- Pędź mój rumaku! – Książę wykrzyczał swoim dźwięcznym i delikatnym głosem. Bląd włosy mężczyzny falowały targane wiatrem. Koń galopował drogą przez jezioro w kierunku zamku księżniczki. Cała okolica spowita była niby delikatną mgiełką. Gdzieś za drzewem w powietrzu tańcował malutki Elfik ze skrzydłami. Poruszał się niczym listek na wietrze. Po chwili z wody wyskoczyła tłusta i wielka Pani Ropucha. Wskoczyła na trawkę i spojrzała na Elfika.
- Temu znowu się zachciało? – Odezwała się Ropucha, wydając z siebie przy tym naturalny żabi dźwięk kumkania.
- Współczuje księżniczce. Nie dość, że ten niedołęga wspinając się po jej włosach do wieży, wyrywa jej połowę tych kłaków, to w dodatku jej nie potrafi dogodzić. Tylko o sobie myśli Książe i swoich blond włoskach, żeby pod odpowiednim kątem wiatr je rozwiewał. – Elfik skwitował pytanie Ropuchy.
- A to gnoja kawał… - Dodała żaba.
Książe wyhamował Rumakiem przez największą wieżą i spojrzał do największego i najwyższego okna. W końcu z wnętrza ktoś wyrzucił długi warkocz, który opadł do samej ziemi.
- Kurwa co za życie… Nie dość, że muszę jechać przez siedem gór, lasów, łąk, rzek i cholera wie co jeszcze, to mi się wspinać każe, zamiast klucz do drzwi wejściowych rzucić. Tradycji rodzinnych mi się zachciało… - Książę złapał za warkocz i bez dalszego marudzenia zaczął się wspinać na górę. W końcu złapał za framugę okna i wszedł do środka. Koniec warkocza przywiązany był do wielkiego łoża z baldachimem. Na łożu leżała blond piękność. Nakryta jedwabną narzutą w kolorze błękitu patrzyła na swego Księcia. Zrzuciła okrycie ukazując…pas cnoty?!
- Ty idiotko – rzekł Książę.
– Dlaczego nie powiedziałaś, że starzy założyli ci blokadę na weekend?! I co Ja teraz zrobię? Tyle drogi pokonałem, bo cię … ekhem … chciałem.
- Książe mój Książe… - rzekła Księżniczka. - Co Ja poradzić mogę? Za często swój miecz ćwiczyć chciałeś, chociaż dobrze mnie nie znałeś. Kupiłam sobie antykoncepcję przeciw tobie. Morał z tego taki, że przed seksem potrzebne nie tylko tik taki.
KONIEC
Obrazek: