Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2009, 15:29   #18
g_o_l_d
 
g_o_l_d's Avatar
 
Reputacja: 1 g_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znany
Lśniące złotem i brązem pióra orła lekko dygotały podwiewane ciepłym wiatrem. Majestatyczny ptak bacznie obserwował obozowisko spośród korony wiekowego buku. Wtem całkiem niespodziewanie orzeł poderwał się do lotu, mknąc jak strzała ku ziemi. Chwilę później rozległ się charakterystyczny odgłos, gdy zwierzę rozpostarło szeroko swe skrzydła. Ptak dostojnie unosił się tuż nad ziemią. Pomiędzy złotymi kłosami traw, perłową czernią lśniły złowrogie szpony. W ułamku chwili zacisnęły się na skórzanym tobołku krasnoluda. Silnym uderzeniem skrzydeł orzeł poderwał się wyżej. Ptak gwałtownie skręcił, słysząc za sobą dźwięk zwalnianej cięciwy. Charakterystyczny świst oznajmił, że bełt minął ptaka jedynie o kilka cali. Zza grzbietu orła dobył się chrapliwy głos:

- Mapa nam odlatuje!

Kolejne uderzenie skrzydeł i pozostawiany w tyle obóz, sprawiły, że orzeł rozluźnił napięte mięsnie i pozwolił by niósł go ciepły południowy wiatr. Całkowicie zaskoczony ptak, nie zdołał nic zrobić, gdy tuż pod nim wybuchła fontanna piasku. Obłok zielonkawej mgły otoczył zwierzę niczym kokon. W ułamku sekundy ptak stracił panowanie nad lotem. Wątłe kończyny zwolniły uścisk. Pakunek wyśliznął się i z głuchym hukiem upadł w gęstą trawę. Samo zwierze leciało ku nieuchronnemu spotkaniu z twardą ziemią. Uderzenie było na tyle silne, by wznieść w powietrze tumany piasku i liści. Wtem chwilę ciszy przerwał donośny ryk bestii, która wynurzyła się z ziemi. Okazały Meglar wzniósł swą broń ku niebu, prezentując swoją brutalną siłę. Nieopodal niego wzniesione siłą uderzenia liście już miał opaść spokojnie na ziemię, gdy nieznana siła ponownie wzniosła je wysoko nad ziemię. Zaniepokojony Meglar skierował swój pysk w miejsce, w którym upadł rażony jego oddechem ptak. Bestia widząc drugiego osobnika ze swojego gatunku, rozwarła szeroko paszcze prezentując rząd perłowo białych kłów. Nowo przybył potwór orając przednią kończyną glebę, niczym byk przygotowujący się do szarży, mierzył przeciwnika wzrokiem. Pierwsza bestia rozejrzała się dokoła, gdy do jej uszu dotarły dźwięk zbliżającego się elfa i ciężkie stąpanie szarżującego orka. Tuż za jego plecami, początkowo słabo widoczna jadeitowa mgła zaczęła otaczać jego rywala. Nie wiedzieć czemu, zza pleców agresora do towarzyszy Turama zaczęły docierać jeszcze bardziej niepokojące dźwięki łamiących się niczym zapałki drzew, które z niebywały hukiem padały na ziemię. Podróżnicy z niedowierzaniem przecierali oczy, gdy drugi Meglar zaczął w niebywałym tempie rosnąć. Widok pobratymca ich agresora niemal całkowicie przesłaniającego horyzont, zmroził im krew w żyłach. Poczuli jak po ich plecach spływa pot zimny niczym szpony śmierci, gdy drugi Meglar rozdziawiwszy ogromne paszcze dobył z nich ryku. Kolosalne monstrum, piętrzące się nad koronami drzew, na wyprostowanych rękach wzniosło ponad głowę splecione dłonie, które opadł na meglara niczym gigantyczna głownia młota.
 
__________________
Nie wierzę w cuda, ja na nie liczę...

Dreamfall by Markus & g_o_l_d

Ostatnio edytowane przez g_o_l_d : 21-02-2009 o 13:51.
g_o_l_d jest offline