Rasgan pewnie krąży wokół bestii, pełen skupienia wyczekiwał... Wyczekiwał okazji na jeden cios.
Yokura zastanawiał się jak w tej sytuacji mógłby pomóc, wiedział że ucieczka i pozostawienie kolejnego członka drużyny na pewną śmierć nie wchodziło w ogóle w grę. Ta drużyna była dla niego rodziną która go przyjęła, nie posiadał nikogo prócz tej garstki przyjaciół. Jednakże po ucieczce ze świątyni coś się zmieniło... Rasgan i Luinehilien doskonale potrafili dogadać bez orka, Turam to krasnolud a one nigdy nie pałały szczególną miłością do orków. Yokura z kolei starał się zająć miejsce tego którego najbardziej mu brakowało i jak myślał nie wychodziło mu to za dobrze.
Po krótkiej chwili przemyśleń ork wrócił do rzeczywistości z myślą że na pewno nie będzie stał bezczynnie. szybko podsumował sytuacje w głowie i doszedł do wniosku ze jedyną jego bronią jest w tym momencie jego ciało. Resztki jego starej zbroi nie stanowiły już większego balastu, a masa ciała Yokury była jednak dość duża.
- Zaskoczę Rasgana, ale mam nadzieje że bardziej bestię - pomyślał półork. Yokura stał nieruchomo i czekał aż bestia odwróci się do niego plecami, gdy taka okazja się nadarzyła ork nie miał już nic do stracenia. Zaczął biec w nadziei że masa jego ciała oraz szybkość jaką uzyska powali potwora na ziemię... - Oby to był moment Rasgana, oby skrócił bestię o głowę gdy przybije ją do ziemi - pomyślał Yokura tuż przed staranowanie potwora. |