Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-02-2009, 11:10   #93
rudaad
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Aleksandra Nassau

Nieuporządkowane myśli, chęć przeżywania i zmęczenie dezorientacją ciągnęły Aleksandrę za Rudym towarzyszem. Chciała dostać w końcu chwile wytchnienia od tego całego cyrku i bajkowości, w którym w tej chwili realny był tylko głód...
Nim się spostrzegła zaczęła odbijać wyraźnie w bok od mężczyzny. Nie wiedząc co się dzieje w pierwszej chwili zrzuciła to na karb zmęczenia, a może nawet lekkich zawrotów głowy. Jednak próba wrócenia na odpowiednia trasę była niemożliwa. Jakby ciało poruszała się samo, bez woli umysłu, a najlepiej było by, jeszcze bez jego wiedzy.
Wezwanie przewodniczki stada było nieubłagane. Niezależnie od tego, że Aleksandra próbowała iść za rudym nieznajomym, nogi ściągały ją ciągle w bok. Na próbę szarpnięcia się, czy wyrwania... ciało nie reagowało.
Obrazek zdający się Aleksandrze koszmarem dla postronnego obserwatora mógł wydawać się komiczny - dziewczyna walcząca z własnymi odruchami, trzymająca się za uda i próbująca się zatrzymać, powtarzająca sobie ze złością coraz głośniej

- Nie chcę!

- Co się z Tobą dzieje? Wszystko w porządku? Źle się czujesz?

Rudzielec zdumiony jej dziwnym zachowaniem zatrzymał się w pół kroku, próbując dojść sensu całej sceny. Aleksandra nie zwracając na niego uwagi dalej próbowała walczyć chociażby upadając, skoro nie mogła się zatrzymać. W głowie ciągle odbijał jej się widok mechanicznej, samobieżnej zabawki, która przewrócona dalej w powietrzu macha łapkami sprawiając niepomierną satysfakcję dzieciom przesyconym rządzą sadyzmu i władzy... Jakie to ludzkie...

- Nie chcę.

- Czego nie chcesz? -W zabawny sposób uniósł brwi w zdziwieniu. - Jeść?

- Nie chcę być pędzona jak bydło! A nie widać?

Spojrzała na niego z wyrzutem. Odpowiedział jej wzrokiem sugerującym problemy z kojarzeniem prostych faktów, a potem jego twarz zaczął rozjaśniać coraz szerszy uśmiech.

- A więc o to chodzi! Wezwanie. Czujesz wezwanie Opiekuna -zawiesił na chwilę głos. - Ale właściwie... dlaczego mu się opierasz? To musi być coś ważnego... Z resztą, po co ja Cię w ogóle pytam. To przecież oczywiste.

Zachichotał. Dziewczyna nie wytrzymała i zwróciła cała całą swoją bezsilność na rozradowane oblicze nieznajomego.

- Co cię tak bawi ?

- Twój ośli upór.

- Ile razy mam powtarzać, że to nie moje stado! Nic mnie ono nie obchodzi i nie chce mieć z nim nic wspólnego ?!

Spoważniał nagle.

- Powinno Cię obchodzić. Bez niego nie przetrwasz.

- To nie przetrwam. Tobie też nic do tego.

- Dobrze więc. Rób, co chcesz. Żegnaj.

Skłonił się z przesadną uprzejmością.

- Obyś spotkała litościwego właściciela.

Odwrócił się ostentacyjnie i po kilku krokach zniknął jej z oczu w jakichś krzakach. "Śliczny teatrzyk" - przemknęło przez głowę dziewczyny.
Szła dalej nie odwracając się ani razu i widząc, że próby uwolnienia się z tego "czaru" są zupełnie bezskuteczne... Nim się z tym pogodziła i pojęła decyzję, że dojdzie na miejsce i.. po prostu z niego wyjdzie dotarła pod samą altankę.
Jej ciało wprowadziło ją do środka i próbowało usadowić między innymi zebranymi ludźmi - na to się już nie zgodziła. Zrozumiała, że nie da rady wyjść, ale usiąść nie chciała. Stanęła przy wyjściu jednocześnie krzyżując wzrok z rozbawionym Rudzielcem, który zatrzymał się dokładnie po drugiej stronie ścianki. Na język wręcz cisnęły się jej bulwarowe odzywki. Jednak powstrzymała się, przynajmniej do tego stopnia, że jedynie wytknęła mu go, jak nieopierzony podlotek. Zapominając zupełnie o tym, że jeszcze nie tak długą chwile temu była dla niego jak bogini.

Rozejrzała się po wnętrzu, było tam już wielu ludzi... a wszyscy ubrani. popatrzyła po sobie i zdała sobie sprawę z tego, że jednak bardziej pasuje do tej dwójki mężczyzn na zewnątrz. Szukała wzrokiem Reynolda... Jednak pierwsze co przesłoniło jej widok to miotający się i bliski rozpaczy blondynek, którego nie miała zamiaru nawet próbować zrozumieć. Drugie zaś odkupiło swoją winę papierosem. Śmieszny młodzieńczy, chwilami odrobinę pozerski nawyk wziął górę... Z resztą i tak nie ma już nic do stracenia. Paliła papierosa w ciszy, nie słuchając ani słów towarzyszy, ani nie odpowiadając na ich spojrzenia. Jedynie przewodniczka stada i Reynold zasłużyli sobie w tej grupie w jej mniemaniu na odrobinę uczuć. Pierwsza na niechęć i otwarty bunt, druga na... Tego jeszcze nie wiedziała... Za dużo się zmieniło, a w tym także ona...
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."
rudaad jest offline