Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-02-2009, 00:21   #92
Lilith
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
Jonathan Noys

Te dłonie nie należały do kobiety. Rozum Noysa krzyczał ostrzegawczo, podczas gdy zmysły pragnęły poddać się wpływowi chwili. Czuł na karku muśnięcia warg. Kolejne, pieszczące jego barki, plecy, biodra. Walczył z pokusą zamknięcia oczu i zapomnienia o krępujących go zasadach. Nie rozumiał, co się z nim dzieje. I chyba to właśnie strach o stan swoich zdrowych zmysłów, kazał mu się odsunąć. Odwrócił się, stając naprzeciw klęczącego przed nim młodego mężczyzny. Gdyby to kobieta patrzyła teraz na niego w ten sposób, nie wahałby się. Ale, na miły bóg, to był mężczyzna.



-Zostaw, nie dotykaj mnie –siląc głos na stanowcze brzmienie, wycofywał się, póki nie przywarł plecami do szorstkiej kory drzewnego pnia.
-Dlaczego? –chłopak posuwał się za nim, aż w końcu dotknął ustami gładkiej skóry brzucha Jonathana. Noysowi zakręciło się w głowie.
-Przestań, nie chcę! – Wczepił palce we włosy chłopaka i odsunął go od siebie.
-Noys?! –W tej samej chwili zabrzmiał gdzieś w pobliżu jeszcze jeden głos przesycony niedowierzaniem i niesmakiem.

Spłoszony wzrok Jonathana spoczął na przestraszonej twarzy Reynolda, który właśnie wyłaniał się spośród krzewów.

-Boże, Burke! To nie to, co myślisz!

Mężczyzna nie czekał na jego tłumaczenia. Natychmiast odwrócił się i zniknął w tych samych krzakach, z których wyszedł. Jonathan czuł się paskudnie. Teraz jeszcze brakowało, żeby reszta dowiedziała się, co mu się przydarzyło. Był wściekły na Reynolda, na napalonego chłopaka, a przede wszystkim na samego siebie. Oprzytomniał w ułamku sekundy, odpychając go brutalnie.

-Gdzie są moje rzeczy? Gadaj i nie dotykaj mnie –wymierzył groźnie palec w jego pierś –bo Cię zabiję suk…nu. Jak Boga kocham, zabiję! Gdzie ciuchy?
-Tam – wskazał ręką miejsce, gdzieś za plecami Noysa. –Za drzewem. Nie bij mnie! –Zdezorientowany zasłonił się rękami, widząc wznoszącą się pięść mężczyzny, który jeszcze przed chwilą bez sprzeciwu poddawał się jego pieszczotom.

Noys nie słuchał. Złapał w garść wszystkie swoje ciuchy oraz zdobyty w magazynie plecak i pognał śladem Reynolda, nawołując go, aby za nim poczekał.
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)

Ostatnio edytowane przez Lilith : 21-02-2009 o 00:31.
Lilith jest offline