Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2009, 13:33   #91
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Widok osobnika ze Stada Białego Kła nie rozradował Tyburcjusza Pizarro w najmniejszym stopniu. Szedł za Dominique dostosowując tępo swoich kroków do jej chodu. Nawet mówiący szczur nie wzbudził jego zainteresowania, tylko uśmiechnął się pod nosem na ten widok. Albo był dość obyty z tutejszym światem albo też chciał sprawiać takie wrażenie. Cały czas milczał.

”Widziałem Boga pośród grzeszników. I do nich nie przemówił bowiem za dużo zostało już powiedziane. Tylko milczał bo milczenie było złotem. A złota najbardziej pragnęli Ci ludzie.

Dotychczas trzymał ręce złożone. Teraz włożył je do kieszeni. Spojrzał na zgromadzonych członków Stada Białej Róży. Uśmiechnął się doń delikatnie kiwając lekko głową.

-Jestem Tyburcjusz, Towarzysz. Jestem w tym mieście trochę dłużej niż Wy. Witajcie.

Flegmatycznie poczęstował każdego papierosem poczym sam zapalił. Smugi dymu tańcowały ochoczo wzbijając się dumnie ponad żar niczym plemię barbarzyńców przy ognisku. Chuchnął tymże dymem w stronę Juliana z przyjazną miną jakby pokazując, że go poznaje. Rzucił rozmarzone spojrzenie na ziemię. Zastanawiał się

-Bym zapomniał. Tyburcjusz Pizarro.

Spojrzał ponownie na Juliana. Podszedł do niego, położył dłoń na ramieniu. Tupnął butem w ziemię.

-Witaj i się nie przejmuj. Spokojnie. Widzę, że mu nic w tej chwili nie jest.

Dalej ciągnął tą grę. Nie wiedział o kogo chodzi lecz mowa jakoby posiadał dar pomagający się dowiadywać rzeczy była korzystna. Nie odkrywał wszystkich asów z rękawa.

-Teraz ma się dobrze.

Kłamał i starał się być wiarygodny. Poważny człowiek w garniturze zabierał jeszcze więcej powagi.

”Nazywają się Stadem. Ktoś się przejmuje kim innym. Lecz reszta? Czy to ma być braterstwo, krew za krew? Nie wydają się mi zżyci. Nie wiem czemu. Lecz to tak musi być. Niezwykłe.

Zaciągnął się papierosem, wypuścił smugi dymu jakby w chwili oczekiwana, dowiedzieć się czegoś o nich. Lecz jeszcze spojrzał na Dominique i nachylił się do niej szepcząc.

-Ten młodzieniec jest dobry. Jeśli przyjmiesz układ to chciałbym mu pomagać w tym świecie.

Nie używał niczego ze swej mocy. Czasem nazywał to wonią niewinności. A zapach upadku był najcudowniejszy w świecie. Już nawet wiedział kogo zamierza ofiarować swemu ojcu.
Teraz już milczał oczekując na ich słowa i paląc papierosa.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.

Ostatnio edytowane przez Johan Watherman : 20-02-2009 o 18:00.
Johan Watherman jest teraz online