Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2009, 20:39   #219
Scoiatael
 
Scoiatael's Avatar
 
Reputacja: 1 Scoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetny
[Dzień 1. Godzina: 18-19 (mag podrabiał pieczęć godzinę, tyle samo ja się z krasnalami targowałem ]
"No tak... trudniej spić krasnoluda niż kislevitę, a to cholerna sztuka... Lepiej nie będzie...- No cóż, jeżeli panowie uważają, że 1 sz to uczciwa cena za ten topór, to niech i tak będzie - nie można mnie nazwać nieuczciwym. Oto 1 sztuka złota. Pozdrawiam i żegnam. Odbieram topór i wracam do czarodzieja, by naradzić się co dalej - złapać trochę snu czy może zabrać się do przeszukania domu od razu... Wysłuchuję pomysłów maga;
"Wygląda na to, że najpierw ja pilnowałem, potem on pilnował chwilę jak ja byłem w karczmie i znowu wypada moja kolej... Chyba przeżyję tą noc bez snu... Ale przed akcją będę musiał coś zjeść i przespać chociaż parę godzin... - Dobrze magu. Skoro twoja kondycja wymaga byś się teraz wyspał to zrób to. Jednak potem ja będę potrzebował kilku godzin na regenerację. Tak więc wróć gdy już będziesz gotów. Potem ja pójdę, a ty będziesz czuwał. Uderzymy przed świtem, podczas zmian straży miejskiej.
Gdy już mag, rześki i wyspany, wróci, idę do karczmy i tam zamawiam jedzenie, dość by odnowić siły, ale nie zbyt dużo, by nie spowalniało to moich reakcji. Potem kupuję jeszcze jakieś jabłko czy chleb (coś, co można zjeść w marszu) i wodę do bukłaka. Za wszystko płacę tak, by karczmarz nie uznał mnie ani za bogacza ( o co trudno...), ani za biednego - ot, kolejna osoba, którą zapomina się po paru minutach... Potem idę spać do pokoju do którego mag dał mi klucz. Staram się obudzić na kilka godzin przed świtem - dla człowieka nawykłego do spania w puszczy i nocnych łowów, gdy wszyscy śpią nie jest to problemem. Gotowy do akcji wracam do maga. - No to widziałeś coś, co wymagało by od nas modyfikacji planów? Jak zamierzamy to dokładnie rozegrać? - pytam, pogryzając jabłko/chleb i popijając wodą.
[Jest około godziny 3 rano]
 
__________________
The only way of discovering the limits of the possible is to venture a little way past them into the impossible.

Ostatnio edytowane przez Scoiatael : 21-02-2009 o 12:13.
Scoiatael jest offline