagowali, gdy znaleźli się w nieznanym im miejscu. Emil szybko stwierdził, że lepiej zachować dotychczasowy status quo. Nie odpowiedział nawet na powitanie tajemniczej blondynki. Niech najpierw dowie się wszystkiego. I niech powiedzą mu, co stało się z jego matką!

Ale wydawało się to rzeczą niemożliwą do wykonania. Kobieta, która ich przywitała, zaczęła mówić o dziwnych rzeczach. Przedstawiła się jako Lasair aka Płomień, jednocześnie zastrzegając, że jej prawdziwego imienia nie mają szans poznać. Potem zaczęła się gadka o Wybrańcach, którymi rzekomo mieli być. Kompletnie pogrążyła się jednak słowami, że powinni odrzucić przeszłość i cieszyć się drugą szansą. Przecież Emil nie chciał mieć drugiej szansy! Chciał po prostu, by ból się skończył. To wszystko. Bo co mogą mu zaoferować? Cofnął chorobę? Może życzą sobie, by został męczennikiem, żeby cierpiał dla wydumanej idei.
O nie, wyprasza sobie takie zachowanie. Wychodzi...

Ruszył mimo wszystko za nią. Może rzeczywiście ma odpowiedzi na wszystkie pytania Schulza? Spojrzał raz jeszcze w oddalony klif. Znajdowała się na nim zabudowa, dość nietypowa dla takich tropikalnych wysp. Chyba, że było to coś w rodzaju hotelu. Wypoczynek? Parodia. Nie było wątpliwości, że widok stamtąd musi należeć do tych najpiękniejszych. Przeszedł z plaży na zielony, obrośnięty różnorodną roślinnością, teren. Przez ciemniejący, tropikalny las prowadziła podejrzana ścieżka. Kto tędy mógł podążać? Ponieważ ścieżka zdawała się być uczęszczana. No i jeszcze zapowiedziała, że jeśli się pospieszą będą przed północą. Emil miał niemiłe wrażenie, że dalsza droga będzie dość długa, by móc zapoznać się z resztą grupy. Lepiej więc udawać, że go tu nie ma. Skulił się nieco i pokornie szedł wpatrując się w roślinność pod nogami. Wciąż był bardzo zagubiony. Wciąż myślami był w sali sądowej. I wciąż zdawało mu się, że siedzi na plaży.

Czuł, że ścieżka poprowadzi go tam, gdzie nie chce trafić.
 
Terrapodian jest offline